Fortnite jako e-sport. Czy ma szansę na sukces?
Popularność gry a atrakcyjność transmisji.
Nikomu nie trzeba przypominać, że Fortnite to absolutny fenomen - popularność tej strzelanki jest ogromna, o czym świadczyć może choćby to, że nawet piłkarze światowej klasy nawiązują do niej podczas meczu o puchar świata.
Czy produkcja Epic Games może jednak przebić się na szczyt także w świecie e-sportu i zagrozić tytułom takim jak Dota 2, League of Legends czy CS: GO? To możliwe, ale wcale nie pewne.
Problemem w przypadku Fortnite jest gatunek. Tak samo jak PlayerUnknown's Battlegrounds, gra reprezentuje kategorię gier battle royale. Mamy więc wielką mapę, na której lądujemy w dowolnym miejscu i zaczynamy szukać broni, by eliminować pozostałych i przetrwać jak najdłużej.
To świetne założenia rozgrywki, które potrafią mocno zaangażować, co nie oznacza jednak, że rywalizację tego typu przyjemnie się ogląda. Potwierdzają niedawne zawody Summer Skrimish najlepszych zawodników - wśród których znaleźli się nie tylko e-sportowcy, ale też streamerzy grający w Fortnite na Twitchu.
Oficjalny turniej nie jest jednak tym samym, co zabawa podczas gry na streamie. Dlatego też rywalizacja była mniej dynamiczna, a zawodnicy nie podejmowali takiego ryzyka, na jakie mogą sobie pozwolić, gdy stawką w meczu nie jest spora suma pieniędzy - a pula nagród w pierwszych zmaganiach dwójek wynosiła 250 tysięcy dolarów.
„Fortnite potrzebuje lepszego trybu obserwatora.”
Widzowie mogli oczywiście zobaczyć strzelaniny, ale nie obyło się też bez długich ujęć na postacie siedzące w domach, stworzonych własnoręcznie fortach czy ukrywających się za przeszkodami. Wielu uczestników unikało konfliktu jak najdłużej, co nie jest zbyt atrakcyjne dla oglądających.
Fortnite potrzebuje lepszego trybu obserwatora. Obecna forma transmisji opiera się na przełączeniu między streamami poszczególnych zawodników, co nie jest idealnym rozwiązaniem. Jeżeli Epic chce podejść do e-sportu na poważnie nie tylko pod kątem finansowym, ale organizacyjnym, musi opracować dedykowany profesjonalnym rozgrywkom tryb kamery.
Nic nie rozwiąże jednak pewnych kwestii związanych z zasadami gry - chyba że możliwe jest rozważenie zestawu reguł zachęcających do mniej pasywnej rywalizacji. Dłuższe chwile bez akcji i ciekawych potyczek są jednak nieuniknione w tego typu produkcji.
Dlatego też PUBG wciąż nie przebiło się do ścisłej czołówki e-sportu, ale udało się to strzelance Overwatch. W grze Blizzarda trudno raczej o momenty, w których nic się nie dzieje, nawet w przypadku mocno defensywnej taktyki jednej z drużyn.
Poza tym, skala rozgrywki naprawdę ma znaczenie. CS: GO i StarCraft 2 to zupełnie inne gry, ale mamy tu do czynienia ze stosunkowo małymi mapami, które - mówiąc kolokwialnie - łatwiej widzowi „ogarnąć”. Nie wspominając nawet o Docie 2 i League of Legends, które oferują od lat jedną i tę samą mapę, najwyżej lekko modyfikowaną w różnych aktualizacjach.
Fortnite cieszy się wielką popularnością wśród graczy, a najlepszych streamerów ogląda mnóstwo widzów, co niekoniecznie przekłada się na to, jak dobrze produkcja sprawdzi się jako tytuł e-sportowy. Epic Games nie powinno kłaść nacisku na imponujące sumy nagród, a przede wszystkim priorytetowo zainwestować w budowę narzędzi, które sprawią, że śledzenie rywalizacji będzie bardziej atrakcyjne.