Skip to main content

G2A chciało zapłacić mediom za publikację ukrytego artykułu sponsorowanego. Platforma: nasz pracownik poniesie konsekwencje

Propozycje wysłane „bez autoryzacji”?

Platforma G2A, sprzedająca klucze do gier, zamierzała zapłacić dziesięciu dziennikarzom za publikację napisanego przez firmę artykułu poprawiającego wizerunek sklepu. Tekst nie miał być jednak oznaczony jako sponsorowany ani związany z G2A.

Sytuacja wyszła na jaw dzięki Thomasowi Faustowi. Dziennikarz serwisu Indie Games Plus opublikował na Twitterze zdjęcia prezentujące maila otrzymanego od reprezentanta sklepu.

W wiadomości G2A stwierdziło, że „stara się poprawić świadomość społeczną marki oraz jej wizerunek”, szczególnie wśród deweloperów niezależnych, w czym miała pomóc publikacja „niezależnego artykułu” o tym, jak „Sprzedaż skradzionych kluczy na platformach [typu G2A] jest właściwie niemożliwa”.

„Niestety większość społeczności nie rozumie zarówno naszego modelu biznesowego, jak i tego, w jaki sposób staramy się zapewnić, by nasi klienci mogli bezpiecznie kupować cyfrowe produkty” - napisało G2A w mailu.

„Chcemy, aby ludzie zrozumieli, że robimy wszystko, by wspierać społeczność graczy i korzystamy z każdej możliwej metody, by zapewnić, że każda strona jest usatysfakcjonowana”.

Zobacz na YouTube

W wiadomości znalazło się też zapytanie o możliwość publikacji i ewentualną prośbę o wycenę usługi przez dziennikarza. Wspomniany artykuł miał nie być oznaczony jako sponsorowany lub związany z G2A.

Na tweeta Fausta firma z Rzeszowa odpowiedziała za pośrednictwem oficjalnego konta, tłumacząc, że propozycję wysłano bez zgody ze strony platformy.

„Te maile wysłał nasz pracownik bez autoryzacji, za co przepraszamy [Fausta] i 9 (!) innych mediów, którym wysłał propozycję. Poniesie on konsekwencje, jako że jest to absolutnie niedopuszczalne” - tłumaczy G2A.

Z G2A skontaktował się też serwis PCGamesN. W odpowiedzi otrzymał stanowisko Macieja Kuca, szefa działu komunikacji.

„Jestem jedyną uprawnioną osobą, która może rozmawiać z mediami w imieniu firmy. Sprawa jest absolutnie nie do zaakceptowania i jeśli okaże się prawdziwa, zostaną wyciągnięte realne konsekwencje”.

Spór twórców ze sklepem rozpoczął się od apelu wystosowanego przez kilku niezależnych deweloperów, którzy przekonywali, że jeżeli gracze chcą kupić ich produkcje na G2A, lepiej, by skorzystali z pirackich wersji.

Źródło: PCGamesN

Zobacz także