Skip to main content

G2A wywołuje kolejne kontrowersje po zbanowaniu sprzedawcy

Ten wskazywał błędy w sklepie.

G2A.com, kontrowersyjna platforma z kluczami do gier na PC, przeprowadził w tym tygodniu sesję pytań i odpowiedzi w serwisie społecznościowym Reddit - zakończyło się kolejnym skandalem.

Firma z Rzeszowa, obwiniana w przeszłości między innymi o omijanie deweloperów i umożliwianie sprzedaży nielegalnie pozyskanych kodów, nie miała łatwego życia w starciu z negatywnie nastawionymi użytkownikami wspomnianego serwisu.

Przedstawiciele G2A odpierali szereg zarzutów, w tym:

  • G2A sprzedaje pirackie klucze,
  • G2A jest „szarym rynkiem”,
  • G2A nie weryfikuje sprzedawców w odpowiedni sposób,
  • G2A Shield to tajemniczy program, który zbyt długo się dezaktywuje,
  • deweloperzy tracą pieniądze przez G2A.

Jest kilka wartych uwagi odpowiedzi, jak:

Oraz:

Niezbyt przyjazna wymiana zdań osiągnęła apogeum, gdy jeden ze sprzedawców chciał wskazać na nieścisłości w wypowiedziach G2A i pokazać prawdziwe realia sprzedaży na tej platformie.

Całą konwersację zapisano, ale - w skrócie - użytkownik zaprezentował, jak bez większych problemów można przejść weryfikację dodawanego klucza w sklepie. Sprzedawca wprowadził nawet całkiem fałszywy kod, przyjęty bez zastrzeżeń.

Przedstawiciele G2A, zamiast podziękować za demonstrację problemu i obiecać poprawę, zbanowali użytkownika. Jak można się domyślać, reszta społeczności nie przyjęta tego zbyt dobrze.

Firma z Rzeszowa spędziła w ubiegłym roku sporo czasu na naprawianiu reputacji. W czerwcu Microsoft poinformował, że 550 kluczy w ofercie zostało zakupionych za pomocą kradzionych kart kredytowych - zostały szybko usunięte.

Nieco później wydawca gry Punch Club - studio TinyBuild - zapewniał, że w sklepie sprzedano egzemplarze tytułu o wartości pół miliona dolarów, z czego firma nie dostała ani centa. G2A odpowiedziało programem, w ramach którego twórcy otrzymują część zysków z transakcji prowadzonych także przez zewnętrznych sprzedawców.

Także teraz, w komunikacie przesyłanym już po zamieszaniu wywołanym przez sesję pytań i odpowiedzi, G2A precyzuje, że użytkownik nie mówił prawdy o tym, że nie był odpowiednio zweryfikowany przed dodaniem klucza i wcześniej przeprowadził już setki udanych transakcji - dlatego jego oferta została natychmiast zaakceptowana.

„Nie szkodzimy rynkowi gier wideo” - zapewniali przedstawiciel G2A. „Chcemy uczciwie współpracować z deweloperami, ponieważ chcemy im pomóc.”

Zobacz także