Gamescom 2016 - Dzień 1: Battlefield 1, Shadow Warrior 2, Watch Dogs 2
Plus nowe Call of Duty.
Rozpoczęły się największe europejskie targi gier wideo. Od rana do wieczora przemierzaliśmy hale Koelnmesse, by przetestować najciekawsze, najbardziej wyczekiwane przez wielu graczy tytuły. Pierwszy dzień to niemal same wysokobudżetowe hity.
Podobnie jak w ubiegłym roku, obszerniejsze materiały na temat każdej gry opublikujemy już po Gamescomie, ale teraz - i przez dwa następne dni - przedstawimy pierwsze wrażenia z najważniejszych i najciekawszych prezentacji.
Battlefield 1
Ze strzelanką studia DICE spędziliśmy ponad trzy godziny. Deweloperzy przygotowali nieprezentowaną wcześniej mapę pustynną, która może zaskoczyć piaskową burzą.
Wrażenie przebywania na polu bitwy jest świetne. Nie otrzymujemy dużej dawki autentyzmu w samej rozgrywce, ale w audiowizualnych doznaniach już jak najbardziej. To zresztą nie dziwi, gdyż DICE zawsze doskonale radziło sobie w tym aspekcie.
Choć mechanika przypomina poprzednie odsłony, zmiana okresu historycznego ma spory wpływ na zabawę. Nie ma już celowników z dużym zoomem dla każdej broni, co sprawia, że premiowane jest zbliżenie się do wroga - chyba że gramy snajperem. Czołgi budzą większy respekt, gdyż nie dysponujemy nowoczesnymi wyrzutniami rakiet.
Zobacz: Battlefield 1 - Poradnik, Solucja
Konie to interesujący dodatek. Wsiadając na rumaka zmieniamy wyposażenie na krótki karabin powtarzalny i szablę. Szarżowanie na strzelającego do nas wroga i ścięcie go zanim odda strzał to cudowne uczucie.
Nie ma jednak rzeczy idealnych. Mieszane uczucia budzi implementacja specjalnych klas elitarnych - żołnierza w zbroi płytowej dzierżącego ciężki karabin i wojownika z miotaczem ognia. Można zrozumieć, że twórcy chcieli oddać w nasze ręce potężne jednostki, ale problem w tym, że chłoną pociski jak gąbki, nie giną nawet od serii z CKM-u, co nie pasuje do częściowo realistycznej otoczki Battlefielda. Na szczęście klasy te nie są dostępne przez cały mecz, przypominają nieco herosów z Battlefronta.
Call of Duty: Infinite Warfare
W nowe dzieło Infinity Ward nie mogłem niestety zagrać, ale przyjrzałem się fragmentom jednej z misji fabularnej. Pokaz był dosyć nietypowy, gdyż twórcy najwyraźniej chcieli skupić się podczas prezentacji na atmosferze i efektach - bohater nie oddał ani jednego strzału, nie licząc paru scen w dość chaotycznym filmiku kończącym demo.
Grupa żołnierzy wybrała się na niebezpieczną misję ratunkową. Musieli wylądować na asteroidzie lecącej w kierunku słońca, obracającej się ponadprzeciętnie szybko. Komandosi mieli tylko parę chwil, by przebiegać z budynku do budynku - gdyby zwlekali, spaliłyby ich promienie słońca.
Bohater z towarzyszami, po męczącym biegu, dostał się do głównego kompleksu placówki na asteroidzie. Załoga zniknęła, kapitan zarządza oględziny lokalu. Możemy podchodzić do naszych sojuszników i porozmawiać o tym, co znaleźli w różnych kątach. W końcu trafiamy na martwych naukowców, po chwili wydaje się, że winne mogą być roboty, ale demo nagle się kończy.
Krótki i nietypowy kontakt z Infinite Warfare pozwala tylko domyślać się, że twórcy dadzą szansę na odpoczynek od strzelanin. Ani aktorstwo, ani scenariusz, ani próby budowania atmosfery zagrożenia i tajemnicy nie są jednak szalenie udane, a co najwyżej poprawne.
Shadow Warrior 2
Brutalny i ekscytujący tytuł. Lo Wang powraca z większymi lokacjami, pokaźniejszym arsenałem, a nawet zupełnie nowym światem - czasem odwiedza bowiem wymiar futurystyczny, w którym walczymy z dronami i robotami, co okazuje się świetną odskocznią od dziesiątek demonów w japońsko-średniowiecznych etapach.
Potyczki są niezwykle dynamiczne, co chwilę możemy wykonywać szybki unik, w praktyce skaczemy więc dookoła wrogów, obsypując ich gradem kul. Używamy amunicji zwykłej, ale zdobywamy ulepszenia, które dodają obrażenia od ognia, mrozu i innych żywiołów. Odpowiedni rodzaj pocisków trzeba czasem dopasować do wroga, co zmusza do zmieniania broni.
Powraca oczywiście walka z użyciem ostrzy i jest nawet bardziej satysfakcjonująca niż w oryginale. Mamy już nie tylko katanę, ale podwójne ostrza, miecze, piłę mechaniczną oraz inne śmiercionośne narzędzia. Z pomocą każdego możemy wykonywać efektowne ataki wzmacniane na wzór tych z oryginału. Wang dysponuje też paroma sztuczkami magicznymi, choćby możliwością zniknięcia na jakiś czas.
Obszerniejsze wrażenia opublikujemy po targach Gamescom, ale już teraz można powiedzieć, że fani zręcznościowego strzelania nie mogą Shadow Warrior 2 przegapić.
Watch Dogs 2
Pierwszy dzień targów zakończył się godzinnym spotkaniem z drugą częścią Watch Dogs. Zagrałem w demo z E3, a także - na szczęście - w zupełnie nowe fragmenty, przygotowane specjalnie na Gamescom.
Gra zapowiada się na udany sequel, ale wbrew pozorom zmiany nie są rewolucyjne, poza oczywiście zupełnie odmienną otoczką fabularną i klimatem. Bohater to cały czas człowiek renesansu - świetnie hakuje, ale też strzela i jest dobry w sztuce parkour.
Bieganie i pokonywanie przeszkód zrealizowano świetnie. Można było się o tym przekonać podczas ucieczki z siedziby kongresmena w misji fabularnej. Inaczej sprawa ma się jednak z systemem jazdy, który jest raczej nierówny - niektóre auta prowadzi się dobrze, inne irytują modelem sterowania.
Nowe demo pozwoliło przetestować multiplayer, a konkretnie - tryb „łowcy nagród”. Jeden z graczy staje się celem, a inni widzą go na mapie - muszą go zlikwidować. Akcja jest chaotyczna, gdy trójka użytkowników stara się upolować czwartego, ale dochodzi do efektownych pościgów i strzelanin.
Co ciekawe, każdy tryb sieciowy będzie działać na zasadzie inwazji z pierwszego Watch Dogs. Grając w kampanię otrzymamy więc możliwość odwiedzenia światów innych graczy. Oczywiście pojawi się opcja zablokowania takich interakcji - niemniej, taki typ sieciowej zabawy wydaje się interesujący.
A na koniec kilka obrazków: