Skip to main content

Ghost Recon Wildlands ma potencjał - wrażenia z bety

Choć przed twórcami sporo pracy.

Zakończyły się testy Ghost Recon Wildlands. To gra kooperacyjna dla - maksymalnie - czterech osób. Akcja toczy się w Boliwii i mamy do czynienia z ogromnym, otwartym światem.

Narkotykowy kartel jeszcze nigdy nie był w takich tarapatach. Specjalna jednostka Ghost Recon zostaje wysłana na terytorium opanowane przez siatkę mafijną, by stopniowo, krok po kroku odcinać kończyny przestępczej bestii i ostatecznie zdestabilizować aktywność gangsterów na terenie skorumpowanego kraju.

Stworzonego w rozbudowanym kreatorze Ducha obserwujemy zza pleców, jak w The Division. Nowością jest towarzystwo trójki kompanów sterowanych przez komputer. Na ich miejsce mogą oczywiście wskoczyć inni gracze - znajomi lub przypadkowi chętni dobrani przez system.

Żywy, otwarty świat

Od pierwszych chwil zwracamy uwagę na wielki, żywy i barwny świat. Drobny wycinek powierzchni dostępny w wersji beta jest tak rozległy, że poruszanie się pieszo często nie ma sensu, a auto najlepiej zastąpić śmigłowcem. Obszar do eksploracji jest oszałamiający. Brakuje jedynie większych skupisk ludności cywilnej.

Dla niepoznaki możemy poruszać się pojazdami niezbyt bojowymi

Po całej mapie rozsiane są misje i aktywności dodatkowe. Te pierwsze wykonujemy, by kontynuować ciąg narracyjny, jednak poza tym mamy jeszcze sporo działań niezobowiązujących. Sześć dostępnych misji fabularnych to dość mało, by ocenić jakość przygotowywanej opowieści, ale dostatecznie dużo, by wypowiedzieć się o podstawach Wildlands.

Tutaj pojawiają się pierwsze wątpliwości. Zaprezentowany w becie fragment nie stanowi faktycznego wyzwania. Nawet na najwyższym poziomie trudności (Duch) gra jest po prostu zbyt łatwa dla samotnego gracza i kompanów sterowanych przez komputer.

Dyskusyjny poziom trudności

Najtrudniejszą misję możemy wykonać posyłając towarzyszy w sam środek bitwy, jednocześnie przekradając się bokiem. Koledzy i tak będą się reanimować na zmianę, więc zapominamy o ich bezpieczeństwie i skupiamy się na celu zadania. Nie do końca tak to powinno wyglądać.

Logiczne wydaje się, że poziom trudności i skomplikowania poszczególnych misji wzrasta na dalszych etapach gry. Nie zmienia to jednak faktu, że zgrana drużyna może w półtorej godziny wykonać wszystkie zadania bety, zebrać większość elementów wyposażenia i nawet nieco się znudzić.

Widoki są momentami przepiękne

Ghost Recon kojarzyło się zawsze z taktycznym wyzwaniem, ze scenariuszami, w których każdy błąd kończy się śmiercią, a tutaj nie dało się tego odczuć. Miejmy nadzieję, że pełna wersja podniesie poprzeczkę, gdyż w przeciwnym razie gracze znudzą się po kilku wieczorach zabawy.

Brak roli w drużynie

Postać rozwijamy dzięki punktom doświadczenia przyznawanym za misje, ale każda umiejętność do odblokowania wymaga też dodatkowych środków - surowców, które zbieramy w trakcie eksploracji.

Zdolności jest sporo, ale brakuje możliwości specjalizacji. Każdy gracz od początku ma drona namierzającego, może być snajperem i pilotem śmigłowca. Trudno więc o poczucie pełnienia wyjątkowej roli w drużynie. Każdy jest jednoosobową armią. Zbytnia opieszałość skończy się tym, że zanim oddamy strzał, koledzy już zdążą wykonać misję bez naszej pomocy.

Zobacz: Ghost Recon Wildlands - poradnik i najlepsze porady

Ekwipunek wygląda całkiem interesująco. Odkrywamy wiele rodzajów broni palnej i każdą możemy modyfikować, przerabiać i przemalowywać. Bohater może się również w każdej chwili przebrać, by zmienić wygląd. Warto jednak odnotować, że strój z kamuflażem nie ma wpływu na to, jak szybko wykrywają nas wrogowie. Zdarza się nawet, że kiedy strzelamy z broni z tłumikiem ze sporej odległości, to zaalarmowani strażnicy zaczynają się zbliżać w naszym kierunku. Czy chowanie się ma więc jakikolwiek sens?

Jednym z zabawniejszych błędów jest zmienianie pozycji modeli postaci w pojazdach. Tutaj dla efektu koledzy wydawali odgłos: „brum, brum”.

Wątpliwości i ukryty potencjał

Ghost Recon Wildlands sprawia sporo frajdy w towarzystwie znajomych, ale wymaga jeszcze dopracowania - zarówno na poziomie trudności misji i ogólnej mechaniki, ale też warstwy technicznej. Dawno nie mieliśmy do czynienia z betą oferującą tyle błędów.

Animacje postaci się zawieszają, pojazdy wykonują dziwne akrobacje, całe elementy menu podręcznego mogą się zablokować bez powodu, a gracz wyskakujący ze śmigłowca zbyt blisko powierzchni może przez przypadek przelecieć przez tekstury i na spadochronie zwiedzać podziemia.

Opanowana przez kartel Boliwia to miejsce bez wątpienia piękne i warte zwiedzania, ale wciąż trudno ocenić, jak ciekawe z perspektywy rozgrywki. Zaprezentowany w becie fragment budzi więcej wątpliwości niż entuzjazmu. Czuć tutaj potencjał na dobrą grę, a jednak martwi stopień niedopracowania. Kooperacja na pewno będzie przyjemna - pytanie tylko, czy to wystarczy.

Zobacz także