Skip to main content

Ghost Recon Wildlands - nowa nadzieja

Ubisoft walczy o kooperacyjny zapał graczy.

The Division opuszcza coraz większa liczba graczy. Niedawno odnotowano 90-procentowy spadek populacji w porównaniu z tłumami pierwszego tygodnia w okresie premiery. Przyczyny można doszukiwać się w różnych aspektach. Średnia atrakcyjność aktywności dla rozwiniętych postaci, monotonny z czasem system misji, nowe błędy pojawiające się chwilę po załataniu starych.

Zapowiedziane na targach E3 dodatki rzucają cień szansy na ponowne zainteresowanie znużonych agentów. Pytanie jednak, czy jest sens? Na tej samej scenie, kilkanaście minut później Ubisoft przypomniało widzom o Ghost Recon Wildlands, które może skutecznie zdusić ostatni płomień zainteresowania przygodami agentów Dywizji w Nowym Jorku.

Wildlands nie jest kopią The Division w słonecznej Boliwii. To przede wszystkim gra z naciskiem na taktyczne podejście znane z innych części Ghost Recon. Możemy więc zapomnieć o przeciwnikach chłonących pociski niczym gąbka, epickich pancerzach zwiększających wytrzymałość i wypadających z bossów karabinach z ulepszeniami do statystyk postaci.

Zaprezentowany fragment rozgrywki pokazuje, że jeden dobrze wymierzony strzał wystarczy, by powalić przeciwnika, a skradanie i odpowiednie planowanie staje się kluczowe dla sprawnego ukończenia misji. Jeden alarm wystarczy, by posiłki zbiegły się zewsząd, cel do przechwycenia zaczął ratować się ucieczką, a cały misterny plan poszedł... wiadomo gdzie.

Model strzelania ma ogromne znaczenie - w Wildlands walka będzie bardziej realistyczna

Otwarty krajobraz boliwijskiego regionu wydaje się większy od metrażu Nowego Jorku, więc uzasadniony jest dostęp do wszelakiej maści pojazdów. Mamy więc kolejne odejście od modelu The Division, w stronę bardziej rozrywkowego Just Cause czy też Grand Theft Auto. Pojazdy mogą uatrakcyjnić nawet najnudniejsze pustkowia.

Oglądając rozgrywkę z Wildlands nie sposób jednak uniknąć ciągłych porównywań z post-apokaliptyczną, sieciową przygodą. Model poruszania się postaci, plecaki, sporo gadżetów - wszystko wydaje się znajome, ale jednak podane w zupełnie innej formie. Technologiczne cuda nie są umiejętnościami, a praktycznymi urządzeniami, które pozwolą przygotować idealny plan działania.

Widzieliśmy jedynie skrawek gry, jedno zadanie, ale to wystarczyło, by wyciągnąć wnioski, że będzie to coś zupełnie innego niż zabawa w The Division. Dynamiczne przejście od skradnia do szalonego pościgu po pustynni sugeruje, że struktura misji będzie bardzo elastyczna i zależna od działań czterech graczy. W ten sposób nawet powtarzanie zleceń będzie oferowało nowe atrakcje.

Zobacz na YouTube

Zaufanie trudno odbudować i część odbiorców rozczarowanych The Division może nawet nie dać szansy nowej, podobnej produkcji. Należy jednak pamiętać, że zaprezentowane fragmenty już teraz pokazują z jak bardzo odmienną formułą rozgrywki będziemy mieli do czynienia. Być może nie wszystko jest stracone.

Miejmy nadzieję, że twórcy ze studia Ubisoft Paris bacznie przyglądają się kolegom z Ubisoft Massive i trafią w dziesiątkę z Wildlands. Kluczem jest atrakcyjność otwartego świata i nadzieja, że twórcy zadbają, by po kilku miesiącach od premiery użytkownicy wciąż mieli po co wracać do gry. Gorąca Boliwio, nie zawiedź nas.

Zobacz także