Giana Sisters: Twisted Dreams - Recenzja
Szalona platformówka!
Wydana dokładnie ćwierć wieku temu The Great Giana Sisters była jedną z moich pierwszych i ulubionych gier komputerowych. Z wielkim sentymentem powróciłem więc do snów Giany, która teraz nie jest już małą dziewczynką. A że dojrzewanie to trudny okres - raz jest milutka jak owieczka, kiedy indziej zamienia się w zadziorną, ufarbowaną nastolatkę! Ręce opadają!
Aczkolwiek chciałbym zacząć od największego rozczarowania. Nie wiedzieć czemu Giana Sisters: Twisted Dreams pozbawiona jest choćby banalnej fabuły! Ot, proste, kilkusekundowe wprowadzenie i, bach!, lądujemy na pierwszej planszy. Osoby, które nie przeczytały wcześniej informacji o grze, ewentualnie nie miały nigdy do czynienia z pierwszą lub drugą częścią (Giana Sisters na DS-a), na dobrą sprawę nie będą nawet wiedziały, kim sterują i po co to robią. Gdy ktoś nie zna celu podróży, przestaje odczuwać motywację spędzania kolejnych godzin na pokonywaniu trudnych, zręcznościowych elementów, których w tej oldschoolowej, platformowej grze nie brakuje.
Śpieszę więc z wyjaśnieniami, że siostrzyczka bohaterki - Maria - poprzez magiczny kryształ zostaje uprowadzona do świata snów, w którym przetrzymuje ją wieeeeelki, brzyyydki smok. Ruszamy więc do śniącej krainy, by uratować Marię. Szybko okazuje się, że nasze nastoletnie problemy z rzeczywistości mają odzwierciedlenie w snach: w zależności od potrzeby Giana może manipulować światem, pozostając potulną i troszkę wystraszoną dziewczyną lub zamieniając się w rozzłoszczonego, młodziutkiego punkowca!
Na tym pięknym konflikcie dojrzewania, które każdy z nas przeżył na swój sposób, zbudowana jest w zasadzie cała mechanika gry. W dowolnym momencie możemy wybrać wcielenie bohaterki. W ten sposób grube ptaszki staną się garbatymi plugawcami, a przepiękne krajobrazy zastąpi senna zgnilizna. W tle zaś zamiennie królują to spokojne aranżacje klasycznych utworów Chrisa Hülsbecka z pierwszej gry, to świetne, heavymetalowe granie szwedzkiego bandu Machinae Supremacy.
„Szybko okazuje się, że nasze nastoletnie problemy z rzeczywistości mają odzwierciedlenie w snach.”
Oczywiście, manipulacja światem stawia przed nami masę zręcznościowych wyzwań - to nie tylko platformy i urządzenia, z których można skorzystać to w jednym, to w drugim wcieleniu. To także wielkie, ruchome mechanizmy, którymi obracamy to w jedną, to w drugą stronę; zapadnie, bramy i windy. Wspólnie z umiejętnościami dziewczyny, do których należy m.in. coś w rodzaju ognistego uderzenia, unoszenie w powietrzu w niekończącym się piruecie czy tradycyjne, eleganckie naskoczenie na głowę potworka - wszystko to tworzy angażującą i przemyślaną mieszankę!
Giana Sisters: Twisted Dreams pozostaje klasyczną platformówką, w której skaczemy, zbieramy kryształy i szukamy ukrytych znajdziek. Wyróżnia się przy tym przepiękną, zachwycającą wręcz oprawą wizualną. Odnajdziemy tu nawiązania nie tylko do pierwowzoru, ale i fascynację tradycyjnymi baśniami i bajkami. Zwiedzamy przepiękne krainy i lokacje pełne zagadkowych, fantazyjnych detali. Nie sposób nie docenić autentycznego piękna poszczególnych poziomów.
Gra zaczyna się od najprostszych rzeczy, dzięki którym poznajemy mechanikę i sterowanie. Pierwsze poziomy nie są trudne. Z każdym pokonanym obszarem twórcy dozują jednak bardziej skomplikowane pod kątem zręcznościowym fragmenty. Domyślna klawiszologia jest dobrze przemyślana, a do komputera można podłączyć także pada, za pomocą którego przeszedłem zresztą całą grę.
Gdzieś od połowy zabawy w pstrykanie przycisków przygoda zaczyna się na dobre. Ba, Giana Sisters staje się w pewnym momencie platformówką trudną, wymagającą od nas szalonej precyzji i kreatywności w pokonywaniu kolejnych ścieżek. Przy tym trzeba wykorzystywać jednocześnie wszystkie umiejętności, wspólnie ze zmianą świata, by osiągnąć sukces. W niektórych sekwencjach można połamać palce, ale satysfakcja jest pierwszorzędna. Miodność jak za dawnych lat.
Na podstawowywm poziomie trudności na planszach rozmieszczone są punkty kontrolne, dzięki którym - w przypadku niepowodzenia - nie musimy zaczynać od początku. Bardziej wymagający mogą skorzystać z trudniejszego trybu, gdzie pomyłka oznacza powrót do punktu startowego poziomu. Dla frustratów przygotowano tryb „Über-hardkorowy” - tu, w przypadku porażki, zaczynamy całą grę od nowa. Smaczne.
Projektanci poziomów wykorzystują przy tym wszystkie standardowe pomysły i sztuczki, które znamy z puzzle platformówek od ich zarania. Dodatkowo, co jakiś czas oglądamy fajne elementy nawiązujące do innych klasyków z lat 70. i 80., jak choćby niezapomnianego Space Invaders. Kiedy mamy za sobą pierwsze, prostsze plansze, nie sposób się nudzić. Twórcy zalewają nas atrakcjami, nie siląc się przy tym na sztuczną innowacyjność. Wszystko to gdzieś już widzieliśmy, lecz ciągle zmieniające się lokacje, oszałamiające tempo gry, jej warstwa artystyczna i fantastyczna muzyka sprawiają, że nowa odsłona Giana Sisters jest po prostu znakomita.
„Nowa odsłona Giana Sisters jest po prostu znakomita.”
Entuzjazm studzą jednak dwie rzeczy. Pozostaje pamiętać, że tytuł - jak na platformówkę - ma dość wysokie wymagania sprzętowe. By wyświetlić grę w najwyższej jakości, potrzeba solidnego sprzętu. Cena, nie tylko polskiej wersji językowej, też wydaje się ciut wygórowana, tym bardziej że przygoda nie należy do przesadnie długich.
Niemniej, w Giana Sisters: Twisted Dreams zagrać warto. I to bardzo, bo to szalona, cudowna gra, do której ciągle chce się wracać.