Skip to main content

GOG rewolucjonizuje cyfrową sprzedaż

Nowa polityka cenowa i brak DRM w filmach to odważny krok należącego do CD Projektu sklepu.

Anglojęzyczny GOG.com - drugi najpopularniejszy serwis cyfrowej dystrybucji gier, należący do polskiego CD Projektu - przeszedł poważne zmiany. Rozszerzona została lista oferowanych produktów, a także zaprezentowana nowa polityka cenowa. Ta ostatnia wydaje się prawdziwą rewolucją, wymierzoną w największego konkurenta - platformę Steam.

Głównym założeniem istniejącego od 2008 roku GOG-a od początku był brak DRM-u - cyfrowych zabezpieczeń w oferowanych przez sklep grach. Ważna była również identyczna cena produktów, wyrażana w dolarach, niezależnie od miejsca, z którego klienci dokonują zakupów. Ostatnie zmiany wprowadzają pewne odstępstwa od tych, zdawałoby się fundamentalnych zasad - co niekoniecznie może spodobać się użytkownikom serwisu.

Pierwsza ze zmian to rozszerzenie pakietu usług GOG-a. Od tej chwili poza grami sklep oferuje również możliwość zakupu filmów, które podobnie jak gry mają nie posiadać zabezpieczeń DRM. Oznacza to, ze zakupiony film stanowi całkowitą własność kupującego: nie posiada ograniczeń czasowych ani limitu wyświetleń. Cyfrowa kopia zostaje na stałe przypisana do konta użytkownika, a nie do komputera, z którego została zakupiona czy też adresu IP. Film może zostać pobrany na różne urządzenia, a także kopiowany na nośniki przenośne, na przykład w celu wyświetlenia na telewizorze czy w podróży.

W ofercie GOG na razie znalazły się filmy poświęcone grom - w tym m.in. świetne Indie Game: The Movie, także z polskimi napisamiZobacz na YouTube

Jest to innowacja na skalę światową. Internetowym standardem są cyfrowe wypożyczalnie, gdzie za określoną kwotę uzyskujemy czasowy dostęp do filmu bądź serialu. Żadna nie oferuje też możliwości pobrania kopii filmu na dysk w formie umożliwiającej jej kopiowanie. Walka z ograniczeniami narzucanymi przez DRM zawsze była priorytetem należącego do CD Projektu sklepu. Nie zrezygnowano z niego przy wprowadzeniu do oferty filmów, dzięki czemu kupujący może w końcu poczuć się pełnoprawnym właścicielem nabytego obrazu.

Obecnie wybór filmów na GOG-u ogranicza się jedynie do dokumentów poświęconych branży gier komputerowych, jednak plany mówią o poszerzeniu oferty o filmy fabularne i seriale.

„Branża filmowa jest o wiele starsza od branży gier. W rezultacie jest więc bardziej konserwatywna.”

Klasyczne seriale SF na GOG bez zabezpieczeń DRM? Niewykluczone

- Pierwotny plan zakładał, że zaczniemy od rozmów z największymi producentami filmów, ale nie jest to łatwe - wyjaśnia Guillaume Rambourg, szef północnoamerykańskiego oddziału GOG.com. Podobno przedstawiciele hollywoodzkich studiów filmowych mieli zaznaczać, że ich zdaniem zabezpieczenia DRM nie mają sensu, „ale prawnicy nie pozwoliliby pozbyć się tych systemów”.

Właściciele platformy wydają się jednak bardzo zmobilizowani, by osiągnąć sukces i systematycznie przekonywać „filmowców” o swojej wizji, podobnie jak wiele lat temu przekonali wydawców gier.

- Branża filmowa jest o wiele starsza od branży gier. W rezultacie jest więc bardziej konserwatywna. Nie przyswaja się do zmian w technologii tak szybko, jak my - dodaje Marcin Iwiński, współwłaściciel CD Projektu. - Zmiany w kierunku cyfrowej dystrybucji oczywiście są widoczne, ale cały proces jest długotrwały i pełen prób oraz błędów.

Wraz z umożliwieniem zakupu filmów GOG wprowadził największą od momentu swojego powstania zmianę - przedstawił możliwość płacenia więcej niż jedną walutą. Nie oznacza to wprowadzenia cen lokalnych, ale i tak zapowiada się na jedną z większych rewolucji w branży - mocno wymierzoną także w największego konkurenta, wspomnianą już platformę Steam.

Większość sklepów internetowych wykorzystujących ceny w walucie lokalnej korzysta z przelicznika dolara do euro w stosunku jeden do jednego, co biorąc pod uwagę kursy obu walut jest niekorzystne dla klientów z Europy. Z kolei GOG przy podawaniu cen regionalnych wykorzystuje od tej pory giełdowy przelicznik walutowy, co oznacza, że gra, która w USA kosztuje sześć dolarów, w krajach europejskich nie będzie kosztowała sześć, ale cztery i pół euro. Niestety, nie wiadomo jeszcze, czy przy drastycznych zmianach kursu walut ceny gier zostaną przeliczone na nowo.

Tak czy inaczej, jest to zupełnie nowe podejście do tematu cen lokalnych - w przeciwieństwie do Steama, GOG nie stosuje polityki cenowej dyskryminującej graczy spoza Stanów Zjednoczonych. Sposób przeliczania na chwilę obecną wydaje się dobrze oddawać różnice w kursach walut. Co ważniejsze, pozostawiono możliwość płacenia w dolarach amerykańskich bez względu na miejsce, z którego robimy zakupy - walutę zmieniamy jednym kliknięciem myszy.

GOG nie tylko zmienił wygląd - od teraz możemy płacić lokalną walutą (przelicznik z dolarów po kursie), a w przypadku różnicy cenowej otrzymać zwrot w formie nadpłaty na koncie.

Jednak nie wszystkie gry dostępne w witrynie oferują ten schemat płatniczy. Tytuły takie jak Age of Wonders 3 czy Guacamelee! Gold Edition w Europie kosztują więcej niż Stanach, nawet po ustawieniu dolara amerykańskiego jako domyślnej waluty. Wynika to z pewnością ze złożoności umów pomiędzy partnerami biznesowymi, ale nawet w takim przypadku sklep zobowiązuje się zwrócić graczom poniesioną różnicę - w formie kredytu, który można wykorzystać przy kupnie innej gry.

W praktyce oznacza to, że jeżeli za jakiś tytuł zapłacimy więcej niż Amerykanie, to dostaniemy zniżkę na kolejne zakupy - tyle, ile nadpłaciliśmy, i co ważne - w walucie, którą wydaliśmy. Możliwe jest również „odkładanie” nadpłat, co może przydać się na przykład podczas wyprzedaży.

Rozwiązanie zaproponowane przez GOG to pionierskie podejście, jeżeli chodzi o wykorzystanie cen lokalnych. Jednocześnie ruch ten otworzył drogę wielu nowym wydawcom, których przed współpracą z GOG-iem powstrzymywał właśnie brak cen w regionalnej walucie.

Pominięcie przelicznika dolara do euro w stosunku jeden do jednego to rewolucja na rynku internetowych sklepów z grami. Poza platformą CD Projektu żaden z dystrybutorów nie odważył się na podobny krok. Program Fair Price Package, zwracający graczom różnice w cenach regionalnych, to próba ujednolicenia cen na wszystkich rynkach, która może jednak poważnie nadszarpnąć budżet platformy. Przyszłość pokaże, czy była to opłacalna decyzja.

Steam oferuje płatność w euro dla Europejczyków, ale przelicznik pozostaje niezmieniony: jeden do jednego w stosunku do dolara. Czy nowa polityka GOG-a wpłynie na zmiany w Steamie?

Jednak nie wszyscy wydawcy akceptują nową politykę firmy. Nordic Games, z niewyjaśnionych powodów, wycofuje swoje tytuły ze sklepu. Oznacza to, że za pośrednictwem GOG-a nie kupimy już Gothica 2 czy gier z serii Spellforce. Poświęcony temu wydarzeniu wątek na forum po dwóch godzinach od założenia składał się już z ponad czterystu postów użytkowników, dopytujących się o powody takiej decyzji. Wszystko wskazuje na to, że Nordic po prostu nie zaakceptował proponowanych przez GOG nowych cen.

Ostatnią zmianą jest nowa oprawa wizualna strony domowej sklepu. Oczywiście, kwestia wyglądu jest rzeczą gustu. Bardziej interesujące jest to, że nowy GOG prezentuje rozwiązania, które mogą wskazywać na dalsze, intensywne zainteresowanie urządzeniami przenośnymi, tabletami i smartfonami. Nie pozostaje to bez związku z nadchodzącym wielkimi krokami klientem GOG Galaxy.

Będąca kolejną odpowiedzią na pomysły Steama aplikacja, oprócz bezpośredniego dostępu do sklepu ma oferować szereg funkcji społecznościowych i wspierać tryb multiplayer. Nowy wygląd witryny GOG.com może pokrywać się więc z tym planowanym dla Galaxy, jak ma to miejsce w przypadku Valve. Możliwy jest również debiut aplikacji na urządzeniach mobilnych - ze względu na przystosowany do nich interfejs.

„Nie wszyscy wydawcy akceptują nową politykę firmy. Nordic Games, z niewyjaśnionych powodów, wycofuje swoje tytuły ze sklepu.”

Opisane powyżej zmiany podzieliły społeczność zebraną wokół GOG-a na dwa obozy. Zwolennicy wskazują na zwiększenie oferty i wprowadzenie uczciwych cen regionalnych jako drogę do zachęcenia do współpracy większej liczby wydawców, a tym samym powiększenia grona użytkowników platformy. Przeciwnicy udowadniają, że wstawienie na wirtualne półki filmów i seriali odwróci uwagę właścicieli sklepu od celu przyświecającemu pierwotnej idei Good Old Games: przywracaniu do życia „starych, dobrych gier”.

Warto przypomnieć, że już raz, w związku z niezadowoleniem graczy, zrezygnowano z wprowadzenia cen regionalnych, ale na zasadach niekorzystnego przeliczenia walut. „Nie powinniśmy porzucać jednej z kluczowych wartości, by rozwinąć inną” - napisano późnej w komunikacie.

Tym razem działania CD Projektu wydają się dalece bardziej zaawansowane, a plany dalekosiężne, by sklep zdecydował się zmienić przyjętą strategię.

A strategia wydaje się dość jednoznaczna. GOG robi wszystko, by tam, gdzie to tylko możliwe akcentować swoją filozofię działania - tak różną od największego rywala na rynku. Steam może czuć oddech GOG-a na plecach, a silna konkurencja zawsze jest korzystniejsza dla końcowego klienta niż monopol jednej platformy. Miło, że w kluczowej rozgrywce na rynku dystrybucji cyfrowej czuć nieco słowiańskiego podejścia.

Zobacz także