Gra, która nas najbardziej rozczarowała w 2022 roku
A miało być tak pięknie.
Rok prawie dobiegł końca, a my przyglądamy się wydanym tytułom, które zagościły na dyskach pecetów i konsol. Wczoraj poznaliście najlepsze gry 2022 roku, a dziś poznacie tytuły, które nas rozczarowały.
Nie da się ukryć, że jako gracze jesteśmy dość wybredni. Podczas gdy miłośnicy seriali cieszą się nowymi sezonami ulubionych tytułów, nawet jeśli nie spełniają wszystkich oczekiwań, fani gier wideo są bardziej ostrożni, gdy coś pójdzie nie tak.
Czasami czekamy na daną grę tak bardzo, że budujemy w wyobraźni wręcz za wysokie oczekiwania. Później przychodzi rozczarowanie tytułem - powody są jednak zazwyczaj bardzo różne. Czasami nawet świetna gra, ostatecznie może wylądować na liście rozczarowań, bo marzyliśmy o czymś znacznie lepszym. Zobaczcie, jak to było z nami...
Marcin Dolata
Bez wątpienia DYING LIGHT 2 to bardzo dobra gra, aczkolwiek zabrakło w niej tego, co w pierwszej części sprawiało mi największą radość, czyli przyjemność z... zabijania zombie. Choć zabrzmi to sadystycznie - ćwiartowanie, podpalanie czy dekapitowanie zombiaków było po prostu lepsze w „jedynce”. Twórcy postawili na nieco poważniejszy ton, przyłożyli się do fabuły i postaci, ale co z tego, jeśli rozgrywka kuleje. W „dwójce” częściej mierzymy się z ludzkimi przeciwnikami, a walka z nieumarłymi to raczej dodatek. Szkoda, że proporcje zostały zachwiane, bo ucierpiał na tym najlepszy element gry.
Zbigniew Jankowski
Nieszczęsne THE CALLISTO PROTOCOL. Tu nie chodzi wyłącznie o oczekiwania, ale zwyczajnie o źle wykonaną grę w jej najistotniejszych fundamentach: mało wciągającym scenariuszu i nieatrakcyjnej rozgrywce. Zamiast wiszącej nad głową bohatera tajemnicy i grozy, otrzymujemy coś w rodzaju taniego horroru SF, który miejscami nie jest straszny, a wręcz groteskowy. Rozgrywka natomiast sprowadza się do prostego łupania, które sprawia, że cała przygoda pozbawiona jest głębi. Wyłączyłem mniej wiecej w połowie - uznałem, że mam lepsze rzeczy do roboty.
Daniel Kłosiński
Niby człowiek wiedział, ale się łudził. DIABLO IMMORTAL nie napawało optymizmem od momentu ogłoszenia, że za prace odpowiada studio NetEase. I piszę to jako osoba, która lubi gatunek gacha, nazywany przez niektórych „piekłem mikrotransakcji”. Co więcej, sama rozgrywka jest całkiem interesująca, a fabułę można znieść bez zgrzytania zębami. Szkoda więc, że tytuł tak szybko daje znać, że bez płacenia nie należy myśleć o wyrównanej rywalizacji. Ujmując rzecz nieco szerzej, nawet większym rozczarowaniem niż gra, jest fakt, że tytuł w pół roku zarobił pół miliarda dolarów.
Maciej Żbik
Jeśli chodzi o tegoroczne rozczarowania, to z pewnością muszę tutaj wskazać CALL OF DUTY WARZONE 2.0. Nie chodzi mi jednak o sam projekt gry - gdyż ta przemyślana jest bardzo dobrze - ale o jej stan techniczny. Przypominający Escape From Tarkov tryb DMZ wciągnął mnie od samego początku. Kupiłem nawet karnet bojowy, ale ciągłe problemy ze stabilnością zabiły całą frajdę. Może powrócę do gry w przyszłym roku, kiedy zostanie odpowiednio „połatana”. Na razie obawiam się, że cały postęp dobrze zagranego meczu może pójść na marne przez rozłączenie z serwerem albo zawieszenie się gry.
Tomasz Rosłon
W tym roku moim rozczarowaniem okazał się nowy KANGUREK KAO. Choć sam tytuł nie należy do najgorszych, nie udało mu się wywołać u mnie emocji, jakie odczuwałem przy dwóch pierwszych odsłonach. Można powiedzieć, że się zestarzałem i nie bawi mnie to, co dawało mi frajdę, gdy byłem dzieckiem. Będę jednak trwał przy swoim, że nowemu „kangurkowi” zabrakło tego czegoś. Dodatkowo stan techniczny gry w dniu premiery pozostawiał sporo do życzenia. W efekcie produkcja Tate Multimedia szybko wypadła zarówno z mojej konsoli, jak i pamięci. Szkoda.
Marek Makuła
Przewrotnie, ale muszę wymienić ELDEN RING. Choć moim zdaniem to najlepsza gra 2022 roku, to jednocześnie rozczarowała mnie najbardziej ze wszystkich - być może dlatego, że miałem co do niej najwyższe oczekiwania. Jako wielki fan Dark Souls spodziewałem się jednak czegoś odrobinę cięższego, a w Ziemiach Pomiędzy czuję się jak na wczasach w ciepłych krajach. Brak mi ciężkiej, opresyjnej atmosfery oraz poczucia beznadziei - świat Elden Ring po prostu jest zbyt żywy. Ekipa Hidetaki Miyazakiego straciła po drodze trochę pary, a trzecia wariacja na temat umierającego świata to już za dużo.
Przemek Wańtuchowicz
A Plague Tale: Innocence było jedną z moich ulubionych gier 2019 roku - staroszkolną, kameralną grą single-player, która znała swoje ograniczenia. Mocno trzymałem kciuki za A PLAGUE TALE REQUIEM, ale twórcy porwali się chyba z motyką na słońce, niepotrzebnie zwiększając skalę projektu. Te same rozwiązania po prostu nie sprawdzają się w grze takiego kalibru. Nudnego i irytującego gameplayu, przeciągniętej o połowę długości oraz dialogów bez polotu nie mogło uratować nawet mocne zakończenie. Grałem na PC w 60 FPS, ale na konsolach płynność ograniczono do 30, co jest nieakceptowalne.
Marcin Wronka
Ostatnia część pierwszego sezonu antologii The Dark Pictures - THE DEVIL IN ME - zawiodła mnie po całości. Wiele spodziewałem się po tej części, jednak ostatecznie okazało się, że tytuł zwyczajnie nie straszy. Uciekając przed zabójcą w kapeluszu, wzorującym się na pierwszym seryjnym mordercy USA - Henrym H. Holmesie - w ogóle nie czułem grozy. Zawiodłem się też na pułapkach w jego „hotelu”, grupce bohaterów bez polotu, niestrasznych jump scare’ach, animatronicznych kukłach i całej atmosferze gry. Słowem: o wiele lepiej bawiłem się z poprzednimi częściami.
Squallu Winkel
Ciężko mi coś dodać do tego, co już napisałem na temat THE CALLISTO PROTOCOL. Chciałbym podać jakiś inny tytuł, jak chociażby High on Life, ale w przypadku gry Roilanda ciężko mówić o rozczarowaniu - do tego potrzeba oczekiwań, a ja nie oczekiwałem, że High on Life będzie udaną produkcją. The Callisto Protocol to natomiast mocno budowana marketingowo marka, która okazała się kompletną wydmuszką. Tu chodzi o coś potencjalnie łatwego: wysokiej jakości produkcję, która ma na siebie pomysł, realizuje go skutecznie i reprezentuje oczekiwaną jakość.
Tomasz Orłowski
Kupiłem PS5 wyłącznie dla ekskluzywnych gier Sony. Tym większe jest moje rozczarowanie najnowszym GOD OF WAR RAGNAROK, które okazało się produkcją technologicznie zapóźnioną. Ragnarok jest więźniem poprzedniej generacji, nie wykorzystującym możliwości nowego PlayStation. Grając, miałem wrażenie obcowania z bardzo dużym rozszerzeniem do odsłony z 2018 roku, a nie produkcji, która ma „sprzedawać nową konsolę”. Szkoda, bo pod względem fabularnym Ragnarok jest perełką w morzu pretekstowych, generycznych historii, a jego antywojenny przekaz jest dzisiaj wyjątkowo potrzeby.
Codziennie, o godz. 9:00, aż do końca roku, nowe i zaskakujące zestawienia na Eurogamer.pl - zapraszamy!