Gra o Tron nie ma szczęścia do gier wideo. Wspominamy tytuły osadzone w świecie Pieśni Lodu i Ognia
I zastanawiamy się nad ich przyszłością.
Stworzony przez George'a R. R. Martina świat ma szczęście do adaptacji serialowych. Gra o Tron zmieniła oblicze telewizji, a Ród Smoka trzyma poziom jej pierwszych, najbardziej udanych sezonów. Niebawem ma ukazać się kolejny spin-off, a sam Martin zapowiada powstanie dwóch produkcji animowanych. Niestety, trwający już od kilkunastu lat telewizyjny fenomen nie znalazł odzwierciedlenia w świecie gier.
Gra o Tron ma takie szczęście do adaptacji growych, jak cykl o Wiedźminie do serialowych. Wśród rozwijanych obecnie produkcji znajdziemy kilka gier free-to-play, takich jak przeglądarkowe Game of Thrones: Winter is Coming oraz mobilne Game of Thrones: Conquest. Oba tytuły to standardowi reprezentanci darmowych gier strategicznych, mocno nastawionych na mikropłatności. Pojawiły się również doniesienia o powstającej dużej grze MMORPG od koreańskiego studia Nexon, mającej rozgrywać się na Północy, pomiędzy wydarzeniami 4. i 5. sezonu serialu. Krajobraz nie wygląda więc zbyt imponująco, zwłaszcza dla fanów produkcji singlowych.
Ci nie byli zresztą rozpieszczani od samego początku. Jak do tej pory ukazały się jedynie 3 „większe” gry w świecie Gry o Tron. Żadna z nich nie odniosła spektakularnego sukcesu, a ostatnia ukazała się 10 lat temu i nie jest aktualnie dostępna w sprzedaży. Każda z nich stanowi dość osobliwy przypadek.
Gra o Tron: Początek
Zanim serial HBO stał się światowym fenomenem, saga George'a R. R. Martina cieszyła się popularnością przede wszystkim wśród fanów literatury fantasy. Wówczas prawa do tworzenia gier w tym uniwersum uzyskało francuskie Cyanide Studio, specjalizujące się w grach sportowych, głównie poświęconych kolarstwu. Na swoim koncie ma ono też kilka innych gier z segmentu AA: najnowsze Call of Cthulhu, skradankową serię Styx oraz Blood Bowl - turową grę sportową, osadzoną w uniwersum Warhammera. Do gier Cyanide idealnie pasuje nieco prześmiewcze określenie „eurojank”, określające średniobudżetowe, niedoszlifowane, lecz pełne uroku i ambicji gry z Europy.
Gra o Tron: Początek ukazała się we wrześniu 2011 roku, a więc kilka miesięcy po zakończeniu 1. sezonu serialu. Mogłoby się wydawać, że jest to typowa, jeszcze dość popularna w tamtych czasach, sklecona na szybko egranizacja, jednak gra studia Cyanide powstawała niezależnie od produkcji HBO. Widać to w jej stylistyce, począwszy od jej logo, na wizerunkach postaci i lokacjach kończąc. W żaden sposób nie nawiązują one do serialu, a opierają się wyłącznie na powieściach George'a R. R. Martina.
Dzięki sukcesowi serialu gra zyskała nieco rozgłosu, jednak oczekiwania graczy szybko zderzyły się z rzeczywistością. Jest to dość przeciętna strategia czasu rzeczywistego, o której, gdyby nie znana licencja, pamiętałoby dzisiaj jeszcze mniej graczy. Tytuł może pochwalić się „zawrotną” notą 53/100 na Metacritic, a oceny na Steamie są w większości negatywne.
Choć Początek można krytykować za powtarzalne i monotonne potyczki, miałki system ekonomiczny i nieintuicyjny interfejs, to ma on kilka ciekawych elementów. Ponad przeciętność wybija się tu system dyplomacji, w którym to możemy rozwiązywać konflikty bez przelewania krwi w bitwach. Wysyłamy emisariuszy, zawiązujemy sojusze i umacniamy je dzięki małżeństwom. Możemy też grać nieczysto: okłamywać i zdradzać sojuszników, a także korzystać z usług szpiegów i skrytobójców. Nasi alianci mogą odwinąć nam się tym samym, dlatego warto być przygotowanym na wbicie noża w plecy. Gdyby tylko te pełne potencjału mechaniki zaimplementowano w lepszej grze...
A co z fabułą? Kampania rozgrywająca się w ciągu 1000 lat historii Westeros, od przybycia Rhoynarów do Dorne, aż po znaną z serialu Wojnę Pięciu Królów i obronę Muru przed Dzikimi, może z pozoru wyglądać ciekawie. Niestety, lore przedstawione jest tu dość lakonicznie, a wizualna adaptacja znanych z powieści lokacji wypada mdło i mało oryginalnie, zwłaszcza w porównaniu z pełnymi unikalnego charakteru serialowymi twierdzami i miastami. Zarówno fani RTS-ów, jak i mrocznego i realistycznego klimatu serialu HBO raczej nie znajdą tu dla siebie zbyt wiele.
Gra o Tron - RPG
Wydana rok później (w 2012 roku) produkcja, zatytułowana po prostu „Gra o Tron” również jest dziełem Cyanide Studio. To jednak zgoła odmienny tytuł. Tym razem francuski deweloper współpracował z HBO, dzięki czemu gra garściami czerpie z estetyki serialu. Klimat lokacji, takich jak Mur czy Królewska Przystań, został żywcem przeniesiony z ekranu. Spotkamy tu też kilku znanych z serialu bohaterów, którym głosu użyczyli oryginalni aktorzy. Co ciekawe, scenariusz był konsultowany z samym George'em R. R. Martinem, a także został przez niego pozytywnie oceniony. Na tym wkład pisarza w grę się nie skończył - zaliczył on również niewielkie cameo.
To właśnie historia jest największą siłą tejże produkcji. Zamiast skupiać się na całokształcie targających Westeros konfliktów, twórcy postawili uczynić z nich tło do skromniejszej, bardziej osobistej historii dwójki głównych bohaterów. W trakcie przygody na zmianę kierujemy członkiem Nocnej Straży, Morsem Westfordem, i ukrywającym się w szeregach czerwonych kapłanów szlachcicem, Alesterem Sarwyckiem, aby w końcu doprowadzić do spotkania obu bohaterów i poznania łączącej ich przeszłości. Obaj protagoniści to ciekawe i złożone postaci, a odkrywanie ich historii i podejmowanie trudnych, niejednoznacznych moralnie wyborów potrafi naprawdę wciągnąć.
Niestety, na tym kończą się plusy Gry o Tron. Choć dzięki sugestywnemu, ciężkiemu klimatowi tytuł może przypominać pierwszego Wiedźmina lub Dragon Age'a, odstaje od obu tych gier jakością. Walka jakimś cudem jest tu nawet gorsza niż w debiutanckim dziele CD Projekt RED. Choć w założeniach przypomina ona drużynowe RPG-i z aktywną pauzą, to... zapomniano tu o aspekcie drużynowym. Przez większość czasu kierujemy tylko jedną postacią, więc można zapomnieć o budowaniu zróżnicowanej drużyny i taktycznym podejściu. Z pozoru liczne klasy postaci nie są też zbyt różnorodne, przez co potyczki sprowadzają się do nudnego klikania w kolejne umiejętności i obserwowania, czy szybciej skraca się pasek życia gracza, czy wroga. Lokacje, choć klimatyczne, okazują się w przytłaczającej większości niezbyt rozbudowanymi korytarzami, a grafika zestarzała się gorzej, niż we wspomnianym Wiedźminie czy Dragon Age'u - tytułach starszych o od Gry o Tron o odpowiednio 5 i 3 lata.
Powyższe wady wynikają przede wszystkim z ograniczeń budżetowych, obecnych nawet pomimo uzyskania popularnej licencji. Jednak dla wszystkich graczy, którzy są w stanie przymknąć oko na niedociągnięcia, lubują się w produkcjach podobnej klasy (np. grach studia Spiders) i są spragnieni ciekawej historii w realiach dojrzałego low-fantasy, mogą spędzić przy Grze o Tron około dwudziestu całkiem przyjemnych godzin.
Game of Thrones: A Telltale Games Series
To prawdziwa ironia losu: bodajże najlepsza growa adaptacja Gry o Tron nie jest już dostępna w sprzedaży. Gdy studio Telltale zostało zamknięte w 2018 roku, produkcja ta, wraz z kilkoma innymi adaptacjami znanych franczyz, zniknęły ze Steama i sklepów z aplikacjami na smartfony. Choć studio niedługo później wznowiło działalność, to tytuły te nie powróciły do sprzedaży, najprawdopodobniej ze względu na wygaśnięcie licencji. W ciągu pięciu lat niewiele się w tej kwestii zmieniło i na powrót Gry o Tron od Telltale nie ma co liczyć. A także na drugi sezon, anulowany wraz z upadkiem studia.
Patrząc obiektywnie, jest to kolejna przygodówka od Telltale, bliźniaczo podobna w swojej formule do The Walking Dead czy The Wolf Among Us. Zdaniem części graczy jest to pierwsza produkcja tego studia, w której czuć było zmęczenie materiału i przesyt powtarzalną formułą interaktywnego filmu. Z perspektywy fana Gry o Tron jest to jednak znakomita opowieść, rozbudowująca świat Westeros i wiernie oddająca klimat serialu.
Podobnie jak w RPG-u od Cyanide, historia rozgrywa się w tle serialowych wydarzeń, skupiając się na zupełnie nowych postaciach. W jej centrum umieszczony został skromny ród Forresterów. Z pozoru przypominają oni serialowych Starków - pochodzą z Północy, da się ich lubić, a okrutny świat wciąż rzuca im kłody pod nogi. Gra studia Telltale rozkłada jednak akcenty nieco inaczej, pozwalając nam poznać perspektywę mniejszych rodów, których zdanie i wpływ na losy świata niewiele znaczą w obliczu konfliktów tak wysoko sytuowanych familii, jak wspomniani Starkowie, Baratheonowie czy Lannisterowie.
Gra nie raz mruga okiem do fanów serialowego pierwowzoru. Wydarzenia znane z produkcji HBO przeplatają się z historią Forresterów, a nasi protagoniści spotykają na swojej drodze m.in. Ramsaya Snowa, Margaery Tyrell czy Cersei i Tyriona Lannisterów, którym głosu i wizerunku udzielili oryginalni serialowi aktorzy. Na szczęście twórcy odpowiednio wyważyli dawkę fanserwisu, dzięki czemu nie wydaje się on dodany na siłę i nie rozwadnia ani nie spowalnia opowiadanej historii. Ta, w przeciwieństwie do twórczości George'a R. R. Martina, bywa nieco przewidywalna, lecz i tak stoi kilka poziomów wyżej od niesławnego ósmego sezonu serialu.
Reigns: Game of Trones
Czy naprawdę fani Gry o Tron są muszą ograniczyć się do przeciętnego RTS-a i RPG-a sprzed kilkunastu lat oraz łasych na mikropłatności gier mobilnych i przeglądarkowych? Niekoniecznie. Wśród mniejszych produkcji pozytywnie wyróżnia się Reigns: Game of Thrones. To spin-off serii Reigns, w której to wcielamy się w rolę monarchy i podejmujemy szereg trudnych decyzji, które wpływają na sympatię bądź antypatię różnych grup społecznych. Zbyt duże zaburzenie balansu kończy się rychłym zgonem władcy, lecz nie oznacza on końca rozgrywki. Wcielamy się wówczas w rolę jego sukcesora i musimy mierzyć się z nakładającymi się na siebie efektami podjętych wcześniej decyzji. A wszystko to w minimalistycznej oprawie i gameplayu, przypominającym w obsłudze... aplikację randkową w stylu Tindera.
Pełen intryg na najwyższych szczeblach władzy świat Gry o Tron sprawdza się w tej formule idealnie. W trakcie rozgrywki pokierujemy m.in. losami Jona Snowa, Tyriona Lannistera czy Daenerys Targaryen, a także spotkamy wiele innych, znanych z serialu postaci. Gra doskonale sprawdza się jako mobilny zabijacz czasu, ale ostrzegam: Reigns naprawdę potrafi wciągnąć.
Twórczość fanów
Świat Gry o Tron to idealny setting dla klasycznych gier strategicznych. Niestety, RTS-y to obecnie niszowy i niezbyt dochodowy gatunek. Biorąc pod uwagę współczesny rynek gier i to, że aktualnie rozwijane tytuły w tym uniwersum to przede wszystkim nastawione na mikropłatności mobilki, raczej nie ma co liczyć na godnego następcę Gry o Tron: Początek. Jednak tam, gdzie zawiedli właściciele praw do marki, fani wzięli sprawy w swoje ręce.
Jeśli pomyślisz o kilku ulubionych lub najpopularniejszych seriach gier strategicznych, istnieje spora szansa, że posiadają one osadzonego w świecie Pieśni Lodu i Ognia moda. Do Westeros możemy przenieść się w Medieval II: Total War (mod Game of Thrones: Total War), Total War: Attila (Seven Kingdoms: Total War), Sid Meier's Civilization 5 (A Mod of Ice and Fire) i 6 (A Civ Of Ice And Fire), Crusader Kings II (A Game of Thrones), Age of Empires II (Age of Thrones) czy Mount & Blade: Warband (A Clash of Kings i A Song of Ice and Fire) i Mount & Blade 2: Bannerlord (Trial of Seven Kingdoms i Realm of Thrones). Jak widać, jest w czym wybierać.
Co dalej z grami w świecie Gry o Tron?
Krajobraz wydanych dotychczas produkcji w świecie Gry o Tron można podsumować dwoma słowami: zmarnowany potencjał. Co prawda nadchodzące MMO, które ponoć ma być wysokoprofilową, nastawioną na fabularne doświadczenie produkcją w stylu The Elder Scrolls: Online brzmi całkiem ciekawie, to jednak trochę za mało, aby zadowolić fanów. Zwłaszcza gdy przypomimy sobie, że przez dekadę nie otrzymaliśmy większego tytułu osadzonego w tym uniwnersum.
Szansa, że kiedyś otrzymamy pełnoprawną, singlową grę w świecie Gry o Tron, nie jest jednak tak mała, jak mogłoby się wydawać. Dzięki Rodowi Smoka marka wciąż jest na językach, a prawa do niej posiada Warner Bros. I choć growy oddział medialnego giganta ma na koncie kilka wpadek (np. Suicide Squad czy kontrowersyjne mikropłatności w Śródziemiu: Cieniu Wojny), to od czasu do czasu pokazuje, że potrafi zrobić coś ciekawego ze swoimi własnościami intelektualnymi. Doskonałym tego przykładem jest właśnie wspomniane Śródziemie, które wyrosło na serię o własnej, unikalnej tożsamości, a także Dziedzictwo Hogwartu - pierwsza prawdziwa gra AAA w świecie Harry'ego Pottera, niebędąca jedynie wątpliwej jakości dodatkiem do filmów.
Stworzony przez George'a R. R. Martina brutalny, dojrzały świat low-fantasy wręcz prosi się o wysokobudżetowego RPG-a w stylu Wiedźmina lub Dragon Age'a. Niszę tę można obecnie łatwo zagospodarować, ponieważ do czwartej odsłony cyklu CD Projektu daleko, a seria od BioWare skręciła w kolorowe, baśniowe klimaty. Warner Bros. Games dysponuje prawami do marki, a także ma pod swoimi skrzydłami tak zasłużone studia, jak Avalanche, Monolith czy Rocksteady. Miejmy nadzieję, że wśród włodarzy WB znajdują się tak bystrzy stratedzy, jak Tyrion Lannister czy Littlefinger, którzy dostrzegą niezwykłą okazję na stworzenie hitu.