Gracz dostał „dożywotni Game Pass”, ale woli z niego zrezygnować
Nieznajomość prawa szkodzi.
Nawet najbardziej immersywne gry nie uratują nas od dwóch nieuniknionych w życiu rzeczy: prawa i podatków. W dosyć bolesny sposób przekonał się o tym zdobywca „Game Passa na całe życie”.
W ramach wyjaśnienia, Xbox organizuje co pewien czas loterię, w której wygrać można „dożywotniego Game Passa”, a więc nieskończony dostęp do biblioteki abonamentu Ultimate Game Pass. Niestety, aby cały proces przebiegł zgodnie z prawem, zwycięzcy często muszą mierzyć się z nakazami absurdalnymi dla przeciętnego człowieka.
Z tego też powodu jeden ze „szczęściarzy” postanowił zrezygnować z wygranej. Jak wyjaśnił we wpisie na forum Reddit, odbiór „dożywotniego Game Passa” kosztowałby go ostatecznie prawie dwa tysiące dolarów.
„Okazało się, że po przyjęciu nagrody do mojego podatku za 2023 rok doliczono by 7300 dolarów opodatkowanego dochodu. Zgodnie z amerykańskim prawem, mój federalny podatek za 2023 rok wzrósłby o 1752 dolarów (24 procent wartości wygranej). Miałbym też doliczone kolejne dodatki od dochodu stanowego, ale pomińmy już to”.
„»Dożywotność« oznacza tak naprawdę 40 lat, dlatego 7300 dolarów trzeba zgłosić do urzędu skarbowego” - czytamy dalej. „Chyba nie muszę dodawać, że oczywiście odrzuciłem ofertę. Nie jestem jakoś bardzo zły. Jeśli byłby to komputer w tej samej cenie, którym mógłbym się nacieszyć od razu, to pewnie byłoby warto. Ale w tym przypadku koszt zwróciłby się dopiero po 10 latach”.
Sekcja komentarzy pod wpisem wręcz opływa w słowa wsparcia i otuchy dla poszkodowanego. Wielu internautów korzysta jednocześnie z okazji do ponarzekania na amerykański system podatkowy. „To bardzo dziwne prawo. W Wielkiej Brytanii wygrane nie zaliczają się do dochodu, więc pozostają nieopodatkowane” - komentuje Takthenomad. „Tak samo jest w Australii. To niesamowite, że z jednej strony masz się cieszyć wygraną, a równocześnie być za nią pokarany” - dodaje eldfen.
Być może odpowiednie nagłośnienie sprawy zachęci Xboxa do przemyślenia reguł loterii. Autor wpisu zaznaczył jednak, że nie było w tym przypadku mowy o żadnym niedopowiedzeniu lub informacji wypisanej „małym druczkiem”. „W liście wyraźnie zaznaczono, że urząd będzie oczekiwał opłaty podatku od wartości nagrody. Wystarczyło po prostu samemu policzyć, jak bardzo wzrośnie mój rachunek” - wyjaśnił w komentarzu.