Gracze Pokémon Go niezadowoleni ze zmian w śledzeniu stworków
Koniec zewnętrznych pomocy.
Fani Pokémon Go zareagowali gniewem po tym, jak szereg serwisów z narzędziami do śledzenia stworków zostało zmuszonych do zakończenia działalności.
Jedną z większych stron tego typu - Pokévision - wyłączono w weekend. Zastosowania były różne, od przewidywania miejsc pojawiania się pokemonów, do porównywania siły.
Gracze uważają, że winne są ostatnie zmiany w samej grze, wprowadzone na serwerach przez odpowiedzialne za prace studio Niantic.
Dodatkową frustracją jest fakt, że deweloperzy nadal nie naprawili wbudowanego w grę radaru, który zepsuł się wkrótce po debiucie tytułu. Co więcej, ślady okolicznych stworków zostały usunięte całkowicie, choć zapewne powrócą po naprawieniu.
Zobacz: Pokémon GO - poradnik i najlepsze wskazówki
Teraz gracze nie mają jednak żadnego sposobu na proste znalezienie pokemonów w prawdziwym świecie, jeśli te są nieco bardziej oddalone od aktualnej pozycji grającego.
Problemem są zmiany wprowadzone w aktualizacji 0.31.0 do gry. Utrudniono pobieranie większych pakietów danych z serwerów Niantic, co nie przeszkadza w normalnej rozgrywce, ale skutecznie blokuje działalność zewnętrznych serwisów.
Co więcej, z infrastrukturą można teraz połączyć się tylko z aktywnym certyfikatem SSL, co „unieruchamia” narzędzia przewidujące miejsca pojawiania się stworków.
Warto dodać, że takie działania były już wcześniej niezgodne z regulaminem użytkowania Pokémon Go, lecz dopiero teraz ograniczenia te są egzekwowane.
Fani nie są zadowoleni, zwłaszcza w obliczy braku jakichkolwiek rozwiązań do śledzenia pokemonów w samej grze. Wielu fanów zapowiada, że usunie aplikację - lub przestanie kupować przedmioty w ramach transakcji cyfrowych.