Graliśmy w Fortnite od Epic Games
Wczesna wersja debiutuje w lipcu.
Po wielu miesiącach ciszy Epic Games postanowiło ponownie zaprezentować mediom Fortnite. Gra o kooperacyjnej walce z potworami i konstrukcji fortów oferuje parę ciekawych rozwiązań, ale - jak przekonaliśmy się podczas pokazu - wzbudza też pewne wątpliwości.
Darren Sugg - dyrektor kreatywny - tłumaczy, że deweloperów zainspirowała popularna zabawa z lat młodzieńczych, czyli budowanie bazy, choćby w salonie, z poduszek i krzeseł. Nowa produkcja autorów Gears of War pozwala tworzyć wymyślne twierdze i rozstawiać pułapki na zrodzone z tajemniczej burzy bestie.
Od początku w oczy rzuca się łatwość budowy - tworzenie ścian, podłóg, dodawanie okien i narożników czy formowanie zawijających się klatek schodowych jest niesamowicie proste, a przechodzenie między kreatorem a „normalną” rozgrywką ze strzelaniem to kwestia jednego przycisku.
Ta swoboda obsługi przywodzi na myśl Orcs Must Die. Podobnie jak w tamtej produkcji, możemy tu w wygodny sposób rozstawiać pułapki na nacierające armie potworów, by chwilę później ostrzeliwać je i siekać przy akompaniamencie wyskakujących ostrzy i trzeszczących sprężyn. Do tego otrzymujemy rozbudowany system uzbrojenia, pozwalający znaleźć lub skonstruować przedziwne karabiny, płonące miecze i wiele innych narzędzi.
Sęk w tym, że nacisk na rzemiosło jest tak duży, że momentami wydaje się przesadzony. Wielokrotnie podczas pokazu zdarzało się, że bohaterom zaczynało brakować amunicji, co z kolei zmuszało nas do znalezienia kilku samochodów lub urządzeń do rozebrania na części w samym środku walki. Alternatywą było chwycenie za broń białą.
Ograniczony dostęp do pułapek sprawiał, że ciężar pokonywania potworów w znacznej części spoczywał na biegających dookoła fortu graczach, a nie ich pomysłowych konstrukcjach. Odpędzanie tłukących w ścianę zombie było znacznie mniej satysfakcjonujące, niż eliminowanie ich dzięki wymyślnym narzędziom do zasadzek.
Pokaz nie pozwolił też przyjrzeć się różnym klasom czy ocenić poziomu trudności. Zdecydowanie zbyt silne karabiny przydzielone nam podczas demonstracji sprawiały, że eliminowanie zombie było łatwe i niekoniecznie sprawiało satysfakcję. Ponadto, trzy z czterech dostępnych w grze klas należało odblokować, więc nie udało się zobaczyć, jak w praktyce działa chociażby ninja.
Większość misji toczy się na proceduralnie generowanych mapach, wypełnionych domami, jaskiniami czy większymi miejskimi zabudowaniami, które możemy swobodnie przeszukiwać i rozbierać, by pozyskać surowce potrzebne do tworzenia własnych konstrukcji. Przemierzanie tych lokacji w grupie, szukanie znajdziek czy uciekających przed potworami ocalałych i innych przygotowanych przez twórców atrakcji daje sporo radości podczas kooperacji, ale jest już mniej angażujące, gdy gramy samotnie.
Fortnite wydaje się bardzo faworyzować rozgrywkę dla wielu graczy - wspólne budowanie wspierane przez przystępną, łatwą do zrozumienia mechanikę, dostarcza masę radości. Szczególnie, kiedy któryś z kompanów zdecyduje się stworzyć coś naprawdę skomplikowanego.
Niestety, przez większość czasu nie opłaca się budować naprawdę imponujących struktur. Nasze twory na proceduralnych mapach - poza twierdzą - przepadną, gdy tylko misja się skończy, a wielopiętrowa, tymczasowa baza tylko w kilku momentach ma naprawdę dużą przewagę nad zwykłym murem z zadaszeniem.
Kreatywność możemy uwolnić podczas obrony własnej twierdzy, którą rozbudowujemy z czasem, by bronić jej co parę misji. Ten jedyny permanentny obszar w grze rozrasta się w miarę postępów, więc już po pierwszym oblężeniu będziemy w stanie dobudować kolejne warstwy murów i pułapek do istniejącej wcześniej konstrukcji.
Deweloperzy myślą też nad wprowadzeniem trybu hordy, w którym każdy z czterech graczy budowałby fragment twierdzy, a następnie taki owoc współpracy miałby wytrzymać jak najdłuższy atak potworów.
Kreskówkowy styl gry w oczywisty sposób kojarzy się z takimi tytułami, jak Overwatch czy Agents of Mayhem, dla twórców to jednak żaden problem. Twierdzą, że porównania to znak, że „są w dobrym towarzystwie”. Twórcy zaznaczają przy okazji, że Fortnite nie jest grą survivalową, gdzie trzeba by martwić się o głód czy mróz.
Gra oferuje mnóstwo opcji i elementów do odblokowania poza eksploracją i strzelaniem. W menu można znaleźć między innymi tworzenie oddziałów ocalałych, które prawdopodobnie będą wspierać gracza. Zasady ich działania nie zostały jednak wyjaśnione.
Wszystko można też ulepszać - broń, pułapki, bohaterów i ocalałych. Pakiety punktów doświadczenia, zdobywane po ukończeniu misji lub w formie znajdziek, pozwalają podnosić możliwości postaci i narzędzi. Do tego otrzymujemy imponujące drzewko technologii, otwierające dostęp do nowych klas.
Fortnite zapowiada się na ciekawą produkcję wycelowaną w konkretnego odbiorcę - fana kooperacji i budowania. Wspólna eksploracja i walka z kreskówkowymi stworami bawią, ale trudno wyobrazić sobie, by do rozgrywki można było zabrać się bez grupy znajomych.
Wczesna wersja gry zadebiutuje 25 lipca na PC, PS4 i Xbox One.