Wrażenia z Humankind - nowa gra w stylu Civilization
Jedna cywilizacja to za mało.
Co zrobić, jeśli w grze strategicznej wybraliśmy już jedną frakcję, ale po jakimś czasie czujemy, że może inna byłaby lepszym wyborem? W Humankind nie ma takiego problemu - możemy po prostu w ramach tej samej kampanii dobrać kolejną nację, łącząc jej cechy i bonusy z tą pierwszą.
Nowa gra studia Amplitude - twórców Endless Legends i Endless Space - tym właśnie wyróżnia się od Cywilizacji. Nie jesteśmy zamknięci w jednej specjalizacji czy charakterze danej narodowości, bo przebieramy w dziesiątkach różnych kultur. Każdą kolejną wybieramy w sumie sześć razy, na początku nowych epok.
- Za każdym razem wybierasz spośród dziesięciu kultur, więc liczba możliwych kombinacji na przestrzeni całej gry przekracza milion. To naprawdę niesamowita sprawa - podkreślił w rozmowie z nami Jeff Spock, narrative director projektu.
Takie podejście w Humankind ma dać graczom więcej swobody. Wszystkie frakcje, jak w Civilization, mają określone bonusy i specjalności. Jedna w większej mierze polega na zbieraniu żywności, innej łatwiej będzie prowadzić postępy w nauce. Te cechy jednak mogą zamykać nas w jednej, konkretnej drodze do celu.
- W naszej grze możesz po prostu zmodyfikować to, w czym twoja frakcja się specjalizuje - dodał Spock. - Jeśli zobaczysz, że twój plan się nie powodzi, bo jeden z rywali osiąga postępy w jakiejś dziedzinie szybciej, to możesz po prostu wybrać odpowiednią dla innego celu kulturę w kolejnej epoce i dążyć do zwycięstwa inną ścieżką, niż początkowo planowałeś.
Ppodczas krótkiego testowania Humankind nie mogliśmy tak naprawdę sprawdzić tych interesujących rozwiązań w praktyce - demo kończyło się zaraz po wyborze drugiej kultury. Mogliśmy jednak zapoznać się z rozbudową miast, naprawdę imponującą wizualnie.
Podczas sesji wybrałem cywilizację Harappanów. Wydawało się, że będą idealni, by skupić się na produkcji żywności i dbaniu o przyrost naturalny. Rozgrywka jest typowa dla gier tego gatunku - w menu miasta wybieramy, jakie budynki lub dzielnice chcemy stworzyć, a produkcja zawsze trwa co najmniej kilka tur. Jeśli cierpimy na nadmiar złota, możemy też wybudować niemal dowolny obiekt natychmiast.
Miasta rozrastają się o wiele bardziej niż w Civilization VI. Pod koniec pierwszej epoki moja Harappa zajmowała w sumie ponad dziesięć pól na mapie. Nie tylko wygląda to świetnie i daje przyjemne poczucia posiadania faktycznie sporego kawałka terenu, ale też zmusza do naprawdę porządnego przemyślenia, w jakim punkcie chcemy miasto założyć na samym początku.
- Zależało nam, żeby gracz miał przed oczami skutki swoich decyzji związanych z rozbudową miast - podkreślił Jeff Spock. - Dlatego postanowiliśmy pójść jeszcze dalej z wizualnym aspektem tego rozwoju niż w naszym poprzednich grach.
Mamy też oczywiście jednostki, które poruszają się na mapie. Zwiadowcami odkrywamy mapę i zakładamy przyczółki, które później można zamienić w miasta. Kilka razy mogliśmy też powalczyć z mamutami i oddziałami wrogiej frakcji - mapa zmienia się wtedy nieco, widzimy wszystkie nasze jednostki i wydajemy im kolejno polecenia. Twórcy podkreślali jednak, że system bitew jest jeszcze mocno niedopracowany.
Wiele aspektów gry pozostaje owianych tajemnicą. Nie mogliśmy sprawdzić dyplomacji, która ponoć ma być wyjątkowo rozbudowana. Demo nie oferowało też aspektów związanych z religią. Mimo to, Humankind i tak zapowiada się jednak co najmniej intrygująco. Choćby z tego względu, że w końcu otrzymujemy bezpośredniego - i wysokobudżetowego - rywala dla Cywilizacji.