Skip to main content

Graliśmy w kampanię Star Wars Battlefront 2

Półtorej godziny z fabułą.

Od zapowiedzi Star Wars Battlefront 2 można było się spodziewać, że kampania fabularna będzie stanowić raczej dodatek do rozbudowanego trybu sieciowego. Nasze spotkanie z prologiem i pierwszymi misjami podczas pokazu w Monachium zdaje się to potwierdzać - przygoda dla pojedynczego gracza może jednak stanowić przyjemne przeżycie dla miłośników Gwiezdnych Wojen.

Podczas krótkiego kontaktu z grą poznaliśmy Iden Versio - imperialną komandoskę pochodzącą z planety Vardos, stworzonej na potrzeby sequela. Użyczająca postaci głosu i twarzy aktorka Janina Gavankar spisała się świetnie, a jakość odwzorowania jej wyglądu i mimiki w scenach przerywnikowych robi spore wrażenie. Silnik Frostbite gwarantuje, że każdy centymetr oglądanej scenerii cieszy oko.

Cut-scenki prezentują się imponująco, chociaż sporą ich część widzieliśmy już w zapowiadających kampanię trailerach. Możliwość efektownego przedarcia się myśliwcem przez pozostałości po drugiej Gwieździe Śmierci, która zostaje zniszczona na oczach bohaterów walczących na powierzchni Endoru, to ciekawe doświadczenie. Pozytywne odczucia zaczynają jednak mieszać się z mniej entuzjastycznymi, gdy przechodzimy do właściwej części misji.

Pierwsze minuty robią nie najlepsze wrażenie. Spędzamy je kierując imperialnym dronem i przekradając się nim przez rebeliancki statek. Robot - którego kuzynów widzieliśmy w „Imperium Kontratakuje” na Hoth - porusza się topornie, natomiast jego zdolność, czyli rażenie wrogów prądem, nie jest specjalnie satysfakcjonująca.

Iden Versio jest wiernie oddana Imperium

Kiedy wreszcie zaczynamy grać jako Iden, rozgrywka staje się lepsza - szczególnie, że szybko otrzymujemy blaster, zapominamy o zabawie w podchody i eliminujemy kolejne fale zapalonych do walki Rebeliantów.

Po pierwszej dziesiątce zabitych zaczynamy zdawać sobie sprawę, że przeciwnicy nie są zbyt inteligentni, a statek sklejony jest z bardzo podobnych pomieszczeń i korytarzy. Co kilka kroków zmuszeni jesteśmy przystawać, by z pomocą drona otworzyć drzwi lub zhakować komputer - to niestety jedyna odskocznia od strzelania. Zbaczając nieco z trasy zbierzemy tylko znajdźki - materiały do craftingu w trybie multiplayer.

Zobacz: Star Wars Battlefront 2 - Poradnik, Solucja

Trzeba przyznać, że dołożono dużo starań, by znający filmową serię fani poczuli się, jak w domu. Wystrój rebelianckiego statku czaruje estetyką z filmowych kadrów, podsłuchane rozmowy wrogich żołnierzy, a nawet krótka przemowa holograficznego admirała Ackbara jasno wskazują, z jakim światem mamy do czynienia.

Ladując na Endorze, leśnej planecie pełnej kochanych i nienawidzonych przez fanów Ewoków, dalej ścieramy się tylko i wyłącznie z rebelianckimi żołnierzami - choć już w kilku odmianach, przeniesionych z trybu multiplayer. Szybko orientujemy się jednak, że nie spotkamy na swojej drodze - choćby w tle - żadnego futrzaka, ani też Lei czy Hana Solo. Bohaterów trylogii zobaczymy zapewne przy innej okazji.

Pancerz komandosów z oddziału Inferno budzi respekt

Kampania pozwala też przetestować rozmaite karty i broń, których będziemy potem używać w sieciowych potyczkach. Iden nie jest skazana na wąski zakres sztuczek, a różnorodność cieszy, choć nie wszystkie przewidziane dla rozgrywki dla wielu graczy talenty sprawdzają się w walce z rebelianckimi jednostkami.

Najbardziej niewykorzystaną szansą z tych pierwszych misji wydaje się być przelot przez zgliszcza Gwiazdy Śmierci. Choć nasz Tie Fighter przez parę minut musi lawirować wśród kosmicznego złomu, podążając za drugim statkiem, to kiedy wreszcie możemy rozgrzać lasery i strącić paru rebeliantów, dzieje się to w otwartej, pozbawionej przeszkód przestrzeni. Trochę jakby twórcy bali się, że nadmiar dekoracji zepsuje zabawę.

W ciągu półtorej godziny mogliśmy zobaczyć prolog oraz dwie pierwsze misje kampanii. W tym czasie rozegraliśmy trzy bitwy powietrzne i dwukrotnie przemierzaliśmy korytarze rebelianckich okrętów. Podczas tych przygód trudno było jednak odczuć, że prowadzimy naprawdę ważną dla uniwersum Gwiezdnych Wojen postać - ale z drugiej strony, to dopiero początek opowieści.

Mieliśmy do czynienia z zaledwie częścią przygody, która ma trwać - według twórców - nawet osiem godzin. W finalnej wersji przyjdzie nam też pomachać mieczem świetlnym, a wątek samej Iden z pewnością się rozwinie. Jest więc nadzieja na więcej emocji.

Zobacz także