Skip to main content

Graliśmy w nowe The Settlers. Czy to udany powrót kultowej serii?

Zasłużona seria powraca po latach i budzi mieszane uczucia.

The Settlers to miks starych rozwiązań i nowości, które nie spodobają się wiernym fanom i jednocześnie nie przyciągną uwagi nowych graczy.

Na pełnoprawną, strategiczną odsłonę serii The Settlers przyszło nam czekać 12 lat. Od czasów siódmej części o podtytule Paths to a Kingdom, w gatunku strategii zmieniło się naprawdę sporo. Czy zatem nowi Osadnicy mają szansę przebić się do szerszego grona?

Czas na krótką lekcję historii. Pozbawiona podtytułu ósma część The Settlers zapowiedziana została jeszcze w 2018 roku. Po sporej krytyce ze strony graczy, twórcy przełożyli premierę na 2020, by finalnie wypuścić grę na rynek 17 marca tego roku. Chęć dopracowania tytułu? Po części zapewne tak, ale zdaje się, że ta iteracja serii nie ma na siebie konkretnego pomysłu.

Jedną z najmocniejszy stron nowych Osadników jest śliczna i barwna oprawa graficzna

Założenia rozgrywki pozostają niezmienione. Rozpoczynamy z grupką osadników, a do naszych zadań należą zdobywanie kolejnych surowców, rozbudowa osady, a wreszcie najmowanie armii i walka z innymi graczami. Gra kładzie przy tym mocny nacisk na ekonomię, oferując 20 różnorakich surowców i broni.

Nowością są inżynierowie, będących niejako połączeniem pionierów, geologów i budowniczych znanych chociażby z trzeciej części. To specjalna grupa osadników, którymi możemy samodzielnie sterować. Jest to o tyle istotne, gdyż w poprzednich odsłonach mogliśmy na ogół wydawać rozkazy wyłącznie wojakom.

Głównym zadaniem inżynierów jest tworzenie budynków i dróg - tak, w grze wciąż budujemy drogi pomiędzy budynkami, by mogli się nimi poruszać osadnicy, co jedni odbiorą jako zaletę, inni najpewniej jako wadę. Dodatkowo, inżynierów wykorzystujemy także do przejmowania nowych terenów, a także odkrywania i oznaczania surowców ukrytych pod ziemią, by postawić tam potem kopalnie.

Zobacz na YouTube

Służą oni również do interakcji ze specjalnymi miejscami rozmieszczonymi na mapie. Może to być rozbity statek, obóz bandytów wypełniony wrogimi jednostkami czy ołtarz, do którego musimy dostarczyć ofiarę w postaci narzędzi. Za zajęcie tych miejsc otrzymamy nagrody - surowce, bronie czy złoto.

Niewielkich zmian jest jednak więcej. Złoża w kopalniach się nie wyczerpują, a wytwarzane przez nas jedzenie wykorzystujemy teraz do przyspieszania produkcji w budynkach. Czy to jednak wystarczy, by przyciągnąć do ekranów na dłużej - szczególnie nowych, niezwiązanych z serią graczy? Tutaj mamy mocno mieszane uczucia.

Jest to z jednej strony kolejna odsłona staroszkolnej serii, która w założeniach pozostaje niezmieniona od wielu lat. Z drugiej strony twórcy kładą mocny nacisk na rozgrywki wieloosobowe (sztuczna inteligencja graczy komputerowych mocno niedomaga i nie stanowią oni żadnego wyzwania), nie dając jednak odpowiednich narzędzi, by taka zabawa nie nudziła już po kilku meczach.

Walka o rozmieszczone na mapie obiekty to jedna z największych nowości tej odsłony

W grze jest co prawda ponad trzydzieści budynków i dwadzieścia typów surowców, ale tylko sześć jednostek wojskowych - dwa oddziały piechoty walczące w zwarciu, strzelcy, uzdrowiciele i dwie jednostki oblężnicze. Pewne urozmaicenie wprowadza Akademia, budynek, w którym możemy opracowywać ulepszenia dla oddziałów, jednak sprowadzają się one do prostych premii do ataku, zdrowia czy zasięgu strzelania.

Co więcej, w grze są jedynie trzy frakcje, które niewiele się od siebie różnią. Elari taniej wznoszą farmy, młyny czy piekarnie, Maru z kolei potrzebują mniej surowców do budowania bastionów, niektórych kopalni czy przystani do handlu. Niewiadomą pozostają wikingopodobni Jorn, którzy byli niedostępni w demie, jednak nie spodziewamy się tutaj istotnych różnic.

Frakcje mają także swoje unikalne jednostki - kusznicy dla Elari i łucznicy dla Maru - jednak różni je chyba wyłącznie kosmetyka, gdyż w walce sprawdzają się niemal identycznie. Ich mała różnorodność sprawia także, że starcia są bardzo nieczytelne - nie wiadomo kto walczy z kim i na których jednostkach skupiać swoją uwagę.

Starcia nawet małych grup jednostek potrafią być bardzo nieczytelne

Największą siłą serii była zawsze kampania dla pojedynczego gracza. W demie nie mieliśmy możliwości jej sprawdzenia, bo dostępne były wyłącznie potyczki i samouczek. Niemniej, po pierwszym spotkaniu z nowymi Settlersami pozostaje wrażenie produkcji, która odstraszy nowych graczy wolnym tempem rozgrywki, a fanów zniechęci naciskiem na mało pomysłowe rozgrywki wieloosobowe.


Premiera ósmej odsłony The Settlers odbędzie się 17 marca 2022 roku. Tytuł trafi wyłącznie na PC i dostępny będzie za pośrednictwem Ubisoft Connect i Epic Games Store.

Zobacz także