Skip to main content

Graliśmy w polskie Get Even

Intrygująca mieszanka gatunkowa.

Get Even nie jest zwykłym „symulatorem chodzenia” wzbogaconym o sceny pełne napięcia. Ciężko nazwać go także strzelanką, zważywszy na odstępy między momentami, gdy musimy sięgnąć po broń. Po około dwóch godzinach spędzonych z grą możemy powiedzieć, że gliwickie The Farm 51 szykuje naprawdę ciekawą hybrydę gatunków.

Przygodę zaczynamy w obcym, dziwnym miejscu, mając do dyspozycji jedynie całkiem zaawansowany technologicznie telefon. Nie wiemy kim właściwie jesteśmy, a tajemniczy głos zabiera nas w podróż, której duża część to przemierzanie korytarzy szpitala psychiatrycznego, choć to, gdzie tak naprawdę jesteśmy i co się z nami dzieje, przez cały czas pozostaje mocno niejasne.

Twórcy Get Even bawią się z odbiorcą, co chwila przerzucając go w nowe miejsca, stawiając w innych sytuacjach, zadając pytania, na które w początkowych godzinach zabawy nie mamy szans znaleźć odpowiedzi. Za sprawą bardzo zaawansowanej technologii grzebiącej we wspomnieniach bohatera przenosimy się między lokacjami, czasem całkiem normalnymi, innym razem bardzo dziwnymi.

Zobacz też: Jak powstawało polskie Get Even - rozmowa z The Farm 51

Jest nerwowo. Kiedy eksplorujemy szpital z telefonem w ręku, korzystając z termowizji i innych gadżetów, by uważnie przyglądać się otoczeniu, atakują nas niespodziewane okrzyki, hałasy i głosy zamkniętych w celach szaleńców. Mamy poczucie, że w każdej chwili ktoś może wyskoczyć zza rogu, czasem więc trudno powstrzymać się przed sięgnięciem po broń.

W późniejszych etapach telefon jest przymocowany do specjalistycznej broni

Pistolet, który dość szybko zdobywa ulepszenie pozwalające strzelać zza rogu, świetnie sprawdza się jako metoda na odreagowanie budowanego napięcia. Gdy na ekranie coś zaczyna nagle krzyczeć lub tuż za naszymi plecami pojawia się coś przerażającego, oddanie kilku strzałów w przestrzeń działa wręcz kojąco. Broń sprawdza się także całkiem nieźle, gdy chcemy wyeliminować paru obłąkanych, którzy nie umieją zachować dystansu.

Paradoksalnie, Get Even sprawdza się najgorzej w momentach, gdzie eksploracja przeradza się w strzelaninę. Model walki, który działa całkiem nieźle podczas starć z pojedynczymi wrogami, prezentuje się dość kiepsko podczas wymiany ognia z większą grupą przeciwników. Szczęśliwie, w demie, z którym mieliśmy do czynienia, z dużych starć dało się po prostu uciec, biegnąc między świszczącymi kulami.

Fotogrametria - skanowanie prawdziwych lokacji do użycia w grze - sprawia, że eksploracja jest naprawdę przyjemna. Pokryte graffiti, zaśmiecone pomieszczenia, w których szukamy śladów i wskazówek są bogate w detale, przez co możemy poświęcić długie godziny na oglądaniu każdego zakątka. Odwzorowanie nie jest idealne, jednak zdecydowanie zasługuje na uwagę.

Zobacz na YouTube

Dziwne postaci wypełniające świat Get Even, z szalonym kapelusznikiem na czele, całkiem nieźle budują klimat gry, potęgowany dodatkowo przez ciekawą stronę audio. Dziwne odgłosy, krzyki i nagłe eksplozje dźwięku zdają się spełniać funkcję ilustracyjną całkiem nieźle.

W tej chwili ciężko powiedzieć coś o historii, bowiem podczas pokazu dostaliśmy jedynie zarys fabuły i niejasne sugestie co do rozwoju wydarzeń. Ustalanie kim jest bohater, szukanie powiązań między różnymi sceneriami i prowadzenie śledztwa, jakie przygotowali dla nas deweloperzy, to zabawa na długie godziny i wiele wskazuje, że czeka nas bardzo ciekawa podróż.

Get Even ukaże się 26 maja, na PC, PS4 oraz Xbox One.

Zobacz także