Graliśmy w Rage 2 - szaleństwo w otwartym świecie
Zawrotne tempo.
Najnowsze dzieło studiów id Software i Avalanche to połączenie Dooma z Mad Maksem. W otwartym świecie jest pełno zadań i jeszcze więcej wrogów do zabicia - koniecznie w efektowny sposób.
Po ponad czterech godzinach spędzonych z Rage 2 wyeliminowaliśmy setki wrogów wymyślnymi broniami i gadżetami, przejechaliśmy dziesiątki kilometrów bojowymi pojazdami i zobaczyliśmy kilka charakterystycznych obszarów mapy.
Już na wstępie należy wspomnieć, że Rage 2 to gra o strzelaniu. Większość misji, z którymi mieliśmy do czynienia, polegała na udaniu się we wskazane miejsce i zabiciu hordy bandytów albo mutantów. Element ten jest jednak dopracowany niemal do perfekcji - czuć rękę id Software, ojców legendarnej serii Doom.
Choć w arsenale Rage 2 nie brakuje potężnych i pomysłowych broni, równie ważną rolę odgrywają moce bohatera (lub bohaterki - na początku gry wybieramy płeć). Strażnik może robić szybkie uniki, brutalnie odpychać wrogów mocą kinetyczną czy wyskoczyć w powietrze, by wylądować z hukiem i zadać obrażenia pobliskim przeciwnikom.
Potyczki dzięki mocom nabierają głębi i pozwalają graczowi bawić się z oponentami. Na polu walki to my rządzimy - kreatywne wykorzystanie ekwipunku to nie tylko klucz do sukcesu, ale też doskonała zabawa.
Opowieść to klasyczny motyw walki uciśnionych z autorytarną władzą. Dołączamy do ruchu oporu, poznajemy kolejnych bojowników w walce o wolność i pomagamy w załatwianiu różnych spraw, które finalnie mają doprowadzić do upadku panujących.
Z rozegranego przez nas fragmentu wynika, że zadania główne przenoszą ciężar z ogromnych przestrzeni na niewielkie, korytarzowe lokacje - tak jak klasyczne strzelanki, które prowadzą gracza „po sznurku”. Misje fabularne są tym samym bardziej efektowne, wypełnione animacjami i dialogami.
Rozwiązanie przywodzi na myśl pierwszą część gry, w której zastosowano ten sam schemat, ale świat miał o wiele mniejszą skalę, a więc i rozmach.
Zadania poboczne podzielono na kilka rodzajów. W jednym przypadku musimy znieść barierę drogową, pozostawioną przez bandytów, w innym oczyścić miejsce z mutantów, a kolejne polegało na obronie ważnego urządzenia przed kolejnymi falami wrogów. Świat możemy oczywiście swobodnie zwiedzać, odkrywając tajemnice na własną rękę.
Jako że Rage 2 to klasyczny sandbox, w otwartym świecie nie brakuje miast. W osadach spotkamy wielu handlarzy, dowiemy się o nowych zadaniach, a nawet kupimy informacje, które odkryją interesujące punkty na mapie. Są też tablice ogłoszeniowe, z których niczym wiedźmin dowiemy się o zleceniach wywieszonych przez strapionych mieszkańców.
Wspomniane na początku inspiracje Mad Maksem widać w Rage 2 przede wszystkim w projekcie świata i walce pojazdami. Mapę wypełniono terenami pustynnymi i osadami bandytów. Przemierzając drogi i bezdroża natrafimy w większości na przyjaznych kierowców, z którymi możemy się ścigać, czy handlarzy, ale zdarzają się też wrogie jednostki, których atak należy odeprzeć.
W trakcie prezentacji obok naszego bohatera przejechał ogromny konwój. Pasek „życia” głównego pojazdu i jego nazwa natychmiast zasugerowała, abyśmy spróbowali gonić korowód i rozbić formację. Mechanika gonitwy i pozbywania się pomniejszych samochodów przed przejściem do „bossa” jest niemal żywcem wyjęta z Mad Maksa od studia Avalanche, czyli współtwórców omawianej gry.
Rage 2 to przede wszystkim połączenie klasycznego FPS-a z otwartym światem - udana koncepcja, którą w założeniach miała zapewne prezentować pierwsza część serii. Na mapie nie brakuje misji, a okazja do stoczenia widowiskowych pojedynków nadarza się niemal na każdym kroku.
Produkcja zadebiutuje 14 maja na PC, PlayStation 4 i Xbox One.