Graliśmy w RIGS na PlayStation VR
Mechy na stadionie.
Bitwy mechów widzieliśmy już w grach wiele razy, ale chyba nigdy w takiej formie, jak w RIGS: Mechanized Combat League. Tutaj nie chodzi bowiem o zabijanie, a raczej o sport. Nie da się jednak ukryć, że to tylko ciekawy pretekst, a większość czasu i tak spędzamy na strzelaniu.
Strzelanie jest natomiast przyjemne, choć niezbyt różnorodne. W demie dostępnym na Paris Games Week można było zagrać tylko jednym modelem, a zmiana uzbrojenia w trakcie rozgrywki nie jest możliwa.
Oczywiście najciekawsze w RIGS jest wykorzystanie PlayStation VR. To produkcja stworzona z myślą o tej technologii. Sieciowe zmagania w wirtualnej rzeczywistości to świetny pomysł.
Na arenie znajduje się w sumie sześciu graczy, po trzech na drużynę. Cel jest prosty, należy przeskoczyć przez bramkę - obręcz zawieszoną nad centrum mapy. Przedtem trzeba jednak osiągnąć stan „overdrive” poprzez zbieranie złotych znajdziek lub likwidowanie oponentów. Wygrywa zespół, który zdobędzie więcej punktów.
W finalnej wersji znajdą się różne rodzaje mechów. Niektóre będą mniejsze i bardziej zwinne, inne specjalizują się w przyjmowaniu obrażeń i obronie. Wszystkie mogą jednak przełączać się między trzema trybami - naprawy, przyspieszenia i ataku.
Zależnie od aktywowanego modułu możemy dostosowywać się do bieżącej sytuacji. Kiedy trzeba powstrzymać wroga, należy aktywować wzmocnienie siły strzałów, a gdy mamy szansę na zdobycie „bramki”, warto włączyć dopalacz.
Gra wygląda nieźle, choć nie należy wierzyć materiałom wideo i oficjalnym screenshotom - w rzeczywistości obraz w PS VR jest obecnie nieco mniej wyraźny, a kolory trochę bledsze. Na szczęście produkcja działa dobrze, nie doświadczałem żadnych chrupnięć animacji.
Ciekawie rozwiązano kwestię sterowania. Mechem kierujemy używając pada, niczym w tradycyjnej strzelance, ale już celowanie odbywa się poprzez poruszanie głową. Nie jest to szczególnie męczące, ale potrzeba chwili, by przyzwyczaić się do takiego systemu.
Oczywiście technologia VR nie przestaje zadziwiać. Świat gry jest dookoła nas, możemy się rozglądać i obracać. Pole widzenia jest naturalne, nie za wąskie. Po zdjęciu gogli nie czułem się też zdezorientowany, nie kręciło mi się w głowie - chociaż wiem, że niektórzy inaczej znoszą przygodę z wirtualną rzeczywistością, ale to już kwestia indywidualnych przypadków.
W odbiorze gry pomaga fakt, że nasza postać siedzi w swoim mechu, tak jak my na krześle. Nie mamy więc dziwnego wrażenia, towarzyszącego niektórym grom na VR, że bohater biega i skacze, podczas gdy my nie ruszamy się z fotela.
Nowy tytuł od Guerrilla Cambridge jest dynamiczny i efektowny, to dobry pokaz możliwości PS VR. Ewentualny sukces gry zależy jednak od zawartości dostępnej w finalnej wersji. Oby twórcy przygotowali wiele ciekawych map, nie zaszkodziłyby też dodatkowe tryby rozgrywki.
RIGS: Mechanized Combat League ukaże się w przyszłym roku na PS4 z PlayStation VR.