Skip to main content

Graliśmy w Serca z Kamienia - pierwszy dodatek do Wiedźmina 3

Rozmawiamy też z twórcami gry.

W warszawskiej siedzibie CD Projekt RED mieliśmy okazję spędzić niemal trzy godziny z pierwszym rozszerzeniem fabularnym Wiedźmina 3. Dodatek to - jak można było się spodziewać - nowa porcja świetnej historii z intrygującą atmosferą i ciekawymi inspiracjami.

Opowieść rozpoczyna się w jednej z wiosek w Velen. Przy tablicy ogłoszeń spotykamy człowieka dającego nam namiary na potencjalnego zleceniodawcę. Ruszamy we wskazane miejsce i po chwili przyglądamy się scenom, które przywodzą na myśl twórczość Sienkiewicza.

Geralt trafia do posiadłości, w której zadomowiła się grupa wojowników do złudzenia przypominających Kozaków - nawet na swojego przywódcę wołają: „atamanie”.

- Chcieliśmy pójść w kierunku kresów, Kozaków. Mamy nawet Dzikowczyków, czyli coś w stylu Lisowczyków. To dobre motywy, bo ludzie tego nie znają. W Polsce będzie to oczywiście bardziej czytelne, natomiast dla reszty świata to totalna egzotyka - zaznaczyła w rozmowie z nami scenarzystka, Karolina Stachyra.

To właśnie herszt wspomnianej grupy, Olgierd von Everec, zleca wiedźminowi misję zgładzenia bestii, która zalęgła się w oxenfurckich kanałach. Po dotarciu do celu spotykamy rudowłosą znajomą, Shani - obecną już w materiałach promocyjnych. Przyglądamy się okolicy, badamy zwłoki, w końcu możemy zmierzyć się z potworem o zaskakującym wyglądzie.

Zobacz na YouTube

Walka była wymagająca, chociaż grałem na normalnym poziomie trudności. Stwór uderzał językiem, pluł kwasem, wyrzucał też z grzbietu trujące pociski. Jakby tego było mało, zaczynał podskakiwać, gdy starałem się zbliżyć, by zadać cios. Opadając, odrzucał Geralta.

- Walki z bossami są przeprojektowane. Na każdego wroga jest jakiś sposób, który ułatwi starcie. Gracz musi samodzielnie wykombinować, o co chodzi - podkreśla dyrektor projektu, Konrad Tomaszkiewicz.

Faktycznie, dopiero po odejściu od komputera zorientowałem się, że to starcie mógłby zapewne uczynić nieco lżejszym znak Yrden - boss prawdopodobnie przestałby skakać.

Potyczka kończy się interesującą sceną, zupełnie niespodziewaną. Możliwe, że przeczytacie o szczegółach gdzie indziej, ale nie chcemy psuć radości z poznawania tego ciekawego fragmentu.

Dopiero po tych wydarzeniach tak naprawdę rozpoczyna się właściwa historia. Geralt spotyka tajemniczego Pana Lusterko - gracze od razu rozpoznają tę postać. Szybko orientujemy się, że dziwny jegomość nie jest zwykłym człowiekiem, dlatego też fabuła wydaje się niezwykle intrygująca. Z chęcią śledzimy rozwój historii.

Opisywanie zadań postanowiłem ograniczyć do minimum, nie sposób jednak nie napomknąć o scenach na wiejskim weselu. Jest wesoło, co chwilę coś wywołuje uśmiech, nie obyło się bez cytatu z Wyspiańskiego, a wiedźmin na chwilę zamienił miecz na sztachetę wyrwaną z płotu, by pogonić paru chłopów. Wszystko zrealizowano naturalnie, nic nie wydaje się zaimplementowane na siłę, a całość pasuje oczywiście do głównej serii misji - jak zresztą wszystkie wątki poboczne. Zespół odpowiedzialny za historię nie musiał z niczego rezygnować.

Ropuch wydaje się zabawny, dopóki nie zacznie nas atakować...

- Mieliśmy ponad dwadzieścia różnych pomysłów. Skupiliśmy się na wątku inspirowanym „Panem Twardowskim”, ale w treść wrzuciliśmy pozostałe, które mieliśmy wstępnie przygotowane - mówi Karolina Stachyra.

- Temat okazał się tak pojemny, że inne pomysły udało się połączyć z głównym. Nie doszło do sytuacji, że musieliśmy coś wyrzucić. To było świetne, że mieliśmy totalną wolność i wszystko zrobiliśmy tak, jak chcieliśmy - dodaje z zadowoleniem projektantka.

Olgierd to ciekawa, wyrazista postać, bardzo niejednoznaczna

Umieszczenie akcji dodatku na mniejszym obszarze pozwoliło scenarzystom stworzyć więcej połączeń między zadaniami pobocznymi i wątkiem głównym, co faktycznie dało się wyczuć. Widać, że narracji pomaga skupienie wydarzeń w jednej okolicy.

- Mamy tu mniejszą przestrzeń i mniejszą historię, co stwarza możliwość kreowania ciaśniejszych więzów między wątkami - podkreśla Stachyra.

Okazuje się także, że doniesienia mówiące o 10 godzinach zabawy nie były przesadzone.

- Zapowiedzieliśmy, że dodatek zaoferuje minimum dziesięć godzin, ale zawsze jest tak, że gra „puchnie” - wyjaśnia Konrad Tomaszkiewicz. - Obecnie więc sam główny wątek to 10-11 godzin.

Poza tym, gracze otrzymają zadania poboczne, w tym około cztery bardziej rozbudowanych. Rozszerzenie to także 34 nowe nieodkryte miejsca, z których część ma opowiedzieć - poprzez dokumenty i książki - historię pewnego zakonu znanego z pierwszej części serii. Fanów zbierania wiedźmińskiego sprzętu ucieszy wieść o kolejnym rynsztunku do skompletowania. Będą też oczywiście dodatkowe miecze i pancerze.

Najważniejsza nowość związana bezpośrednio z rozgrywką to system słów runicznych i glificznych. Na pewnym etapie przygody Geralt zyskuje możliwość wykonania kilku zadań dla ofirskiego rzemieślnika, który później pomaga mu wzmacniać ekwipunek. Wykorzystanie nowych ulepszeń uczyni bohatera znacznie silniejszym.

Taniec z Gwiazdami: Witcher Edition

Po zebraniu odpowiedniej liczby specjalnych materiałów i przekazaniu ich rzemieślnikowi, będziemy mogli odpowiednio poprawić możliwości sprzętu. Użycie słów runicznych (w przypadku broni) i glificznych (zbroja) wykorzysta wszystkie sloty na zwykłe runy znane z podstawowej wersji gry. Efekty będą jednak potężniejsze, więc to żadna strata.

- Nie otrzymamy lekkiego ulepszenia statystyk czy drobnych bonusów - zapewnia Tomaszkiewicz. - Przykładowo, istnieje glyph word, które sprawia, że odbijają się od ciebie wszystkie pociski.

- Mamy też słowo runiczne, dzięki któremu broń pochłania moc znaku. Jeżeli więc rzucisz igni, to następny cios mieczem podpali wroga. Wszystkich słów runicznych i glificznych będzie w sumie 23, mają być różnorodne i oferować znaczne usprawnienia. Z myślą o nich balansowano poziom trudności, by walka nie stała się zbyt łatwa.

Serca z Kamienia to oddzielna historia, chociaż możliwe, że scenarzyści wplotą parę odniesień do kolejnego - większego - dodatku, który ma zadebiutować w przyszłym roku. Nie jest to jednak jeszcze pewne.

Zaraz zdobędziemy nowiutki ofirski pancerz

Nowa opowieść zapowiada się wyśmienicie. To kolejny ciekawy, obszerny wątek fabularny, odpowiednio odróżniający się od podstawowej gry - oferuje inną, interesującą atmosferę, a momentami potrafi nieźle rozbawić. System słów runicznych okazuje się miłym urozmaiceniem, które pozwoli na dalsze eksperymenty z „buildem” Geralta.

Deweloperzy zaznaczali wielokrotnie, że nie chcą określać rozszerzeń do Wiedźmina 3 mianem „DLC”. Pierwszy kontakt z przygodą pozwala zrozumieć dlaczego. To faktycznie dodatek w starym, dobrym stylu, choć w mniejszej formie

Serca z Kamienia debiutuje 13 października.

Zobacz także