GRID 2 - Recenzja
Syndrom jeszcze jednego wyścigu.
Od Barcelony, Lazurowego Wybrzeża i Paryża, poprzez Chicago, Miami i Kalifornię, a skończywszy na Hongkongu i Dubaju - w te wszystkie i wiele innych miejsc zabiera nas druga część Grida, rozpieszczając przy tym wspaniałymi widokami. Każdy miłośnik wirtualnych czterech kółek wie jednak, że nie wrażenia wizualne są najważniejsze, lecz jazda sama w sobie.
Na spory problem mogą natrafić osoby, które zauroczyła uniwersalność pierwszej części gry. To był idealny tytuł zarówno dla zwolenników zręcznościowego modelu jazdy, jak i pół-symulacyjnego zacięcia. Wystarczyło bowiem wyłączyć wszelkie wspomagacze w postaci kontroli trakcji, ABS-u oraz asysty kierowania i hamowania, a samochody zaczynały zachowywać się w sposób bardziej zbliżony do rzeczywistości. Oczywiście, wciąż nie był to rasowy symulator, ale potrafił pogodzić obydwa obozy wielbicieli wyścigów. GRID 2 nie oferuje takiej opcji.
To przede wszystkim zręcznościowe doświadczenie i czuć to od pierwszego wyścigu, w którym zasiadamy za kierownicą potężnego i dysponującego ponad 500 końmi mechanicznymi Forda Mustanga. Naturalne jest przecież to, że po wciśnięciu pedału gazu w podłogę, takie auto przy starcie powinno „zawinąć się” w któryś bok i uniemożliwić perfekcyjny start. Gdy nic takiego nie miało miejsca, nie zraziłem się i pomyślałem, że trzeba wyłączyć odpowiednie ustawienia. Pomimo szczerych chęci nie potrafiłem ich znaleźć, a zwiększenie poziomu trudności również nie wpłynęło w żaden sposób na samochód.
GRID 2 jest więc nastawiony na zręcznościowy model jazdy, ale nie na tyle, by nie rozpoznać choćby różnicy pomiędzy samochodami z napędem na tylną, przednią lub obie osie. To model zbliżony do Need for Speed: Hot Pursuit - pozwala na kontrolowane poślizgi, lecz jest też nieco bardziej „rzeczywisty”. Gra została zbalansowana w ten sposób, że umożliwia atrakcyjną zabawę zarówno na klawiaturze, padzie, jak i kierownicy. Szkoda tylko, że fani tego ostatniego kontrolera (do których również się zaliczam), nie otrzymali tym razem widoku z wnętrza pojazdu. Być może wersja pecetowa doczeka się odpowiedniej nakładki stworzonej przez utalentowanych moderów.
Tymczasem dostępne w grze auta znacząco różnią się w prowadzeniu. Pojazdy przetestujemy w głównym trybie gry - World Series Racing. Jest to impreza, która w swoim założeniu ma wyłonić najlepszego kierowcę świata, rzucając nas w wir różnorodnych typów zawodów. Napotykamy tu wyścig tradycyjny, eliminację (ostatni odpada), jazdę na czas, drift (jazda kontrolowanym poślizgiem), wyprzedzanie, touge (wygrana poprzez dojechanie na metę jako pierwszy lub odstawienie rywala na pięć sekund z dodatkowymi karami za zetknięcie się samochodów), pojedynek jeden na jednego, punkty kontrolne i wytrwałość. Jest więc tego sporo, a struktura kariery nie zmusza do udziału w imprezach, które niekoniecznie nam się podobają.
„GRID 2 okazuje się produkcją z nastawieniem na zręcznościowy model jazdy.”
Całość podzielona jest na pięć sezonów. W pierwszych trzech musimy najpierw przypodobać się lokalnym federacjom, aby ich członkowie zechcieli wziąć udział we wspomnianym World Series Racing. Pierwszym teatrem działań są Stany Zjednoczone, w drugim sezonie odwiedzamy Europę, a w trzecim - szeroko pojętą Azję. W każdym z tych obszarów imprezy koncentrują się na różnych rodzajach zawodów i dostępne są inne auta. Finałowe starcia w czwartym i piątym sezonie to już mieszanka wszystkich wyścigów i różnych samochodów. Główny tryb nie zaskakuje w rzeczywistości niczym szczególnym. Czy jednak potrzebna jest innowacja w czymś, co i tak dobrze realizuje założony cel?
Pięcie się po tytuł najlepszego kierowcy świata to też dużo przyjemności w postaci zdobywania fanów, co jest po prostu odpowiednikiem punktów doświadczenia. Wielbicieli gromadzimy lądując na podium w imprezach i startując w dodatkowych wyzwaniach. Za te ostatnie możemy również otrzymać samochody, których nie zdobyliśmy wcześniej. Proces odblokowywania aut jest automatyczny i odbywa się wraz z postępami kariery.
Jeździć jest czym od samego początku, gdyż do dyspozycji otrzymujemy najpopularniejsze i najwspanialsze maszyny ostatnich lat - począwszy od hot hatchy w stylu Subaru BRZ czy Toyoty GT86 i najnowszego VW Golfa, poprzez mocniejsze maszyny, jak BMW z serii M, mercedesy AMG, amerykańskie krążowniki szos, niepozorne japońskie monstra idealne do driftowania, a skończywszy na open wheelerach BAC Mono, KTM, Ariel Atom i bolidach dla zawodowców, czyli Bugatti Veyron, McLaren MP4-12C czy też Mercedes SLS. Szkoda tylko, że nie możemy mieć wpływu na ustawienia samochodów. Z drugiej strony, to ukłon w stronę miłośników rozgrywek sieciowych - każdy ma jednakowe szanse.
Inną rzeczą, która ma wpływ na wyrównanie szans w niektórych wyścigach, jest nagłaśniany przez Codemasters system generujący trasy - Live Routes. W założeniu brzmi to oczywiście fantastycznie, jednak losowość polega po prostu na wyborze spomiędzy kilku różnych ulic danego obszaru. O ile na początku rzeczywiście zrobiło to na mnie całkiem pozytywne wrażenie, po tysiącach przebytych kilometrów potrafiłem zapamiętać większość wariantów danego zakrętu czy skrzyżowania. Adrenalina jednak pojawiała się zawsze, gdy w ostatniej chwili intuicja nie zadziała poprawnie. Myśląc, że spotka mnie łagodny zakręt, ująłem nieco gazu, a powinienem gwałtownie zahamować, gdyż pojawił się ostry nawrót. W takich sytuacjach warto też obserwować przeciwników przed nami. Moment, w którym naciskają hamulec, zawsze podpowiada o ostrości zakrętu.
Nie można jednak do końca ufać komputerowym przeciwnikom, bo sztuczna inteligencja w GRID 2 stoi na naprawdę niezłym poziomie. Konkurenci potrafią zajeżdżać drogę, zmylać przed zakrętami czy nawet bezpardonowo spychać nas z trasy. Ich agresja na szczęście nie jest skierowana tylko w naszą stronę. Wielokrotnie widziałem efekty walki innych kierowców w postaci dachujących samochodów.
Jeżeli dochodzi do oderwania wszystkich czterech kół od ziemi, oznacza to zazwyczaj koniec zabawy. Chyba że skorzystamy z funkcji Retrospekcji, pozwalającej cofnąć wyścig o kilka sekund i naprawić popełniony błąd. Liczba takich ułatwień jest ograniczona. Jeśli samochód jest w opłakanym stanie, a my wyczerpaliśmy limit „powtórek”, pozostaje jedynie zacząć od nowa. Czasami trzeba korzystać z tej opcji, gdyż model zniszczeń przewiduje między innymi przegrzanie silnika, pęknięcie opony lub odpadnięcie całego koła. Uszkodzenia można wyłączyć całkowicie, ale nie warto tego robić, bo mają ciekawy wpływ na przebieg imprezy, a i prezentują się naprawdę przyzwoicie.
GRID 2 rozpieszcza znakomitą grafiką i pięknymi efektami Direct X 11 w wersji PC. Zaryzykuję stwierdzenie, że obecnie jest to najładniejsza gra wyścigowa dostępna na rynku. To zasługa nasyconych kolorów, wyraźnych tekstur, dopracowanych modeli samochodów i ciekawych efektów świetlnych, ale przede wszystkim - fantastycznych tras. W grze dostępnych jest kilka autentycznych, ale specjaliści z Codemasters rozwinęli skrzydła dopiero we własnych, autorskich projektach. Trasy to zdecydowanie najmocniejszy element drugiej części Grida. Wyścigi potężnymi autami po Lazurowym Wybrzeżu w nocy lub przy zachodzącym słońcu w Dubaju będę wspominał bardzo długo.
Jest tu kilka błędów natury technicznej. W jednym przypadku, po osiągnięciu arcytrudnego zwycięstwa na najwyższym poziomie trudności, gra nie uruchomiła podsumowania i musiałem zacząć od nowa. Trafiają się również błędy w lokalizacji, która ogólnie została wykonana na przyzwoitym poziomie.
Rezygnacja z opcji dopasowania modelu jazdy i brak widoku z kokpitu są rozczarowujące. Odczułem wyraźny brak tych elementów jako miłośnik pierwszej części. O bardziej zręcznościowym charakterze gry świadczy też fakt, że prawie cały tryb kariery ukończyłem wykorzystując jako kontroler pad, bo nie widziałem sensownego zastosowania kierownicy. Na szczęście, szybko zapomniałem o tych niedogodnościach i bawiłem się bardzo dobrze. Ostatnią samochodówką, która spowodowała, że wyłączałem komputer nad ranem, był legendarny Colin McRae Rally 2.
GRID 2, z silnym syndromem „jeszcze jednego wyścigu", dokonał tego ponownie.