Gry powinny honorować konwencję genewską
Uważa przedstawiciel Czerwonego Krzyża.
Gry wojenne stały się tak realistyczne, że wirtualni żołnierze powinni zacząć honorować postanowienia konwencji genewskiej - uważa przedstawiciel Czerwonego Krzyża.
Powyższe stanowisko wygłosił rzecznik prasowy organizacji w wywiadzie z brytyjskim BBC. Francois Senechaud uważa, że gry stają się nie tylko coraz bardziej realistyczne, ale także nagradzają za czyny, które w prawdziwym świecie określa się jako zbrodnie wojenne.
Zabijanie cywilów, torturowanie więźniów czy kradzież nieśmiertelników z ciał wrogów to nielegalne czynności, które są jednak chlebem powszednim dla fanów gier wideo.
- Gry wideo przedstawiają pola walki, są coraz bardziej realistyczne i często trudno odróżnić je od prawdziwych filmów ze stref konfliktów - mówi Senechaud. - Uważamy, że musimy jeszcze bardziej postawić na realizm i uwzględnić zasady podejmowania działań przy użyciu siły.
O zdanie zapytano także Marka Spanela, szefa Bohemia Interactive, czyli studia odpowiedzialnego za realistyczną serię symulatorów wojennych Arma.
- Zauważyliśmy, że część osób po włączeniu gry od razu otwiera ogień do wszystkiego co się rusza - tłumaczy. - Uznaliśmy, że to nie w porządku. Wprowadziliśmy prosty mechanizm, który powoduje, że sojusznicy zaatakują gracza, jeśli zauważą takie zachowanie.
Przypadkowo w serwisie Game Informer ukazała się także rozmowa z Markiem Rubinem z Infinity Ward, odpowiedzialnym za Call of Duty: Ghosts. Deweloper zapewnił, że seria nie ma zamiaru wiernie odwzorowywać pracy żołnierzy, pomimo korzystania z pomocy militarnych doradców.
- Celujemy w filmowe doświadczenie, bazując na autentycznej broni i atmosferze - przyznał. - Wiele rzeczy, które pokazujemy, autentycznie się wydarzyła, ale nie reprezentujemy w żaden sposób rzeczywistej pracy żołnierzy. Chcemy tylko zrobić fajny film.