Gry tak złe, że aż trudno uwierzyć...
...ale i tak musisz je poznać!
Fight Club
Niezbyt interesujące? Zajrzyj na następną stronę.
Wolisz losową kolejność? Kliknij tutaj.
Producent: Genuine Games
Premiera: 2004
Platforma: PlayStation 2, Xbox
Pierwsza zasada klubu: nie mówić o klubie. Druga zasada klubu: nie mówić o klubie. Trzecia zasada klubu: nigdy, przenigdy nie wspominać o istnieniu gry o klubie i zapomnieć o jej istnieniu.
Pomińmy fakt, że tworzenie kolejnych komercyjnych produktów na podstawie książki i filmu zawierających zdecydowanie antykonsumpcyjne i antykorporacyjne przekazy jest nieco ironiczne. Można byłoby to tej grze wybaczyć, gdyby choć jeden jej element był po prostu udany. Tak, niestety, nie jest.
Jedyne, co produkt Genuine Games ma wspólnego z filmem, to mydło na okładce. Są też walki, cóż z tego jednak, skoro wyglądają absurdalnie i komicznie? Animacje uczestników są koślawe, rozgrywka sprowadza się do wciskania jakichkolwiek klawiszy, przegrać praktycznie się nie da, ale zapomnijcie o kombosach, czy ciosach specjalnych. Nuda. Czasem tylko można obserwować mocniejsze uderzenia łamiące kości w slow-motion...
Twórcom nie udało się nawet dobrze odwzorować głównych bohaterów - chociaż możliwe, że prawnicy aktorów po prostu nie pozwolili na wykorzystanie ich wizerunku. Tym bardziej, twórcy już wtedy powinni przestać pracować nad tym potworkiem. Nie musielibyśmy patrzeć na kolejną nijaką, niepotrzebną produkcję, której oprawa śmieszy i przyprawia o dreszcze jednocześnie.