Gry w bibliotekach? Organizacja ESA nie zamierza poprzeć takiego pomysłu
Przepisy lepiej zaostrzyć.
Organizacja Electronic Software Association - zrzeszającą największych wydawców gier na świecie - nie zamierza popierać pomysłu, by starsze i wyłączane gry wideo trafiały do bibliotek w celu archiwizacji.
Jak opisuje serwis Game Developer, prawnik Steve Englund poruszył temat na przesłuchaniu w ubiegłym tygodniu. Mowa głównie o gorącej obecnie kwestii produkcji, które nie są już wspierane, a oficjalne serwery wyłączane - jak w niedawnym przypadku The Crew.
Englunda zapytano, czy członkowie ESA byliby zainteresowani ustaleniem jakichś warunków, które umożliwiałyby przenoszenie wyłączanych tytułów do bibliotek - jeśli nie publicznych, to choćby dostępnych tylko dla badaczy, na przykład na uczelniach. Jak odpowiedział, obecnie „nie ma żadnego zbioru ograniczeń, które członkowie ESA poparliby, żeby umożliwić zdalny dostęp” do takich tytułów.
Jak przypomina Game Developer, dane z 2023 roku ujawniły, że aż 87 procent gier wydanych przed 2010 rokiem nie jest w żaden sposób zarchiwizowane dla potomnych. Pewne wysiłki na tym polu prowadziła Biblioteka Kongresu w USA, ale została zablokowana właśnie przez ESA, które zapewniło, że wydawcy sami zadbają o historię. Zapewnie nie trzeba dodawać, jakie są tego efekty.
Po stronie Englunda opowiedział się też prawnik Mike Ayers z organizacji AACS. Co więcej, jego zdaniem należy iść jeszcze dalej i w odwrotnym kierunku, ponieważ potrzeba „więcej konkretów” w temacie ograniczania obecnych wysiłków archiwizacji gier.
Inne obecne na przesłuchaniu osoby przyznały, że panowie Englund i Ayers mylą się i należy zrobić więcej, by ratować wyłączane gry. Phil Salvador z Fundacji Historii Gier Wideo (VGHF) zauważył jednak, że publiczne biblioteki nie mają personelu, doświadczenia i ochoty przejmować się budowaniem kolekcji gier wideo, bez względu na to, czy mowa o pudełkach, czy - tym bardziej - o wersjach cyfrowych.
Jego zdaniem poleganie na takich instytucjach jest błędem i trzeba postawić raczej na wyspecjalizowane przedsięwzięcia, zajmujące się tylko grami (nie bez znaczenia jest zapewne fakt, że reprezentuje właśnie taką organizację, stale poszukującą finansowania).
Tymczasem prawniczka Kendra Albert zauważyła przytomnie, że wszelkie propozycje poluzowania obostrzeń nigdy nie spotkają się z akceptacją właścicieli praw do takich tytułów.
Wydaje się, że w tych ostatnich słowach jest sporo prawdy. Electronic Software Association zrzesza między innymi Ubisoft (niedawne usuwanie The Crew z kont graczy odbiło się szerokim echem), Nintendo (które niedawno wyłączyło cały eShop dla starszych konsol) czy Sony (wyłączenie serwerów LittleBigPlanet 3 usunęło tysiące projektów graczy).