GTA 6 nie będzie miało z kim rywalizować. Konkurencja połamała sobie nogi w starciu z „piątką”
Za wysokie progi?
Przyszły rok przyniesie nam długo wyczekiwaną premierę Grand Theft Auto VI, gry, która już teraz budzi ogromne emocje i oczekiwania. Tak jak i większość graczy liczę, że Rockstar Games, znane z perfekcjonizmu i dbałości o detale, dostarczy nam produkt najwyższej jakości. Jednak mimo całego tego entuzjazmu nie mogę wyzbyć się pewnego uczucia niepokoju. Na horyzoncie nie widać bowiem żadnego tytułu, który miałby ambicję powalczyć z nowym GTA, a bez rywalizacji całemu gatunkowi może grozić stagnacja.
Seria Grand Theft Auto to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek w gamingu, która od zawsze budziła kontrowersje i dyskusje na temat brutalności w grach wideo. Konsumenci z miejsca pokochali jednak tytuły z tej serii. Wszystko dzięki wciągającej rozgrywce, swobodzie w eksplorowaniu starannie wykonanych miast, a także specyficznemu poczuciu humoru, będącemu satyrycznym komentarzem na temat amerykańskiego społeczeństwa.
Wydana po raz pierwszy w 2013 roku na konsole PlayStation 3 oraz Xbox 360 „piątka” doprowadziła tę formułę niemal do perfekcji. Gra zachwycała szczegółowością, wyrazistymi bohaterami i zapadającą w pamięć historią. Nie zaniedbano także rozgrywki wieloosobowej, dzięki której gracze mogli oddawać się całej masie aktywności także po ukończeniu fabuły. To wszystko przyczyniło się do oszałamiającego sukcesu sprzedażowego (ponad 200 mln sprzedanych egzemplarzy). Tym samym Rockstar niesamowicie wysoko ustawił poprzeczkę sobie oraz konkurencji, która w ostatnich latach głównie boleśnie łamała sobie o nią nogi. W okolicach premiery GTA 5 sytuacja na rynku wyglądała zgoła odmiennie.
W pierwszej i na początku drugiej dekady 21. wieku największą konkurencję dla serii GTA stanowiły tytuły spod marki Saints Row, słynące z absurdalnego poczucia humoru i mniej realistycznego podejścia do rozgrywki. Seria notowała solidną sprzedaż, a czwarta część debiutowała ledwie miesiąc przed premierą historii Trevora, Micheala i Franklina, sprzedając się w ciągu pierwszego tygodnia w liczbie ponad miliona egzemplarzy, co było niezłym wynikiem, choć nieporównywlanym z grą Rockstara. Niezbyt udany reboot Saints Row z 2022 roku okazał się gwoździem do trumny dla odpowiedzialnego za jego przygotowanie studia Volition, a prawdopodobnie także dla całej marki.
W 2012 roku po raz pierwszy zaprezentowano materiały z Watch Dogs, nowej gry Ubisoftu, która miała rzucić wyzwanie GTA. Pierwszy zwiastun wyglądał wręcz zjawiskowo, prezentując niezwykle realistyczną grafikę i efektowną rozgrywkę opartą przede wszystkim na hakowaniu cyfrowych urządzeń. Tytuł trafił na rynek dwa lata później i nie udało mu się do końca spełnić rozbuchanych oczekiwań graczy - dostaliśmy grę dobrą, ale nie przełomową, na co się początkowo zapowiadało.
Mimo tego tytuł zanotował dobrą sprzedaż (około 10 mln egzemplarzy), co otworzyło drogę dla powstania kontynuacji - w 2016 roku na rynku pojawiło się Watch Dogs 2, a cztery lata później Watch Dogs Legion. Młodzieżowy humor z „dwójki” nie przypadł do gustu wszystkim graczom, natomiast najważniejsza cecha wyróżniająca Legion - możliwość rekrutowania i kierowania niemal każdym mieszkańcem wirtualnego Londynu - wpłynęła negatywnie na głębię fabuły i zaangażowanie graczy w misje główne. W Internecie pojawiły się niepokojące pogłoski o tym, że Ubisoft „zakopał” ten cykl, ale niedawna zapowiedź filmu osadzonego w świecie Watch Dogs pozwala mieć nadzieję, że to jeszcze nie koniec.
Kolejną serią gier, która jeszcze kilka lat temu próbowała rywalizować z GTA, jest Just Cause. Już od pierwszej części z 2006 roku tytuły od Avalanche Studios charakteryzowały się ogromnymi światami, widowiskową rozgrywką rodem z hollywoodzkich filmów akcji oraz charakterystycznym umiejscowieniem akcji - przemierzaliśmy rajskie krajobrazy Ameryki Południowej, Azji oraz basenu morza śródziemnego.
Od momentu premiery GTA 5, Avalanche przygotowało dwie odsłony serii - Just Cause 3 trafiło na rynek w 2015 (w tym samym roku wydano pecetową wersję GTA 5), natomiast 4. część ukazała się w 2018 roku i jak się wydaje, nie spełniła pokładanych w niej nadziei. W ciągu pierwszego tygodnia zanotowała sprzedaż gorszą o niemal połowę niż „trójka”. Słabą sprzedaż tej odsłony pośrednio potwierdza także fakt, że trafiła ona do abonamentu Xbox Game Pass ledwie 3 miesiące po premierze. Minęło już niemal 6 długich lat, a wciąż nie wiemy, czy kolejna odsłona cyklu kiedykolwiek powstanie.
Na rok przed premierą piątej odsłony GTA na rynek trafiło ciepło przyjęte przez graczy i krytyków Sleeping Dogs, czyli duchowy następca True Crime – innej serii mającej ambicje do rywalizowania z cyklem od Rockstara. Tytuł, którego akcja została umiejscowiona w Hongkongu miał świeży pomysł na fabułę. W grze wcielaliśmy się w postać policjanta działającego pod przykrywką, którego celem była infiltracja potężnej przestępczej organizacji. Wciągająca historia, w połączeniu z efektowną rozgrywką rodem z filmów Johna Woo i porządnie przygotowanym otwartym światem sprawiły, że jest to jedna z moich ulubionych gier tamtego okresu. Niestety nic nie wskazuje na to, by Square Enix planowało wydanie sequela.
Jak widać po powyższych przykładach, w okolicach premiery GTA 5 na rynku istniało wiele tytułów stanowiących naturalną konkurencję dla tytułu od Rockstara. Bezpośredni pojedynek doprowadził jednak je wszystkie do upadku lub na skraj przepaści, umacniając pozycję zapoczątkowanego w 1997 roku cyklu jako niekwestionowanego króla swojego gatunku. Obecnie, na około rok przed (planowaną) premierą „szóstki” nie widać nikogo, kto miałby ambicję strącić z tronu Rockstara. Jest oczywiście Cyberpunk 2077, który choć został wydany już w 2020 roku, to w pełni grywalny stał się dopiero w zeszłym roku. Studio CD Projekt RED, starając się uniknąć bezpośrednich porównań, na każdym kroku podkreślało jednak, że ich gra to przede wszystkim przedstawiciel gatunku RPG.
Sytuacja na rynku wygląda zatem tak, że deweloperzy Rockstar rywalizują sami ze sobą. W końcu to oni są twórcami Red Dead Redemption, jedynej marki, która może mówić o wyjściu z twarzą z konfrontacji z GTA. Wydana w 2018 roku druga odsłona tego cyklu odniosła gigantyczny sukces artystyczny i komercyjny, sprzedając się w liczbie ponad 60 milionów egzemplarzy. Moduł wieloosobowy - Red Dead Online - na dłuższą metę nie wytrzymał zmagań z GTA Online, które jest wciąż szalenie popularne wśród graczy. Część fanów wirtualnego westernu zarzuca nawet Take-Two Interactive, czyli właścicielom praw do obu tytułów, że ich ulubiona gra nie dostała po premierze takiego wsparcia, na jakie zasługiwała i winna temu jest przede wszystkim koncentracja na GTA Online.
Amerykański wydawca posiada także prawa do innej słynnej marki, stanowiącej naturalną konkurencję dla tytułów Rockstara – Mafii. Wiemy, że deweloperzy ze studia Hangar 13 pracują już nad 4. pełnoprawną odsłoną cyklu. Nie powinniśmy jednak liczyć na szybką premierę, bo prawdopodobnie dojdzie do niej nie wcześniej niż za trzy lata. Pamiętajmy bowiem, że w 2026 roku na rynku może pojawić się pecetowa wersja GTA 6, a Take-Two bez wątpienia będzie chciało uniknąć efektu kanibalizacji sprzedaży przez oba swoje tytuły.
Premiera GTA VI z pewnością będzie jednym z najważniejszych wydarzeń w świecie gier wideo w 2025 roku, jednak brak silnej konkurencji budzi pewne obawy. Jest ona bowiem niezbędna dla rozwoju branży i zapewnienia graczom najlepszych możliwych doświadczeń. Miejmy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pojawią się nowe tytuły, które będą w stanie rzucić wyzwanie serii Grand Theft Auto.