GTA San Andreas początkowo miało mieć trzy osobne mapy. Weteran Rockstara ujawnia ciekawostkę zza kulis
Takie rozwiązanie miałoby wiele korzyści.
Weteran Rockstara Obbe Vermeij bardzo chętnie dzieli się w mediach społecznościowych interesującymi historiami zza kulis gier, nad którymi pracował. Jako że na dzisiaj przypada 20 rocznica premiery GTA San Andreas, deweloper postanowił podzielić się ciekawostką właśnie na temat bodaj najsłynniejszej odsłony serii. Jak się okazuje, gra początkowo miała się składać z trzech osobnych map, zamiast jednej ogromnej.
„Pierwotny plan zakładał umieszczenie trzech miast na osobnych mapach. Gracz mógłby podróżować między miastami za pomocą pociągów i samolotów. Podobnie było w GTA 1 i 2, które także miały trzy miasta na osobnych mapach” - pisze Vermeij w poście opublikowanym na platformie X. „PS2 miało bardzo skromny zapas pamięci, więc z osobnymi mapami panoramy innych miast w oddali nie musiałyby być cały czas przechowywane w pamięci”.
Dalej deweloper wyjaśnia, że dzięki temu każde z trzech miast mogłoby mieć unikalne pojazdy dla służb, efekty pogodowe oraz rodzaje znajdziek. Pozwalałoby to także skutecznie zablokować gracza przed udaniem się do innej metropolii, zanim nie dotarłby do odpowiedniego punktu fabularnego, a także dane miast mogłyby zostać umieszczone na płycie DVD po kolei, ułatwiając doczytywanie elementów i zapewne ograniczając zużycie mechanizmu lasera.
„Tuż przed tym, jak nasi artyści zaczęli pracować nad tymi trzema mapami, w Rockstar North zorganizowaliśmy finalne zebranie, podczas którego zmieniliśmy zdanie i zdecydowaliśmy się jednak na jedną wielką mapę” - kontynuuje twórca. „Niemniej postanowiliśmy zachować pomysł, aby każde miasto miało własne znajdźki, radiowozy czy pogodę. Wszystkiego najlepszego dla San Andreas, ostatecznie wszystko wyszło dobrze”.
Oczywiście w komentarzach nie zabrakło wielu pozytywnych komentarzy zarówno mile wspominających grę, jak i dziękujących deweloperowi za dzielenie się tego typu ciekawostkami. Trzeba przyznać, że GTA San Andreas jest jednym z naprawdę niewielu tytułów, który pomimo tylu lat „na karku” i - wydawać by się mogło - rozłożeniem gry przez fanów na czynniki pierwsze, nadal potrafi zaskoczyć czymś nowym.