Skip to main content

GTA Vice City mogło przerodzić się w survival horror z zombie

W planach była także gra o agencie w stylu Jamesa Bonda.

Były deweloper z Rockstar North ujawnił, że niedługo po premierze Vice City zespół chciał stworzyć produkcję niebędącą kolejną odsłoną gangsterskiej serii. Jedną propozycji był survival-horror skupiony na walce z żywymi trupami, a po premierze San Andreas studio próbowało też sił ze szpiegowską grą akcji podobną do filmów o Jamesie Bondzie.

Obbe Vermeij, bo o nim mowa, opisuje swoje wspomnienia z czasów pracy w Rockstar na łamach założonego niedawno bloga. „Po stworzeniu Vice City studio uznało, że fajnie byłoby zrobić coś innego niż GTA. Niektórzy artyści chcieli survival horror z zombie. Programiści woleli przygodę w świecie fantasy, ale ostatecznie stanęło na zombie” - tłumaczy deweloper, wspominając anulowany projekt „Z” (wymawiane jako „Zed”).

Zamysł był taki, aby użyć silnika Vice City niemalże w niezmienionej formie. Akcja miała się dziać na wietrznej i mglistej szkockiej wyspie. Gracz miałby być ciągle atakowany przez zombie, a do bezpiecznego przemieszczania się konieczne byłyby pojazdy. Te miałyby ograniczony zapas paliwa, a zdobywanie jego zapasów byłoby ważną częścią gry” - dodaje Vermeij.

Po Z zostały tylko wspomnienia, natomiast Agent doczekał się nawet oficjalnej zapowiedzi

Twórca wspomina, że projekt powstawał przez około miesiąc, ale nawet początkowo bardzo optymistycznie nastawione osoby szybko doszły do wniosku, że zamysł gry wydaje się zbyt mroczny i przygnębiający, wobec czego zarzucono produkcję. Wobec takiego rozwoju wypadków cały zespół skupił się na produkcji GTA San Andreas, jednak po wydaniu przygód CJ’a pomysł stworzenia gry w innych klimatach powrócił ze zdwojoną siłą.

Rockstar San Diego pracował wówczas nad grą w stylu Jamesa Bonda. Lesliemu Benziesowi bardzo spodobał się ten pomysł. Zrobiliśmy demo z różnymi szpiegowskimi akcjami w San Andreas. Jeśli dobrze pamiętam, to było latanie na lotni i samochód zmieniający się w łódź podwodną” - opowiada dalej Vermeij. „Zespół w North został podzielony na pół. Połowa pracowała nad GTA 4, a połowa nad Agent”.

Gra miała być osadzona w latach 70-tych i oferować bardziej liniową rozgrywkę niż GTA z kilkoma lokacjami. Miało być w miej śródziemnomorskie miasto we Francji, szwajcarski kurort narciarski, Kair oraz wielki finał z laserową strzelaniną w kosmosie” - czytamy. „Działaliśmy z tym przez ponad rok. Pamiętam między innymi pracę nad sceną pościgu na nartach w dół zbocza. Niestety produkcja nie posuwała się tak sprawnie, jak oczekiwaliśmy”.

Nie mogliśmy uniknąć tego, że w końcu cała firma będzie musiała pomóc w produkcji GTA 4. Chcieliśmy zmniejszyć grę, aby większość była gotowa zanim otrzymamy wytyczne z centrali” - dodaje deweloper. „Stało się jasne, że praca nad Agent zbyt by nas rozpraszała, więc wstrzymaliśmy prace. Wydaje mi się, że projekt został przekazany innemu oddziałowi Rockstara, ale nigdy nie udało się go ukończyć”.

Zobacz także