Gwiazda filmu „Avatar” mogła zostać nowym Jamesem Bondem albo Zieloną Latarnią
Ale raczej nie żałuje, że stało się inaczej.
Sam Worthington, wcielający się w postać Jake’a Sully’ego w filmie „Avatar”, był w ścisłym gronie kandydatów na nowego Jamesa Bonda i Zieloną Latarnię. Aktor wyjaśnił, jakie były powody nieudanych przesłuchań.
Początkowo Barbara Broccoli i Michael G. Wilson, producenci zarządzający marką Agenta 007, brali pod uwagę trzech artystów, których zaprosili na zdjęcia próbne do Londynu. Było to tuż przed realizacją „Casino Royale”. Do stolicy Wielkiej Brytanii przyjechali Henry Cavill, Goran Visnjic oraz Worthington. Okazuje się, że ostatni z wymienionych nie nadawał się na bycie następcą Pierce'a Brosnana.
- Mogłem zagrać Bonda jako zabójcę, ale za nic nie potrafiłem być czarujący. Nie pasował mi garnitur - powiedział aktor, cytowany przez portal Variety. Docenił jednak zaangażowanie producentów. - Bardzo dbają o tę serię i szczegóły. Są skrupulatni. Dzięki temu doświadczeniu nauczyłem się słuchać takich ludzi. Podobnie jest z Jamesem Cameronem. Zrobił cały swój research i nie ma pytania, na które nie znałby odpowiedzi.
Po sukcesie „Avatara” Worthington stał się jedną z kluczowych gwiazd w Hollywood. Dlatego otrzymał zaproszenie od reżysera „Casino Royale” - Martina Campbella - aby wziął udział w przesłuchaniach do filmu „Green Lantern”. Aktorowi jednak nie spodobał się pomysł i wizja głównej postaci.
- Kostium wychodzi z jego skóry? - pytał producentów w trakcie castingu. - On ma ten potężny pierścień, który może stworzyć wszystko. Co może go pokonać? Odpowiedź brzmiała: nic. Moim zdaniem coś powinno, bo nie będzie to zbyt interesujące.
Twórcy filmu starali się lepiej wytłumaczyć swój zamysł, ale nie potrafili przekonać gwiazdora. Z tego powodu ostatecznie to Ryan Reynolds wcielił się w Zieloną Latarnię. Warto pamiętać, że od 16 grudnia możemy oglądać Sama Worthingtona w widowisku „Avatar: Istota wody”.