Hand of Fate 2 - Recenzja
Drugie rozdanie.
W Hand of Fate przemierzaliśmy labirynty z kart, które rozkładał zamaskowany Rozdający, a do tego musieliśmy mierzyć się z jego komentarzami i docinkami - często nazbyt trafnie odnoszącymi się do naszych postępów. Do tego otrzymywaliśmy też system walki rodem z cyklu Batman Arkham, choć mniej rozbudowany. Sequel oferuje nieco inny ton, ale pozostaje grą równie ciekawą i angażującą, co pierwowzór.
Rzadko zdarza się, by jedna część serii przechodziła tak płynnie w kolejną, jak ma to miejsce w przypadku Hand of Fate. Wszystkie zmiany - nowe miejsce rozgrywki, dodatkowe zasady i ulepszenia, zostały wytłumaczone fabularnie, a wydarzenia z oryginału są tym, co ukształtowało obecny stan świata. Ta spójność daje sporo satysfakcji, sprawiając, że już przed początkowym rozdaniem wiemy, że lądujemy w znajomym, interesującym świecie, na który wywarliśmy wpływ.
Nie oznacza to, że gra jest nieprzystępna dla tych, którzy chcieliby zacząć przygodę od „dwójki” (choć naprawdę warto sięgnąć po oryginał, nie zestarzał się zbytnio). Dobrze zbudowane wprowadzenie i początkowe przygody, krok po kroku wprowadzające w kolejne elementy mechaniki, pozwalają zanurzyć się w świecie. Szczególnie, że to właśnie tutaj dostajemy solidne zbliżenie na jego mieszkańców, bezimienni dotychczas wrogowie otrzymują imiona, a historia nowego bohatera składa się z wyraźniej zarysowanych wydarzeń, opowiadając o Imperium, ludziach północy i tajemniczej zarazie.
To właśnie podstawowa różnica między dwiema grami. Podczas gdy pierwsza polegała głównie na klimacie, tajemniczych wrogach i bossach, reprezentujących karciane figury, tu dostajemy znacznie bardziej spójną opowieść o kimś, który odcisnął swoje piętno na świecie. Wczytując się w całkiem zgrabnie napisane przygody i słuchając komentarzy narratora, otrzymujemy ciekawą historię pełną niesamowitych spotkań i fajnych, choć momentami przewidywalnych zwrotów akcji.
Centralną postacią niezmiennie jest jednak Rozdający - to on rozkłada przed nami karty i pozwala uczestniczyć w grze, a także śmieje się, gdy po raz kolejny giniemy w wyjątkowo trudnym wyzwaniu. To on ustala zasady rozgrywki, a potem nagina je i łamie, by pasowały do snutej opowieści. Jest też jednak naszym sojusznikiem w drodze do wypełnienia przeznaczenia, które ma przynieść korzyści zarówno graczowi, jak i samemu Rozdającemu.
Dwadzieścia jeden przygód w kampanii fabularnej prezentuje rozmaite wątki z życia głównego bohatera i wyzwania, którym musiał stawić czoło. By ukończyć poszczególne rozdziały opowieści, musimy zazwyczaj przebić się przez parę map, realizując po drodze cel danego zadania - polując na konkretnych wrogów, ratując cywilów przed najeżdżającymi armiami czy nawet bawiąc się w detektywa.
Różnorodność wyzwań sprawia, że Hand of Fate 2 trudno się znudzić, co w przypadku gry rogue-lite ma niemałe znaczenie. Każdą z przygód możemy zawalić - nie zrealizować celu misji albo zginąć po drodze, by wrócić na start danej opowieści. Śmierć czai się wszędzie. Nawet, jeśli doskonale radzimy sobie w walce, dana przygoda może przesuwać jej balans na naszą niekorzyść zwiększając obrażenia od niektórych wrogów albo zapobiegając leczeniu. Zabić zresztą może nas nie tylko ostrze czy zaklęcie - podczas przygody może po prostu zabraknąć jedzenia.
Reguły są proste - przed każdym wyzwaniem wybieramy kilka kart w różnych kategoriach. Część z nich utworzy mapę, po której porusza się bohater, reszta to wyposażenie do znalezienia podczas gry, ekwipunek początkowy i towarzysz. Ten ostatni to chyba jedno z najważniejszych usprawnień w drugiej części - nie tylko posłuży za wsparcie w walce, ale także oferuje pomoc podczas eksploracji karcianych map, pozwalając powtórzyć nieudane testy.
Znacząco wzrosła liczba wyzwań. Przemierzając zbudowane z wirtualnych kartoników lokacje i odkrywając kolejne historyjki zawarte na kartach, często zmierzymy się się z przeciwnościami losu, testującymi nie tylko naszą sprawność w walce, ale także refleks, spostrzegawczość czy szczęście. Konflikty, których nie rozwiązujemy przemocą, polegają na wyborze dobrej karty czy udanym rzucie kośćmi, co decyduje o sukcesie lub porażce. Niemal zawsze spore znaczenie ma losowość, ale z czasem uczymy się zwiększać szanse na powodzenie. Znajdowane podczas kampanii przedmioty i błogosławieństwa potrafią w tym solidnie pomóc.
Po niepowodzeniach do dalszych prób motywują żetony - nagrody związane z kartami i zadaniami. Dzięki nim możemy ulepszyć uzbrojenie, zacząć nową przygodę czy dodać stronę do opowieści towarzysza. To jednak nie wszystko. Wyjątkowo wymagające rozdziały kampanii są niemal nie do pokonania bez odpowiedniego sprzętu, dużego błogosławieństw czy zapasu jedzenia. Tu z pomocą przychodzą „zwykłe” karty - zamknięte historie bez ciągu dalszego, zapewniające interesujące nas premie.
Składając talię często musimy odpuścić odblokowywanie nowych przygód i skupić się na kartach dających przewagę w konkretnych obszarach, podporządkowując tym samym całą wyprawę głównemu wątkowi. Ten element strategicznego myślenia trudno uznać za wadę, sprawia bowiem, że wyzwaniem jest nie tylko walka czy turlanie kostkami, ale też planowanie, czy wolimy skupić się na głównej misji, czy wątkach pobocznych.
Najmniej wyróżniającym się elementem Hand of Fate 2 jest bez wątpienia walka. Starcia - do których przenosimy się w ramach poszczególnych mini-przygód - mają swoje smaczki, jak choćby wizualną prezentację używanego po raz pierwszy ekwipunku czy nowych wrogów, ale ich chaotyczna natura potrafi solidnie frustrować. Turlając się i przeskakując między kolejnymi wrogami szybko zauważamy, że gra dość arbitralnie wybiera, kogo akurat uderzamy. Nic nie irytuje bardziej, niż atakowanie innego wroga zamiast leczącego wszystkich szamana, którego chcemy szybko pokonać.
Pewnym urozmaiceniem jest wprowadzenie na pole bitwy sojuszników - poza towarzyszącym nam w danej przygodzie kompanem mogą to być zaprzyjaźnieni żołnierze czy broniący swoich domów chłopi, którzy, jeśli osłonimy ich przed obrażeniami, potrafią wyrządzić niemałe szkody. Gdy na ekranie walczy jednocześnie kilkunastu przeciwników i podobna liczba sojuszników, starcia zaczynają wyglądać naprawdę imponująco i nieco chaotycznie.
Kiedy przymkniemy oczy na problemy walki i złapiemy odpowiedni rytm ciosów, uników i uskoków, potyczki stają się całkiem satysfakcjonujące. Sygnalizowane zielonymi i czerwonymi ikonami ataki pozwalają nieźle zorientować się, co w danej chwili nam zagraża, a system ripost - pozwalający zaatakować wroga natychmiast po tym, gdy odbijemy nadchodzący cios - sprawia, że czujemy się sprawnymi wojownikami.
Nawet w pełnym doskonałych tytułów 2017 roku Hand of Fate 2 ma do zaoferowania coś wyjątkowego - przygody, klimat i ciekawe rozwiązania, sprawiające, że stanowiąca ważny element rozgrywki losowość nigdy nie wydaje się przesadzona. Rozgrywający po raz drugi snuje nam ciekawą opowieść, od której trudno się oderwać.
Platforma: PC, PS4 - Premiera: 7 listopada 2017 - Wersja językowa: polska - Rodzaj: zręcznościowa, karciana, RPG Dystrybucja: cyfrowa - Cena: ok. 107 zł - Producent: Defiant Development - Wydawca: Defiant Development