Henry Cavill był krok od zagrania Jamesa Bonda. Niemal wygrał z Danielem Craigiem
Ale nie wszyscy byli za.
Henry Cavill był bliżej zdobycia roli Jamesa Bonda, niż mogło się wcześniej wydawać. Po blisko 20 latach od castingu do filmu „Casino Royale”, brytyjski aktor dowiedział się, że był mocnym faworytem reżysera.
Zaskakujące - zarówno dla Cavilla, jak i widzów - wieści ujawnił Matthew Vaughn, reżyser szpiegowskiego filmu „Argylle”, w rozmowie z serwisem SiriusXM. Okazuje się, że twórcy trylogii Bonda z 2005 roku stanęli przed trudną decyzją, a wybór Daniela Craiga do roli głównego bohatera wcale nie był oczywisty.
- Spotkałem się wtedy z Danielem, a on powiedział mi: „Jest taki młody chłopak o imieniu Henry Cavill, którego też mają na oku” - mówił Vaughn do siedzącego obok Cavilla, głównej gwiazdy „Argylle”.
- Wiem, że reżyserowi bardziej podobało się twoje przesłuchanie, ale Barbara [Broccoli, producentka - dop. red] wolała Daniela Craiga" - dodał. - Potem uznali, że jesteś za młody. Prawdopodobnie nie powinienem o tym mówić, ale Broccoli i tak za mną nie przepada, więc co mam do stracenia?".
Później Cavill otrzymał jeszcze kilka niewygodnych pytań, od których całkiem zręcznie się wykręcił, przyznając, że Daniel Craig spisał się w roli Bonda doskonale. - On i cała reszta obsady tchnęli w tę markę nowe życie - powiedział.
Szanse na to, że gwiazda „Wiedźmina” wcieli się jeszcze w agenta 007, są raczej niewielkie. Wspomniany wcześniej Martin Campbell zdradził w zeszłym roku, że kontrakt na rolę Bonda podpisuje się na kilka filmów do przodu, a 40-letni Cavill byłby po prostu zbyt stary. „Henry jest w dobrej formie, to dobry chłopak. Dobrze się zaprezentował na przesłuchaniach, ale jak na ironię był wtedy za młody” - mówił reżyser w wywiadzie.