Henry Cavill ma dość scen seksu w filmach. „Są zbędne i niezręczne”
Nie tylko te z jego udziałem.
Henry Cavill przyznał w wywiadzie, że jest już zmęczony częstotliwością, z jaką sceny seksu pojawiają się we współczesnym kinie i telewizji. Jego zdaniem często są po prostu zbędne.
Temat poruszono w podcaście Happy Sad Confused, gdzie Cavill promował najnowsze widowisko ze swoim udziałem - film „Argylle - Tajny szpieg”. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat sensowności intymnych scen we współczesnej kinematografii. Siedzący obok reżyser Matthew Vaughn przyznał, że ich po prostu nie rozumie, a gwiazdor „Wiedźmina” pociągnął wątek dalej.
- Też ich nie rozumiem, nie jestem fanem. Są sytuację, w których sceny seksu są wartościowe dla filmu, a nie tylko widowni - mówił, cytowany przez serwis Deadline. - Ale myślę, że w dzisiejszych czasach są one nadużywane. W głowie pojawia się myśl: „Czy to naprawdę niezbędne? A może to tylko ludzie bez ubrań?”.- W tym momencie zaczynasz czuć się niekomfortowo i myślisz: „Nie ma tu sztuki, nie ma wartości, która mogłaby mieć znaczenie dla reszty filmu” - mówi dalej. Po krótkim wtrąceniu przyznał jednak, że sceny zbliżenia mogą być ciekawym urozmaiceniem historii, ale w większości przypadków lepszym wyborem byłoby zaufać wyobraźni widzów. - Jaką ma to dla nas wartość? Oprócz tego, że myślimy: „O, naga osoba, świetnie” - dodał.
Niestety nie wiemy, czy poglądy Cavilla mają jakieś znaczenie dla reżyserów i scenarzystów produkcji, w których występuje. Na szczęście brzemie romansowania z czarodziejkami z wiedźmińskiej sagi zdjął z niego Liam Hemsworth, który przejmie rolę Geralta w czwartym sezonie „Wiedźmina” od Netfliksa. Brytyjski aktor zajmie się w tym czasie spełnianiem marzeń, czyli produkcją ekranizacji Warhammera 40K.