Heroes of Might and Magic III HD Edition - Recenzja
Odświeżenie pozorne.
Choć podbijanie zakątków Erathii w Heroes of Might and Magic III bawi tak samo, jak szesnaście lat temu, ciężko powiedzieć, że stworzona przez studio DotEmu reedycja warta jest większej uwagi.
Heroes III to strategia turowa osadzona w świecie fantasy. Stając na czele jednej z ośmiu frakcji zbieramy zasoby, szkolimy bohaterów, by z ich pomocą podbić wszystkich sąsiadów. Rozgrywka toczy się na mapie wypchanej artefaktami, surowcami i czekającymi na zajęcie budynkami oraz ekranie taktycznym. Tu toczymy bitwy przy użyciu liczących setki jednostek armii.
Fabuła sześciu dostępnych w grze kampanii obraca się wokół rządzonego przez ludzi królestwa Erathii - niektóre frakcje chcą pomóc jego przywódczyni odbudować dawną chwałę, podczas gdy inne próbują wykorzystać okres niepokojów i uszczknąć coś dla siebie. Niestety, znaczna część początkowych scenariuszy to właściwie samouczek wdrażający nas w mechanikę gry, przez co poziom trudności nie jest zbyt wysoki, a opowiadana historia - dość prosta.
Alternatywą są pojedyncze misje, w których możemy samodzielnie określić, jak dużą przewagę nad nami ma mieć przeciwnik. To pula ponad pięćdziesięciu zadań o zróżnicowanej wielkości świata, liczbie wrogów na mapie i celach
Indywidualne misje dostępne są także w trybie dla wielu graczy, który jest teraz zintegrowany z platformą Steam, zastępującą niedziałające od lat serwery 3DO. Cały czas dostępny pozostaje także tryb rozgrywki lokalnej, pozwalający grać na zmianę przy jednym komputerze nawet ośmiu osobom.
Czas gry podzielony jest na dni, tygodnie i miesiące, jednak zazwyczaj tylko dwie mniejsze jednostki pomiaru mają wpływ na rozgrywkę. Jedna tura zajmuje dzień. W tym czasie produkowane są zasoby, a my możemy przemieszczać bohaterów po mapie i stawiać budynki. Raz na siedem ruchów tworzone są natomiast nowe jednostki, zasilające nasze armie.
Każdy tydzień może przynieść niespodzianki - populacje potworów mogą znacząco wzrastać dając lekką przewagę frakcji zdolnej je produkować lub podwajać się. W ten sposób mapa świata blokowana jest w wielu miejscach nowymi oddziałami neutralnymi.
Bohaterowie, dzięki którym odkrywamy mapę świata i toczymy bitwy, opisani są czterema atrybutami określającymi skuteczność ich armii i magii oraz drugorzędnymi umiejętnościami rozwijanymi co poziom. Te ostatnie umożliwiają prowadzenie specjalizacji herosów w konkretnych sferach czarów, zwiększać ich mobilność, siłę ataku i obrony oraz wydajność oddziałów.
Magia odgrywa olbrzymie znaczenie w Heroes III - nawet bohaterowie o niewielkiej mocy, których błyskawice ledwie łaskoczą wrogów, są w stanie odwrócić sytuację na polu bitwy odpowiednio rzuconym zaklęciem osłabiającym lub wzmacniającym. Z kolei potężni magowie są w stanie zmiatać wielokrotnie większe armie, ciskając deszcze meteorytów, kule ognia lub sprowadzając Armagedon.
Wprowadzone przez DotEmu poprawki odnoszą się niemal wyłącznie do oprawy wizualnej gry. Choć często nie są to rzeczy widoczne na pierwszy rzut oka, sprawiają, że „trójka” wygląda w wysokiej rozdzielczości lepiej - wszystkie ikony, jednostki i budynki są wyraźniejsze, tła nie przypominają teraz rozmazanych plam, a możliwość oglądania większej części mapy na szerokim ekranie sprawia, że gra się wygodniej.
Ulepszenia najlepiej widać w ruchomych elementach i animacjach, takich jak zianie smoka czy gorgony. Zamiast kilku kropek na ekranie oglądamy ładne, dobrze wkomponowane w oprawę efekty, odmładzające grę o co najmniej kilka lat, lecz nie są w stanie kompletnie zatrzeć wrażenia, że mamy do czynienia z tytułem wiekowym.
Czar pryska kompletnie, gdy zdecydujemy się powalczyć lub odwiedzić jedno z naszych miast. Trudno bowiem oderwać wzrok od koszmarnie wyglądającej ramki wypełniającej krawędzie ekranu. Zamiast przeskalować obraz lub w jakiś sposób uzupełnić braki wywołane przez różnice w jego proporcjach, studio zdecydowało się wstawić dwie bure belki. Chociaż z czasem można przyzwyczaić się do tego rozwiązania, potwornie kłuje ono w oczy.
Najważniejszym problemem reedycji Heroesów jest to, że mamy do czynienia z podstawową grą, niezmienioną w stosunku do tego, co otrzymaliśmy szesnaście lat temu. Brakuje nie tylko świetnej zawartości, jaką oferowały dodatki Armageddon's Blade i Shadow of Death, ale także drobnych usprawnień rozgrywki czy poprawionej lokalizacji. Jak na dłoni widać, że gra została stworzona głównie z myślą o użytkownikach tabletów, a na PC trafiła niejako „przy okazji”. Tylko dla wytrwałych miłośników serii.