Highlands - Recenzja
Wojny w chmurach.
Prosta, choć oferująca spore możliwości taktyczne mechanika i oprawa graficzna przywodząca na myśl animowane produkcje lat dziewięćdziesiątych to największe zalety Highlands. Broniąc podniebnego królestwa przed najeźdźcami równie dużo czasu spędzamy myśląc nad kolejnym ruchem, co podziwiając widoki.
Bohaterami strategicznej produkcji niewielkiego Burrito Studio są członkowie rodziny królewskiej rządzącej archipelagiem zawieszonych wśród chmur wysp. Kiedy kraina zostaje zaatakowana, a król zamordowany, dzieci władcy stają do walki, by odeprzeć napastników i wyzwolić kraj.
Rozgrywka polega na zajmowaniu kolejnych okupowanych obszarów i zarządzaniu zasobami, które pozwalają wykonywać czynności specjalne - leczyć rannych lub budować struktury. Część zdobytych sektorów generuje surowce, w innych znajdziemy budynki, dzięki którym uzbroimy naszych ludzi lub rekrutujemy kolejnych. Zdecydowana większość lokacji nie ma jednak do zaoferowania nic poza występującymi niekiedy zdarzeniami losowymi.
Misje sprowadzają się zazwyczaj do jednego: wyparcia wroga z mapy lub konkretnego, kluczowego dla fabuły sektora. Nie oznacza to jednak, że gra staje się monotonna. Dzięki przypadkowym spotkaniom, zróżnicowanej dostępności zasobów i dodatkowym utrudnieniom, jak wrogie posiłki pojawiające się w najmniej odpowiednim momencie, każde kolejne zadanie angażuje.
Twórcy dołożyli wszelkich starań, by mechanika napędzająca Highlands była możliwie nieskomplikowana. Podczas tury możemy dowolnie przesuwać nasze jednostki między sąsiadującymi sektorami, próbując różnych kombinacji rozkazów, a dopóki nie oddamy ruchu przeciwnikowi, żadna decyzja nie jest ostateczna.
Każda z postaci wchodzących w skład naszej armii należy do jednej z czterech klas o zróżnicowanej sile i umiejętnościach. Trzon wojsk stanowią wojownicy. Mogą pochwalić się większymi zdolnościami bojowymi niż pozostałe profesje, jednak bez przywódców, inżynierów i naukowców nawet najsilniejsza armia padnie w końcu z wycieńczenia. Wszyscy są więc przydatni.
Większość scenariuszy pozwala zatrudnić dodatkowych ludzi, by zastąpić pokonanych żołnierzy, jednak konieczność utrzymania przy życiu członków rodziny królewskiej powoduje, że nie możemy po prostu przeć naprzód nie oglądając się na straty.
Walcząc i korzystając ze specjalnych zdolności nasi bohaterowie zyskują doświadczenie, za sprawą którego rośnie ich siła i wydajność, gracz nie ma jednak jakiejkolwiek kontroli nad tym jak rozwijają się ograniczone atrybuty postaci. Z tego powodu większość towarzyszących nam podczas przygody żołnierzy działa szablonowo.
Wrogowie poruszają się według z góry ustalonego schematu - jeśli łączna siła armii najeźdźców jest większa niż nasza w danym sektorze, komputer przystępuje do ataku. Możemy przyjąć wroga na własnym terenie, ale jesteśmy też w stanie budować fortyfikacje powstrzymujące ofensywę, albo wykonywać szybkie uderzenie zapobiegawcze osłabiające oponenta. Niemal każdy manewr pochłania surowce, na których nadmiar nigdy nie narzekamy. Odpowiedni balans poszczególnych zagrań jest niezwykle ważny.
Rozgrywka na polu bitwy nie zachwyca - na ekranie pojawiają się ikony dwóch stron konfliktu oraz informacje o obrażeniach, jakie są w stanie zadać armie. Zadaniem gracza jest wybranie jednostki, która przyjmie na siebie ciosy wroga i kliknięcie przycisku ataku. Reszta odbywa się automatycznie. Komputer losuje obrażenia i obserwujemy skutki starcia, a jeżeli po obu stronach stoją jeszcze żołnierze, zabawa zaczyna się od początku.
Na oprawę graficzną składają się dwa odmienne style rysowania, pojawiające się podczas rozgrywki i w przerywnikach między kolejnymi misjami. Pierwszemu trudno cokolwiek zarzucić, bowiem żywe kolory postaci i barwne, szczegółowe lokacje cieszą oko, nawet jeśli nie są tak niepowtarzalne jak zapowiadali twórcy. Stylistyka towarzysząca wprowadzeniom do kolejnych zadań wydaje się nieco mniej atrakcyjna, choć i tu zdarzają się obrazy, które z przyjemnością podziwiamy.
Highlands doskonale pokazuje, że prosta rozgrywka potrafi być naprawdę wciągająca. Chociaż gra boryka się z drobnymi problemami, a interfejs mógłby być nieco wygodniejszy, trudno nie nazwać produkcji Burrito Studio dobrą.