Skip to main content

Historia lubi się powtarzać. 23-letni wywiad szefa Nintendo idealnie pasuje i dziś

O sytuacji w branży.

Gracze dokopali się do 23-letniego wywiadu ówczesnego szefa Nintendo. Hiroshi Yamauchi komentuje w nim problemy branży, co wydaje się przypominać sytuację, z którą mamy do czynienia i dzisiaj.

- Widzę wielu ludzi, którzy patrzą na branżę gier z wszystkimi tymi marzeniami w głowach o tym, jak świetlana jest przyszłość tej branży - powiedział Yamauchi w rozmowie z japońskim magazynem finansowym Zaikai na początku 2001 roku.

- Jeśli zapytać dlaczego, wszyscy mówią, że wychodzą wszystkie te nowe systemy, które są jeszcze potężniejsze niż PlayStation 2 i będziemy w stanie tworzyć rzeczy, które przyciągną jeszcze więcej ludzi do grania w gry i tak dalej - ciągnął menedżer na kilka miesięcy przed premierą GameCube i w obliczu sporych problemów Segi ze sprzedażą konsol Dreamcast.

- Konsekwentnie mówię, że to nieprawda, ale większość z nich wysłuchuje mnie, po czym odpowiada, że to ja się mylę, przez co mamy dziś to, co mamy. Jest naprawdę przytłaczająco ogromna liczba ludzi, którzy nie wiedzą nic o biznesie gier.

- To trudna branża i nie istnieje zbyt długo, więc są ludzie, którzy uważają ten rynek za niezwykle interesujący. W szczególności ludzie z firm inwestycyjnych. Właśnie dlatego tacy ludzie wlewają teraz pieniądze w ten obszar - wyjaśnia Yamauchi.

Nintendo nadal ma się świetnieZobacz na YouTube

Wszystkie te pieniądze i coraz bardziej rozbudowany sprzęt przekładają się na coraz większe budżety i rosnący czas produkcji gier - zauważa szef Nintendo. Brzmi znajomo, lecz to nadal słowa z 2001 roku.

- Im bardziej niesamowita grafika i dźwięk w grze, tym dłużej trwa jej ukończenie - zapewnia. - Nie tylko rok, ale teraz raczej półtora roku lub dwa lata. Dlatego też koszty produkcji gry rosną, a kiedy w końcu ją wydamy, nie mamy żadnej gwarancji, że się sprzeda. Taka jest dzisiejsza branża gier.

Wydaje się, że obecnie mamy powtórkę z sytuacji. Rynkowy boom w okresie globalnej pandemii przełożył się na napływ pieniędzy od inwestorów, lecz szybko okazało się, że produkcja klasy „AAA” powstaje dzisiaj nie „półtora roku lub dwa lata”, lecz sześć czy siedem lat. Pieniądze odpłynęły i zaczęły się zwolnienia.

Yamauchi poruszył też kwestię gier multiplatformowych, co także jest dzisiaj popularnym tematem. PlayStation zaczęło publikować na PC, a Microsoft - na sprzęcie Sony. Tutaj wypowiedź menedżera świadczy już zapewne o tym, jak mało zmieniło się w polityce samego Nintendo.

- Jeśli użytkownicy mogą grać w tę samą grę na każdym systemie, nie będzie powodu, by kupować jedną konsolę zamiast drugiej - przyznał. - To będzie jak kupowanie telewizora. Bez względu na to, który kupimy, nadal będziemy mieli te same kanały.

- W tej branży naszą siłą napędową jest oprogramowanie. Jeśli to oprogramowanie stanie się wszędzie takie samo, nie będzie żadnej różnicy między firmami. Rynek zamieni się w gigantyczną wojnę sprzętową - dodał Hiroshi Yamauchi, zmarły w 2013 roku. Ciekawe, co trzeci szef Nintendo miałby do powiedzenia na temat dzisiejszej sytuacji na rynku gier.

Zobacz także