Skip to main content

Horizon Forbidden West - Recenzja: Aloy, przygodo!

Wyprawa w nieznane.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Kontynuacja historii Aloy to przygoda ciekawsza pod niemal każdym względem - recenzja Horizon Forbidden West.

Horizon Forbidden West zachwyca oprawą i dopracowaną kreacją świata. To kontynuacja, która pod każdym względem rozwija mechaniki i elementy znane z pierwowzoru, lecz fabularnie jest aż za bardzo „kolejnym rozdziałem historii” i może okazać się mniej przystępna dla nowych graczy.

Historia Aloy, wybranki plemienia Nora, która dzielnie stawiła czoła nadludzkiemu zagrożeniu dla całej cywilizacji, nie zakończyła się w pierwszej części. Już na samym początku dowiadujemy się, że wrogie AI HADES wcale nie zostało doszczętnie zniszczone, a bohaterka rusza w pościg za swoim byłym mentorem, którego cele nigdy nie były do końca klarowne i zawsze wydawały się podejrzane.

Już w prologu widzimy, że nie jest to zupełnie nowa przygoda, a bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z Horizon Zero Dawn. Napotkani bohaterowie nawiązują do wydarzeń z pierwowzoru, a część początkowych zadań z góry zakłada, że wiemy dokładnie, o co chodziło w „jedynce”. Jest co prawda krótkie wprowadzenie, ale to zbyt mało, by nowi odbiorcy nie poczuli się tutaj odrobinę zagubieni. Trzeba mieć to na uwadze.

Walka z maszynami to sedno zabawy i najlepszy aspekt gry

Wędrujemy na nowe ziemie, z nowymi plemionami i pięknymi krajobrazami. Znane z pierwszej części kaniony pozostawiamy za sobą i wkraczamy wraz z bohaterką na znacznie bardziej różnorodne tereny - pełne pustyń, wysokich gór, gęstych zielonych lasów oraz absolutnie przepięknego wybrzeża w okolicach niegdysiejszego San Francisco. Widoki rozbudzają ciekawość i zachęcają do eksploracji jeszcze bardziej niż w Zero Dawn.

Tym bardziej szkoda, że - przynajmniej w okresie testów przedpremierowych - pojawia się trochę problemów technicznych. Czasami część tekstur otoczenia wczytuje się z opóźnieniem. Kiedy indziej tuż przed bohaterką ładowana jest cała ściana budynku. Bywa też, że wbiegniemy wprost na drzewo, którego przed chwilą jeszcze nie było. Choć błędy zostaną zapewne szybko wyeliminowane, zmuszają do refleksji nad problemem jakości wydawania gier wysokobudżetowych w dzisiejszych czasach. W trybie 60 FPS czasem aż za bardzo widać było też dynamiczną rozdzielczość, która potrafiła znacznie się obniżyć.

Projekt poziomów jest za to znacznie ciekawszy. Nawet w trakcie jednego zadania eksplorujemy znacznie większe obszary. Podziemne kompleksy, będące pozostałością po upadłej cywilizacji, są rozległe, bardziej pokręcone i intrygujące. Nie są jednak idealne - zawiłe labirynty wymagające od nas wspinaczki, w kilku momentach zmuszają do powtarzania zbyt dużych etapów, gdy nie uda się poprawnie skoczyć.

Nowe plemiona są interesujące, a wszystkie osady sprawiają wrażenie faktycznie zamieszkanych miejsc tętniących życiem

Są więc tu frustrujące, zręcznościowe sekwencje, które w prosty sposób można by naprawić, dodając kilka drabin. Z drugiej strony, nie sposób się zgubić w trakcie zadania, gdyż po krótkiej chwili kręcenia się w kółko, bohaterka naprowadza nas na rozwiązanie zagadki środowiskowej praktycznie mówiąc nam, co należy zrobić.

Struktura rozgrywki w Forbidden West uległa ewolucji. W pewnym momencie bohaterka odnajduje miejsce, w którym zakłada bazę operacyjną. Z każdym kolejnym rozdziałem opowieści musi wrócić do tego miejsca, co jest dobrym pretekstem do pokazania nie tylko postępu narracyjnego, ale i rozwoju relacji z bohaterami niezależnymi. Aloy tym razem nie jest sama. W trakcie przygody bohaterka spotyka przyjaciół z przeszłości oraz zupełnie nowych ludzi, którzy przyłączają się do niej i obierają jej bazę za swoją siedzibę.

W poprzedniej odsłonie trudno było się przywiązać do postaci drugoplanowych, a tutaj odwiedzamy towarzyszy nie tylko regularnie w samej siedzibie, ale też pojawiają się oni w trakcie naszych przygód. Baza Aloy niczym ukochana Normandia w Mass Effect staje się miejscem, gdzie zawsze możemy z kimś porozmawiać i dowiedzieć się czegoś nowego.

Zobacz na YouTube

Zauważalna jest również rozbudowa osobowości wszystkich postaci. Niemrawe charaktery z pierwszej części mają teraz znacznie więcej do powiedzenia, ludzie są charyzmatyczni i da się ich polubić. Podobnie jest z Aloy, która nabrała wyrazu i pewności siebie. Rudowłosa wojowniczka jest znacznie bardziej wygadana, potrafi pokazać, że coś jej się nie podoba i wydaje się ciekawsza niż w oryginale.

Warto docenić rewelacyjnie wyreżyserowane, pieczołowicie przygotowane cut-scenki, w trakcie których obserwujemy rozmowy niczym w dobrym filmie kinowym. Co jest zaskakujące, każdy dialog ma teraz swoją scenkę przerywnikową, co dodatkowo nadaje grze wyjątkowego sznytu. Często dotyczy to też zadań pobocznych, co jest miłym zaskoczeniem po „drewnianych kukłach” z Zero Dawn.

Poza fabułą i eksploracją przepięknych krain, Horizon to oczywiście też walka z wielkimi robotami. Tylko na pierwszy rzut oka wprowadzone zmiany nie są aż tak zauważalne, bowiem w trakcie dynamicznych starć zauważamy rozbudowane animacje potworów, to jak naturalnie zachowują się po trafieniu i jak współpracują, by nas pokonać.

Eksploracja podziemnych kompleksów jest widowiskowa, ale i zręcznościowo wymagająca

Najbardziej imponują starcia z bossami. To unikalne potyczki, które w pierwszej części były bardzo rzadkie i niedopracowane, a tutaj bardzo pozytywnie zaskakują. Starcia z ogromnymi mechanicznymi bestiami to coś, co z pewnością zapamiętamy na długo. Gra bywa trudna nawet na normalnym poziomie, szczególnie że system rozwoju postaci jest skonstruowany w ten sposób, byśmy nigdy nie czuli się przesadnie mocni, bez względu jaki poziom posiadamy. Kluczowe jest więc analizowanie słabych punktów maszyn.

Raczej słabo wypadają ludzcy przeciwnicy. Walka z wrogimi plemionami jest mało interesująca, a już eliminowanie obozów rebeliantów to zwyczajnie najnudniejszy elementy gry - można to wykonać sprawnie poprzez skradanie się i eliminowanie wszystkich z ukrycia. Udręką są starcia z wieloma przeciwnikami, kiedy cała grupa strzela do nas z łuków, a my chcielibyśmy nacieszyć się nowymi umiejętnościami walki włócznią.

Nowy arsenał oraz zupełnie inny system rozwoju umiejętności to ogromne plusy. Do łuków, proc i pułapek dochodzą oszczepy, automatyczne kusze czy miotacze dysków. Nowego sprzętu szybko robi się na tyle dużo, że aż trudno zdecydować się na to, co faktycznie chcemy mieć pod ręką. Wybuchające oszczepy czy klejące pociski same w sobie sprawiają sporo frajdy, a teraz dodatkowo możemy rozwijać umiejętności skupione na danym typie broni.

W aspekcie prezentacji dialogów i postaci poczyniono znaczne postępy

Drzewko rozwoju postaci podzielone jest na części i każda oferuje wsparcie konkretnych statystyk oraz zupełnie nowe rodzaje ataków daną bronią. Eksperymentowanie z talentami i testowanie nowych ataków i umiejętności specjalnych zmienia oblicze gry, przybliżając ją do RPG akcji. Aloy, niczym Geralt, może dla każdego gracza być zupełnie innym typem wojowniczki.

Misje poboczne stały się znacznie bardziej opłacalne - mimo że większość z nich opowiada proste historie, będące pretekstem do kolejnej potyczki z kilkoma potworami bądź grupą bandytów. Teraz po ukończeniu dodatkowego zadania zyskujemy punkty umiejętności, unikalne bronie, pancerze czy inne kosmetyczne elementy. Jesteśmy sprawiedliwie nagradzani za zbaczanie z głównego wątku.

Zakazany zachód to ogromny obszar i pełna eksploracja gry zajmuje spokojnie ponad trzydzieści godzin. Trzymanie się tylko głównego wątku zajmuje zdecydowanie więcej czasu niż ukończenie pierwszej części, a główna oś fabularna jest znacznie bardziej ciekawa i unikalna w swoim projekcie. Świat Horizon zauważalnie się rozwinął i jest to dobra zmiana względem pierwowzoru, gdyż angażuje odbiorcę na dłużej, oferując jednocześnie zupełnie nowe wrażenia.

Poruszanie się pod wodą w późniejszych etapach to ciekawa odskocznia, choć wrogów musimy po prostu omijać

Choć gra może być mniej przystępna dla nowych graczy, nie zmienia to faktu, że Horizon Forbidden West to zachwycająca, rozwinięta pod każdym względem kontynuacja. Historia Aloy nabiera rumieńców, a jej nowe przygody - mimo pewnych technicznych niedociągnięć - zatrzymują nas przy sobie na długie, pełne przyjemności godziny.

Plusy: Minusy:
  • nowe obszary zachwycają
  • poszerzony ekwipunek i wyposażenie
  • poziom trudności, walki z maszynami i bossami
  • bohaterowie, których w końcu łatwo polubić
  • projekt niektórych etapów wspinaczkowych
  • ludzcy przeciwnicy
  • okazjonalne niedoróbki graficzne

Platforma: PS4, PS5 - Premiera: 18 lutego 2022 - Wersja językowa: polska (dubbing), angielska - Rodzaj: gra akcji TPP, otwarty świat - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: od 270 zł - Producent: Guerrilla Games - Wydawca: Sony Interactive Entertainment - Wydawca PL: SIE Polska

Recenzja Horizon Forbidden West została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Zobacz także