Ile będzie kosztowało GTA 6? Szef Take-Two nie chce powiedzieć
Koncept wartości.
Zapytany o sposób ustalania cen dla swoich gier, szef Take-Two - firmy kontrolujących choćby Rockstar - zaoferował dość filozoficzną odpowiedź na temat dostarczania wartości.
Straussa Zelnicka nie zapytano niestety o konkretną ceną GTA 6, ale o „dynamikę ustalania kwot zakupu” w całej firmie. Menedżer uniknął w ten sposób konieczności konkretnego deklarowania, czy nadchodząca odsłona serii będzie produkcją za 70 dolarów, czy może już za większe pieniądze.
„Nieustannie udostępniamy coraz więcej treści, a naszym celem jest, by w każdej chwili dostarczać jak największą wartość” - mówił podczas niedawnej konferencji z inwestorami, cytowany przez GameSpot. „Skupiamy się na tym, by dostarczać wartość wyższą niż pobierana opłata. To nasz schemat”.
„Za każdym razem, gdy ustalamy cenę, chcemy mieć pewność, że ta cena to dobra wiadomość dla konsumenta i że oferowane wrażenia oraz doświadczenia znacznie przewyższają koszt. Taki jest nasz cel” - dodał Zelnick.
Problem w takim podejściu polega oczywiście na tym, że menedżerowie korporacji - wydającej między innymi wirtualne kasyna w postaci serii NBA 2K - mają często bardzo odmienne zdanie na temat tego, czym jest ta mityczna „wartość”, niż mogą to postrzegać gracze.
Tymczasem wydaje się jednak, że trudno o produkcję, która bardziej nadawałaby się do przekroczenia pułapu 70 dolarów za podstawową wersję niż GTA 6 - przynajmniej w oczach tych samych menedżerów. Tytuł rysuje się na projekt „obiecany”, który odświeży cały tkwiący w kryzysie rynek gier.
Tym bardziej, że ten sam Zelnick już w 2023 roku zapewniał, że 50 dolarów za Red Dead Redemption (plus Undead Nightmare) na PlayStation 4 i Switch to cena jak najbardziej adekwatna, choć mowa o prostych konwersjach niemal 15-letniej gry.
„Uważamy, że ta kwota jest komercyjnie odpowiednia” - mówił wtedy. Jeśli pokusić się o tłumaczenie z korporacyjnej nowomowy, dyrektor generalny Take-Two ma na myśli zapewne fakt, że jest „odpowiednia” pod tym względem, iż gracze tytuł i tak kupią. Pewnie miał rację.