Skip to main content

Insurgency - Recenzja

Współczesna Red Orchestra.

Kiedy wśród strzelanek dominują gry dynamiczne i efektowne, miło jest od czasu do czasu doświadczyć odrobiny realizmu. Insurgency, choć nie jest ideałem, stanowi świetną propozycję dla wszystkich, którzy lubią pomyśleć zanim pociągną za spust.

Właściwie nie ma tu żadnej linii fabularnej. Mamy bowiem do czynienia ze strzelanką sieciową, a twórcy nie zaoferowali trybu dla jednego gracza. Bierzemy udział w konflikcie na Bliskim Wschodzie, wcielamy się w przedstawicieli lokalnych rebeliantów lub w żołnierzy oddziałów amerykańskich.

Miejsce akcji w żaden sposób nie wyróżnia Insurgency. Zadanie to spełnia przede wszystkim rozgrywka - niewybaczająca błędów, wymagająca zmiany przyzwyczajeń. Poziom realizmu nie dorównuje co prawda znanemu z serii ArmA, ale pierwszy kontakt z tytułem może odstraszyć niedoświadczonych graczy.

Po rozpoczęciu dowolnego meczu szybko dostrzegamy brak kilku elementów, do których obecności w podobnych grach przywykliśmy - w tym minimapy oraz celownika. Układu ulic i budynków każdej lokacji musimy nauczyć się na pamięć, a seria „z biodra” bywa efektywna tylko, gdy wróg jest naprawdę blisko.

Zobacz na YouTube

Broń oraz korzystanie z niej to jedna z mocniejszych stron gry. Odrzut i moc strzału są na tyle wyrównane, że strzelanie jest jednocześnie przyjemne i wymagające. Oczywiście, do zlikwidowania celu wystarczy niewiele. Jeden strzał w głowę załatwi sprawę, obrażenia zadawane przy celowaniu w tors różnią się w zależności od założonej przez przeciwnika kamizelki. Nigdy jednak nie dochodzi do sytuacji, w której wróg stoi na nogach po trzech-czterech trafieniach.

Najbardziej zaskakuje fakt, jak bardzo skromna jest otoczka towarzysząca wymianom ognia. Ekran nie jest przepełniony zbędnymi informacjami o kolejnych osiągnięciach, odznakach i seriach zabójstw. Gra nie informuje nas nawet o tym, czy trafiliśmy wroga. Gdy umrzemy, nie wiemy, kto nas zastrzelił. Ta prostota i brak efekciarstwa pozwala skupić całą uwagę na celach meczu, a minimalizm pasuje to surowego klimatu.

Dołączając do bitwy wybieramy jedną z kilku dostępnych ról - zależy od niej uzbrojenie, do którego zyskamy dostęp. Zawsze mamy do dyspozycji określoną liczbę punktów zasobów, które rozdzielamy, by wyposażyć naszą postać w broń i gadżety. Jeżeli chcemy, możemy zainwestować całą pulę w jeden karabin i dodatki, wtedy jednak zasobów nie wystarczy już na zaopatrzenie się w pistolet, granaty, dodatkową amunicję czy pancerz.

„Najbardziej zaskakuje fakt, jak bardzo skromna jest otoczka towarzysząca wymianom ognia.”

Już na początku rundy łatwo dostrzec początkujących - nie bardzo wiedzą, w którą stronę się udać

Nieostrożność zostaje szybko ukarana. Działając zbyt impulsywnie możemy zastrzelić sojusznika - znaczniki nad głową towarzyszy są widoczne tylko, gdy są oni blisko nas. Przez cały czas musimy mieć oczy dookoła głowy. Giniemy bardzo szybko, w większości przypadków przegranym jest ten, który pierwszy został dostrzeżony przez przeciwnika.

Świadomość ciągłego zagrożenia, nawet ze strony niedoświadczonych kolegów, stwarza pełną napięcia atmosferę. Adrenalina i emocje nie są zarezerwowane wyłącznie dla szybkich, zręcznościowych gier, co Insurgency w udany sposób potwierdza.

Produkcja wynagradza współpracę. Porozumiewanie się jest niezwykle ważne. Dostrzegamy to szczególnie, gdy inni uczestnicy naprawdę starają się wykorzystać komunikację głosową. Zajmowanie odpowiednich pozycji, osłanianie towarzyszy, ubezpieczanie - to elementy decydujące często o zwycięstwie. Niestety, nie zawsze mamy do czynienia z graczami, na których można polegać.

Twórcy przygotowali sześć trybów gry. Najpopularniejsze na serwerach są dwa warianty walki o punkty kontrolne. Mamy także do czynienia z eskortowaniem VIP-a i podkładaniem lub rozbrajaniem bomby. Dodatkowy tryb to kooperacyjne zmagania z przeciwnikami sterowanymi przez sztuczną inteligencję.

W grze występuje ponad 20 rodzajów broni, które ulepszamy różnymi dodatkami kupionymi za punkty zasobów

Siedem obecnych w produkcji map zaprojektowano tak, by zawsze było za czym się schować, a do celu prowadzi kilka dróg. Rozmiary każdej lokacji są idealne, o ile gramy na serwerze dla 24 użytkowników. Nie wszystkie mapy zostały przygotowane do starć dwóch 16-osobowych drużyn. W oczy razi wykonanie poziomów - poziom graficzny Insurgency jest porównywalny z pierwszym Modern Warfare wydanym siedem lat temu.

Największa bolączka gry to kod sieciowy, który uniemożliwia udział w zabawie nawet z lekko zawyżonym pingiem. Przy wartościach wystarczających w innych grach do płynnej wymiany ognia, tutaj nie sposób nawet odpowiednio się poruszać, nie wspominając już o likwidowaniu przeciwników.

Insurgency niewiele ma wspólnego z najpopularniejszymi sieciowymi strzelankami. To jej największa zaleta, a zarazem przyczyna znajdowania się w niszy. Nie jest rasowym, stuprocentowym symulatorem pola bitwy, ale stanowi świetną odskocznię od rozgrywki proponowanej przez zręcznościowe strzelaniny. Warto zwrócić na nią uwagę, tym bardziej że cena nie jest zbyt wygórowana.

7 / 10

Zobacz także