Skip to main content

Inwazja porywaczy ciał. Filmowe adaptacje powieści Jacka Finneya

Czy filmy o obcych w ludzkich ciałach mogą nas jeszcze przestraszyć?

Filmy o obcych żyjących w kosmosie i pozaziemskich cywilizacjach należą do najpopularniejszych z gatunku science fiction. Rzadko się jednak zdarza, że do klasyki intuicyjnie zaliczamy filmy, opowiadające o losach ludzi zmagających się z inwazją obcych, która nie dzieje się w spektakularny sposób, na przykład poprzez militarny podbój jak w „Wojnie światów” Herberta Georga Wellsa. Tymczasem literatura i kino w bardzo ciekawy i nowatorski sposób przetwarzały motyw tzw. „porywaczy ciał”, czyli obcych próbujących przejąć kontrolę nad Ziemią za pomocą ludzkich rąk.

Wśród takich utworów możemy wyróżnić wybrane opowiadania H.P. Lovecrafta, Edgara Allana Poego, a także Stefana Grabińskiego. Oprócz nich szczególną sławą cieszy się do dziś powieść Jacka Finneya opublikowana w 1955 roku, która krótko po premierze doczekała się licznych filmowych adaptacji.

Zanim jednak o tym, warto przynajmniej fragmentarycznie zarysować główny wątek fabularny. Akcja utworu rozgrywa się w małym miasteczku Mill Valley w Kalifornii, w której główny bohater, czyli doktor Miles Bennell, dowiaduje się o pewnych nietypowych zjawiskach dziejących się w okolicy. Przybywa do niego dawno niewidziana przyjaciółka Becky Driscoll, która twierdzi, że jej wujek zmienił całkowicie osobowość, tak jakby przestał być sobą. Ten jednostkowy przypadek przechodzi w zachowania masowe, ponieważ oprócz licznych mieszkańców miasteczka zauważa te zmiany u swoich bliskich. Dalsze losy nie dają żadnych złudzeń, że to właśnie obcy dokonują duplikatów ludzi, tworząc ich kopie i kontrolując zarazem zachowania duplikatów.


„Inwazja porywaczy ciał” 1956, reż. Don Siegel

Słynna scena ucieczki doktora Milesa i Becky Driscoll

Pierwszą i w mojej opinii najbardziej udaną adaptacją była produkcja Dona Siegela pt. „Inwazja porywaczy ciał”, której premiera odbyła się rok po wydaniu książki Finneya. Film powstał w konwencji kina grozy, stopniowo potęgując napięcie wywołane nietypowymi wydarzeniami w mieście. Akcja na początku spokojna i sielska przechodzi w wyraźnie dynamiczną i budzącą niepokój wśród widzów, ale też ukazując paranoję dr Milesa (Kevin McCarthy).

To właśnie poprzez nazwisko aktora widzowie w latach 50. snuli analogie wobec ówczesnego świata polityki, a zwłaszcza senatora Josepha McCarthy’ego, zagorzałego antykomunistę i twórcę „makkartyzmu”. Wówczas w Stanach Zjednoczonych panowała stała obawa przed infiltracją ze strony Związku Radzieckiego, a publika oglądająca film Siegela szybko przyjęła inwazję obcych cywilizacji jako ingerencję radzieckich komunistów. W filmie obserwujemy jak ludzie stopniowo przestają być sobą, porzucają wszystkie dotychczasowe obowiązki, zrzeszają się w grupy i realizują cele niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka.

Doktor Miles odkrywa prawdę na temat tajemniczej epidemii

Ciekawym wątkiem jest fakt, że przejęci przez obcych ludzie rodzą się w… strąkach, czyli roślinnych odpowiednikach owocu. I to z kolei poprowadziło widzów do stworzenia dodatkowych analogii, ponieważ „ludzie strąki” („pod people”) w latach pięćdziesiątych to określenie nadawane zazwyczaj osobom biernym politycznie, konformistom i antyindywidualistom, a także komunistom. Zresztą sam reżyser Don Siegel wyraźnie odcinał się od wszelkich politycznych skojarzeń dotyczących fabuły filmu. W każdym razie takich ciekawych wątków, zazwyczaj odnoszących do ówczesnego klimatu społecznego, jest w tym filmie wiele.

Porównując produkcję Siegela do pozostałych dzieł filmowych, opierających się na tym motywie, jest on najwierniejszą adaptacją, transmitującą niesamowity klimat z powieści Finneya, ale także budzącą grozę, ponieważ nawet dziś oglądając ten film możemy się nieźle wystraszyć.


„Inwazja łowców ciał” 1978, reż. Philip Kaufman

Konfrontacja Bennella i Driscoll z obcymi

Kolejną produkcją korzystającą z tego motywu jest film Philipa Kaufmana pt. „Inwazja łowców ciał” z 1978 roku. Do dziś uznawana za najlepszy remake filmu Siegela, ale także świetną adaptację samej powieści Finneya. Uaktualniona i dopasowana do nowych oczekiwań widzów. Fabuła została częściowo przejęta z literackiego pierwowzoru, ale w większości możemy zauważyć wyraźne zmiany.

Tu z kolei widzimy, że naszą planetę próbują przejąć obcy pojawiający się w filmie w formie roślin. Jako pierwsza to zjawisko bada Elizabeth Driscoll (Brooke Adams), która pracuje dla departamentu zdrowia. Zabiera ze sobą próbki tych roślin do swojego domu, a w nocy obcy duplikują jej chłopaka Geoffreya Howella (Art Hindle). Protagonistą nie jest tu jednak sama badaczka, ale niejaki Matthew Bennell (Donald Sutherland), który w trosce o swoją ukochaną i z obawy przed obcymi próbuje wszelkimi środkami zwalczyć zyskujących na sile obcych.

Każdy może zostać skopiowany przez obcych

Film Kaufmana budzi jeszcze większy niepokój, niż przedstawiona narracja w książce Finneya albo pierwsza adaptacja Siegela. Jeszcze bardziej został wyeksponowany przerażający fenomen ludzi-obcych, których ciała są wprawdzie w takim samym stanie, ale ich zachowania są całkowicie inne. To wyraźnie widać w scenach, gdy Bennell obserwuje obcych kierujących ludzkimi ciałami, którzy spotykają się w dziwnych miejscach, dziwnych okolicznościach i w ogóle ze sobą nie rozmawiają, ale wymieniają puste i przerażające spojrzenia. Sam finał należy do najbardziej ikonicznych w historii kina i to także jeden z wielu powodów, dla którego „Inwazja łowców ciał” jest jednym z najlepszych współczesnych filmów grozy.


„Inwazja” 2007, reż. Oliver Hirschbiegel, James McTeigue

Nicole Kidman w roli Carol Bennell

Najnowszy film nawiązujący do powieści Finneya to „Inwazja” z 2007 roku. O wiele gorszy od dwóch poprzednich, ale w inny i dość oryginalny sposób przetwarza główny motyw. Centralną postacią jest tutaj psycholog rodzinna Carol Bennell (Nicole Kidman). Wracający z wyprawy kosmicznej statek rozbija się w czasie podchodzenia do lądowania. Prom został jednak pokryty nieznaną substancją - co zrelacjonują później naukowcy - a ona z kolei rozprasza się na całą populację Stanów Zjednoczonych.

Obcy wyglądają jak ludzie, dlatego Carol musi imitować ich zachowania

Wybucha epidemia, ludzie - podobnie jak w poprzednich odsłonach tego motywu - zmieniają się w nieczułych i pozbawionych emocji „zombie”, co zauważa nasza protagonistka z racji wykonywanego zawodu, a towarzyszy jej doktor Ben Driscoll (Daniel Craig). Nie ma tu jednak duplikacji ludzkich ciał, co w poprzednich adaptacjach było kluczowym elementem, dodającym pewien element grozy i budzącym w widzach przerażenie. W „Inwazji” ci sami ludzie przechodzą trudne do uzasadnienia zmiany psychiczne, które dokonują się w trakcie snu (w fazie REM) i sama inwazja nie dokonuje się za pomocą faktycznej kontroli obcych, ponieważ to wirus wpływa na zmianę ludzkich zachowań. Film, mimo oryginalnego scenariusza, wypada kiepsko na tle swoich poprzedników i wyraźnie zmarnował ogromny potencjał polegający na próbie ukazania „obcych w nas samych” albo psychologicznej strony inwazji wirusa spoza świata.

Zobacz także