Jack Orlando - Retrospektywa
Masz 48 godzin na rozwiązanie morderstwa, w które jesteś zamieszany. Gotowy?
Jack Orlando to pełnokrwisty Amerykanin - obdarzony czarnym poczuciem humoru, dżentelmen, za dnia łapie groźnych przestępców, a nocami walczy z samotnością z pomocą kilku szklanek whisky. Co ciekawe, w naszego bohatera życie tchnęło rodzime studio deweloperskie -TopWare Interactive. Jego przygody do dziś intrygują fabułą i stopniem trudności, a zmysły pieści oprawa audiowizualna. Tak samo stara i dobra jak kilkuletnia whisky.
Lata dziewięćdziesiąte były wspaniałym okresem dla fanów gier przygodowych. W tej dekadzie próbowaliśmy wydostać się z Małpich Wysp, kroczyliśmy po dystopii Full Throttle, odkrywaliśmy świat umarłych w Grim Fandango, albo śmialiśmy się do rozpuku kierując weterynarzem Ace Venturą, czy legendarną Różową Panterą. W złotej erze przygodówek wyraźny ślad odcisnęli także Polacy, czego opowieść detektywa Jacka Orlando jest koronnym przykładem.
Stany Zjednoczone, lata 30. Niedawno zniesiono prohibicję, co podwójnie źle zadziałało na Jacka. Po pierwsze, ma mniej roboty - skoro nie musi już łapać szmuglerów, ma znacznie mniej obowiązków na karku. Po drugie, zaczął topić swoje problemy w szklankach alkoholu, odkąd trunek jest legalny.
„Pewnej nocy, wracając z nocnego klubu, Jack jest świadkiem burzliwej rozmowy dwóch mężczyzn i strzelaniny.”
Pewnej nocy, wracając z nocnego klubu, Jack jest świadkiem burzliwej rozmowy dwóch mężczyzn i strzelaniny. Gdy dobiega do miejsca wydarzeń, dostaje czymś w głowę i traci przytomność. Nad ranem martwego - jak się okazuje - majora wojsk USA wraz z nieprzytomnym detektywem odnajduje staruszka, która wzywa policje. Zostajemy przewiezieni na komendę, której zresztą podlegamy i dostajemy propozycję nie do odrzucenia. Albo rozwikłamy tajemnicze morderstwo w 48 godzin, albo spędzimy długie wakacje w więzieniu, bo jesteśmy jedynym podejrzanym zamachowcem.
Rzucamy więc parę kąśliwych uwag w kierunku komendanta, jedziemy do domu się odświeżyć, wracamy na miejsce zbrodni i tu zaczyna się zabawa. Znajdujemy pudełko zapałek z nazwą klubu, w którym byliśmy zeszłej nocy i nadpalone cygaro, dość kosztowne i rzadko spotykane w biednych dzielnicach miasta. Jedyne tropy jakimi dysponujemy prowadzą nas ostatecznie przez nocny klub, nielegalne kasyno, garaż mechanika, zabytkowe podziemia, a nawet wojskową bazę. Musimy jednak uważać na to, z kim rozmawiamy, co mówimy i jak się zachowujemy.
Niektórych delikwentów najłatwiej jest przekupić zdobytą gdzieś butelką rumu, inni będą gadać tylko wtedy, gdy damy im po parszywej mordzie. Z kobietami postępujemy subtelnie i po dżentelmeńsku, co nie przeszkadza nam podkradać im rzeczy sprzed nosa. Tak jak w każdej, szanującej się grze przygodowej, Jack ma płaszcz wysłany rozmaitymi, znalezionymi przedmiotami. Oczywiście, należy wziąć poprawkę, że w latach dziewięćdziesiątych nikomu nie przeszkadzał fakt, że naraz można było trzymać w kieszeni: miotłę, nożyce do metalu, siekierę i kiełbasę. Na szczęście przygody Jacka Orlando nie obfitują w kuriozalne zagadki, większość rozwiązań łamigłówek to logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy, który niekiedy wymaga od graczy refleksu.
„Klimat przestępczego światka, ciemnych zaułków miasta i skorumpowanych przedstawicieli organów państwa jest jedyny w swoim rodzaju."
Poza nieskończonym ekwipunkiem bohatera, grze nie można odmówić realizmu. Zawód detektywa, nad którym wisi widmo długiej odsiadki w więzieniu nie jest usłane różami. Im dłużej węszymy wokół potencjalnych podejrzanych, tym większe prawdopodobieństwo, że dostaniemy kulką w łeb. Podczas śledztwa możemy zginąć nawet kilka razy, dlatego częste zapisywanie stanu rozgrywki to mądry pomysł.
Klimat przestępczego światka, ciemnych zaułków miasta i skorumpowanych przedstawicieli organów państwa jest jedyny w swoim rodzaju. Postacie, które napotykamy na swojej drodze to urodzeni filozofowie (menel opróżniający butelkę alkoholu), dyplomaci (osiłek przy nocnym klubie), czy wszelkiej maści samozwańczy socjologowie (babcia przesiadująca dniami w oknie, czy prostytutka pod latarnią). To szalenie ciekawy przekrój przez amerykańskie społeczeństwo wczesnych lat trzydziestych dwudziestego wieku.
Gęstą atmosferę flegmatycznie unoszącego się dymu papierosów dobitnie podkreśla oprawa audiowizualna. Graficznie Jack Orlando niewiele się zestarzał - szczegółowe, wielobarwne tła, płynne animacje postaci i trójwymiarowe pojazdy wciąż idealnie ze sobą współgrają. Czuć, że miasto nocą żyje, a nielegalne interesy kwitną i ulatniają się tak prędko, jak lekkomyślnie gracze kasyna szastają pieniędzmi.
Muzycznie to majstersztyk. Utwory zgrabnie odzwierciedlają to, co dzieje się na ekranie. Potrafią budować jeszcze większe napięcie podczas niebezpiecznych momentów życia Jacka i rozleniwiać wolnym, subtelnym tempem jazzowych akordów. W 2001 roku wydana została wersja reżyserska gry, w której m.in. poprawiono jakość muzyki, co jest kolejnym dobrym argumentem, by odtworzyć ponownie historię detektywa.
Jack Orlando był, jest i będzie niezwykle wyrazistą postacią w historii polskiego i światowego rynku gier wideo. To człowiek-legenda, którego przeżycia definiuje wygląd i zachowanie - siwe włosy, oryginalne poczucie humoru i racjonalne podejście do życia uformowały sylwetkę prawdziwego faceta w grach przygodowych.
To unikalna historia, której słodko-gorzki smak powinni poznać nie tylko miłośnicy gier fabularnych czy kryminałów, ale także wszyscy, którzy nie boją się śmierci, cenią prawdę ponad wszystko i po prostu lubią dobre gry.