Jak CDP.pl szuka drogi poza CD Projektem
Internet jest przyszłością, ale firma nie zamierza rezygnować z klasycznej dystrybucji.
Teren warszawskiego FSO przypomina nieco świat Fallouta. Łatwo zgubić się pomiędzy starymi halami, przyrdzewiałymi torowiskami i zrujnowanymi magazynami. Niemalże słychać tu echo dawnych czasów, gdy duża ciężarówka wdrapuje się wolno po podjeździe do budynku odlewni. Fabryka jest pomostem między starą a nową epoką.
To właśnie w tym miejscu odkrywamy siedzibę CDP.pl - dawnego CD Projektu, w części odpowiedzialnej za dystrybucję gier w Polsce. Firma usamodzielniła się, a pakiet kontrolny przyjęli dotychczasowi członkowie zarządu: Michał Gembicki i Robert Wesołowski.
Otaczająca nowoczesne biuro fabryka FSO jest tu pewnym symbolem. Każdego dnia może stanowić inspirację.
- Wychodząc z grupy CD Projekt nosimy brzemię przeszłości, ale chcemy się wyraźnie od tej przeszłości odciąć - mówi Michał Gembicki. - Budujemy nową firmę. Celujemy przede wszystkim w dystrybucję cyfrową i rozwój naszej platformy CDP.pl, lecz nie zapominamy o starej ekonomii.
Ta ekonomia to dystrybucja gier w starym stylu - w pudełkach, które każdy może fizycznie dotknąć, sięgnąć z półki, obejrzeć.
Czy kiedyś takie pudełka znikną ze sklepów, a „rozrywkę” będziemy kupować tylko on-line? Dlaczego premierowe gry w ofercie cyfrowej nie mogą być tańsze od pudełek? Jak w nowej sytuacji zamierza odnaleźć się CDP.pl?
*
Michał Gembicki ma 35 lat. Obecnie współwłaściciel i dyrektor zarządzający CDP.pl. Do CD Projektu dołączył w 2006 roku. Zaczynał jako Product Manager, zajmował się serią Extra Gra.
- To było przysłowiowe złapanie Pana Boga za nogi - mówi na początku naszej rozmowy. - Oczywiście jestem oldschoolowym graczem, pamiętającym jeszcze czasy Atari i pierwszych pecetów. Pracowałem wtedy w mediach, w wydawnictwie IDG, które m.in. wydawało Gamestara. CD Projekt znałem jednak doskonale.
Jak przyznaje Michał, rozmowa kwalifikacyjna była wieloetapowa, a na końcu odbyło się kluczowe spotkanie z Marcinem Iwińskim i Michałem Kicińskim, założycielami CD Projektu.
- Spodobałem się podczas tej rozmowy i zaproponowano mi pracę. Dziś mogę powiedzieć, że był to jeden z najlepszych kroków, jaki podjąłem w życiu zawodowym - dodaje. - Po ośmiu latach pracy teraz zostałem właścicielem firmy.
- To wspaniałe uczucie. Zawsze w rozmowie ze znajomymi podkreślam, że rozpoczynałem tę przygodę od zwykłego ogłoszenia o pracę i jestem z tego dumny.
Gdy Michał Gembicki dołączał do CD Projektu, złota era tradycyjnej dystrybucji gier była w szczytowym okresie. Pudełkowe wydania premierowe, kolekcjonerskie, rozmaite serie wydawnicze, pojawiające się w kioskach specjalne „gazety z grami” - rynek chłonął wszystko, a koniunktura gospodarcza tylko pomagała odnosić kolejne sukcesy.
Wszystko zmieniło się w 2008 i 2009 roku wraz z globalnym kryzysem finansowym.
- Wszystko zmieniło się w 2008 i 2009 roku wraz z globalnym kryzysem finansowym, który rozpoczął się od Stanów Zjednoczonych - wspomina Gembicki. - Wpłynęło to oczywiście także na branżę gier wideo, doprowadzając do upadku kilku wydawców. Ta złota era szybko dobiegła końca.
CD Projekt, który w tamtym czasie był już po premierze Wiedźmina, jako firma zajmująca się przede wszystkim dystrybucją gier także ucierpiał. Dochód ze sprzedaży gry pokrył koszty, ale to nie wystarczyło.
- Dochodowy biznes dystrybucji zaczął tracić sporo pieniędzy. Musieliśmy restrukturyzować działalność. Z ponad 300 zatrudnionych osób po dwóch latach zostało może 150-160 - opowiadał rok temu Marcin Iwiński. - To były trudne czasy. Przez dwa lata udało nam się całkowicie odmienić sytuację i osiągnąć sukces, ale w 2009 roku byliśmy blisko bankructwa.
*
CD Projekt postawił przede wszystkim na produkcję gier (jako CD Projekt RED) oraz sklep GOG.com - anglojęzyczną platformę na początku tylko ze starymi, klasycznymi grami. Ta strategia zaczęła przynosić korzyści. Grupa pozbyła się balastu i szybko się rozwijała, wchodząc także na giełdę pod szyldem Optimusa.
- Tymczasem sam CD Projekt, czyli część działająca w Polsce, pozostał nieco z tyłu, ponieważ zajmował się właśnie działalnością w starym stylu, głównie dystrybucją pudełkową - wyjaśnia Gembicki. - Ze wszystkimi wadami tej dystrybucji. Przede wszystkim dużym ryzykiem.
Rynek wysokobudżetowych gier wideo działa w oparciu o tradycyjny model biznesowy, w którym jest miejsce na dużego wydawcę, jego oddziały, wreszcie dystrybutorów, hurtowników, sieci handlowe i sklepy.
- Dystrybutor musi oszacować liczbę pudełek, którą może potem sprzedać. Jeśli zamówi za dużo, ryzyko niskiej sprzedaży spada na nas - tłumaczy Gembicki. - Najmniejszym problemem jest to, że przesuną się daty. Największym - brak wpływu na grę. Produkty końcowe nie zawsze są takie, jakich się spodziewaliśmy.
Jednym z bardziej znanych przypadków tego typu jest Alien: Colonial Marines z lutego 2013 roku. Gra powstawała początkowo w studiu Gearbox Software, jej wydawcą światowym była Sega, a polskim dystrybutorem właśnie CD Projekt, już wtedy funkcjonujący pod nazwą CDP.pl.
- Był to moment zwrotny w relacji CD Projektu z Segą, po którym nasze drogi się rozeszły - przyznaje Michał. - Podobnie jak graczom, pokazywano nam materiały i przekonywano o jej jakości. Jako dystrybutor podjęliśmy więc ryzyko zamówienia większej liczby towaru, a ostatecznie wiemy, jak to się skończyło.
- To kolejny, koronny dowód na to, jak trudnym biznesem jest pudełkowa, fizyczna dystrybucja gier. I dlatego już wcześniej zdecydowaliśmy się na zmiany.
*
Zmiany nastąpiły pod koniec 2012 roku. Grupa CD Projekt ogłosiła, że dawna część związana z klasyczną dystrybucją przemienia się w CDP.pl. Spółka z pompą uruchomiła nową platformę z cyfrowymi grami i zapowiedziała jej dynamiczny rozwój. W kolejnych miesiącach wirtualne półki zaczęły zapełniać się wirtualnym towarem: nie tylko grami, ale też ebookami i filmami.
Wizja platformy CDP.pl była tak naprawdę prosta.
Chcieliśmy dotrzeć z produktem od razu do ludzi i mieć z tego radość.
- Chcieliśmy mieć bezpośredni kontakt z naszym klientem. Chcieliśmy dotrzeć z produktem od razu do ludzi i mieć z tego radość - przyznaje Michał Gembicki.
- Celem jest Internet. To jest przyszłość. Nasza obecność w Internecie pozwala nam sięgnąć bezpośrednio do relacji z klientami, czego za pośrednictwem sklepów nie jesteśmy w stanie robić jako dystrybutor - dodaje Robert Wesołowski.
Robert Wesołowski, podobnie jak Michał, ma 35 lat. Do CD Projektu dołączył w 2004 roku, zaczynał jako specjalista w dziale finansowym. Obecnie jest współwłaścicielem i dyrektorem finansowym CDP.pl.
- Rynek rozrywki się cyfryzuje, a nasza platforma odnotowuje stały, bardzo dynamiczny wzrost, co potwierdza ogólny trend - przyznaje Robert. - To jest oczywiście efekt tego, co dzieje się w całym e-commerce w Polsce.
- Internet jest przyszłością - podkreśla. - Ale nie rezygnujemy z fizycznej dystrybucji. Teraz, jako samodzielna firma, możemy realizować rzeczy, które wcześniej nie miały siły przebicia w tak dużej grupie kapitałowej, jaką stał się CD Projekt.
CDP.pl wciąż pozostaje na rynku fizycznej dystrybucji, zresztą z mocnym portfolio gier Blizzarda czy Konami - i oczywiście jako dystrybutor Wiedźmina 3.
„Każda era ma swoich proroków” - ta sentencja pada w naszej rozmowie. Obecnie modnie jest mówić, że cyfrowa dystrybucja zwiastuje koniec ery pudełek. Choć obaj moi rozmówcy widzą ogromne pole do rozwoju w Internecie, jednocześnie przyznają, że rynek fizyczny jest równie ważny.
- Koniec dystrybucji klasycznej jest jeszcze bardzo, bardzo odległy - przyznaje Michał. - Może nawet nigdy się nie skończyć, bo zawsze pojawią się osoby, które będą chciały posiadać fizyczny produkt. Mamy obecnie renesans płyt winylowych, a przecież koneserów pięknych wydań kolekcjonerskich gier wideo też nie brakuje. I z pewnością nie zabraknie.
Zupełnie odrębną kwestią jest fakt, że oba modele sprzedaży - cyfrowy i fizyczny - silnie na siebie oddziaływają.
- Przeglądamy produkty offline, a kupujemy online. To coraz częstsze zjawisko. Obecność gier premierowych na półkach napędza sprzedaż w Internecie - wyjaśnia Gembicki.
Tymczasem jednym z częściej padających pytań wśród graczy jest to, dlaczego premierowe gry w ofercie cyfrowej nie mogą być znacznie tańsze od pudełkowego odpowiednika. Skoro odpada marża hurtowni i sieci handlowych, nie ma kosztów transportu i produkcji pudełek, cena powinna być znacząco niższa.
- Jak popatrzymy na cykl życia gry, to produkty cyfrowe w dłuższej perspektywie są zdecydowanie tańsze od pudełkowych - wyjaśnia Michał Gembicki. - Cyfrowa dystrybucja ma dużo obniżek, a z powodów technicznych, jak choćby korekty faktur w dużej sieci handlowej, gra w pudełku zawsze trzyma wyższą cenę przez dłuższy czas.
W przypadku wysokobudżetowych, premierowych tytułów sytuacja wygląda inaczej.
- Wchodzimy tu w temat globalnych interesów - przyznaje Michał. - Z punktu widzenia dużego wydawcy, który sprzedaje gry na całym świecie, cyfrowa dystrybucja waży wciąż nieco mniej od fizycznej. I jest o wiele mniej widoczna. Nie ma w niej kolejek, nie ma półek z płytami, nie ma ekspozycji widocznej dla spacerujących
.Gdyby cena cyfrowej gry na premierę była dużo, dużo niższa, klienci szybko przerzuciliby się z pudełek na cyfrę.
- Odbyłoby się to ze szkodą dla całego rynku AAA - dodaje Michał.
Duzi wydawcy mieliby problem z utrzymaniem dużych struktur i wydawaniem tych największych budżetowo gier. Niskie ceny w Internecie zauważyłyby sieci handlowe i szybko powiedziały wydawcom: stop. „Nie bierzemy towaru, radźcie sobie sami.”
*
Prowadzenie działalności biznesowej na rynku gier jest obecnie dosyć skomplikowane. Z jednej strony, rosnąca „cyfryzacja rozrywki” stawia przed firmami nowe wyzwania; jednak „stara ekonomia” nie daje o sobie zapomnieć i wciąż stanowi istotny fundament sprzedaży.
Dopiero w ten sposób patrząc na sprawę widać, jak działalność CDP.pl znacząco odbiegała od globalnej strategii CD Projektu. W grupie gigantyczny nacisk położony jest na globalny sukces Wiedźmina 3 oraz dalszy rozwój platformy GOG na bogatych rynkach, takich jak USA czy Wielka Brytania.
- My byliśmy spółką lokalną, nie pasującą do tej układanki. Wiele naszych drobnych, fajnych pomysłów i działań po prostu ginęło w komunikatach całej grupy - wyjaśnia Gembicki. - Chcieliśmy popłynąć własnym kursem i robić mniejsze rzeczy.
W ostatnich latach pojawiały się oferty kupna CDP.pl od podmiotów trzecich, w tym jedna poważna. Odbyły się nawet rozmowy.
- Jednak w pewnym momencie przedstawiliśmy pomysł przejęcia firmy - przyznają nowi właściciele. - CD Projektowi zależało, aby CDP.pl dalej się rozwijał i kontynuował tradycje spółki. To jest duża odpowiedzialność. Pozostajemy jednak partnerami z CD Projektem, choćby przy wydaniu Wiedźmina 3 w Polsce w przyszłym roku. To będzie ogromne wydarzenie.
Jesteśmy nowoczesnym sklepem, a chcemy być jeszcze nowocześniejszym sklepem.
Po nieco ponad dwóch latach od uruchomienia platformy CDP.pl już jako właściciele Michał Gembicki i Robert Wesołowski są gotowi rozpocząć - jak sami to określają - „drugą fazę”.
- Jesteśmy nowoczesnym sklepem, a chcemy być jeszcze nowocześniejszym sklepem. Chcemy podążać za trendami na świecie, które są widoczne. Nie można stać w miejscu i trzeba się cały czas rozwijać - tłumaczy Robert.
- W styczniu zaproponujemy coś nowego. To będzie nowe otwarcie. Jesteśmy na początku transformacji i przed nami całkiem nowa przygoda - dodaje Michał. - Jesteśmy gotowi na dynamiczne zmiany i gotowi do zmieniania siebie.
Michał lubi powtarzać, że CDP.pl ma filozofię startupu. - Chcemy także robić dużo małych projektów. Każdy z nich testować i wdrażać dobre rozwiązania.
- CD Projekt to obecnie duża grupa. Inwestują dużo i wymagają koncentracji - dodaje Robert. - Tymczasem mało kto wie, że CDP.pl jest europejskim dystrybutorem karcianki Magic: The Gathering, że zrobiliśmy puzzle dla Legii Warszawa, że jesteśmy dystrybutorem gdańskiej edycji Monopoly. Albo że uruchomiliśmy czeską wersję platformy CDP.pl.
- Takich tematów będziemy realizować jeszcze więcej. Dla całej grupy CD Projektu byłaby to zaledwie kropla, mały robaczek, a dla nas to bardzo fajna rzecz i kolejny procent w naszych przychodach.
- To jest właśnie dawna filozofia CD Projektu, którą teraz chcemy wpleść w nasze całkowicie nowe podejście.
*
Dawną potęgę FSO można wyczuć w skali otaczających firmę torowisk, hal i budynków. Jest tu teraz dość pustawo; nie ma kurzu, hałasu i gwaru, który pamiętają dawni pracownicy. - Kiedyś to się tutaj działo - mówi mi napotkany, starszy mężczyzna.
Gdy pośród tego Falloutowego krajobrazu odnalazłem budynek z szyldem CDP.pl, zapytałem siedzącego na dole ochroniarza, na którym piętrze znajduje się biuro.
Człowiek podrapał się w głowę. - CD Projekt, tak? - dopytał. - Tak, tak - odpowiedziałem.
CDP.pl jeszcze długo będzie zmagał się z ciężarem 20-letniej historii CD Projektu w Polsce. Ale tak naprawdę wcale nie musi się z nim zmagać.
- Chcemy kontynuować dobre tradycje, lecz myślimy o sobie jak o całkowicie nowej firmie - kończy Michał Gembicki.