Jak Scholar of the First Sin zmieniło Dark Souls 2
Trudno, trudniej i najładniej.
Dark Souls 2: Scholar of the First Sin to godna uwagi propozycja, a nowe wydanie nie jest tylko ładniejszą wersją zeszłorocznego hitu. Twórcy pozmieniali tak wiele, że nawet weterani z pewnością nie raz dostaną poważną lekcję pokory.
Po godzinach spędzonych przy Bloodborne powrót do Dark Souls 2 to ciekawa odmiana. Szybko musimy odzwyczaić się od dynamicznego tempa walki. Scholar of the First Sin jest grą trudniejszą - nawet od premierowego wydania.
Powrót do Drangleic poszerzono o wszystkie wcześniejsze rozszerzenia: Crown of the Sunken King, Crown of the Old Iron King oraz Crown of the Ivory King. Fabuła głównego trzonu opowieści uległa jednak istotnym zmianom. Twórcy nie tylko urozmaicili opowieść dzięki nowym bohaterom niezależnym oraz bogatszym opisom wydarzeń, ale dodali także jednego bossa, a nawet inne zakończenie dla całej historii.
Zmianom uległo więcej elementów niż można by się spodziewać. Inne rozmieszczenie przedmiotów, pułapek i ognisk to tylko kilka modyfikacji. Najwyraźniejsze są zmiany w szeregach przeciwników.
Wrogowie nie tylko stoją w innych miejscach, ale zmienili ścieżki patroli. Jakby tego było mało, w dobrze znanych lokacjach pojawiają się inni, dodatkowi oponenci. Jeden z obszarów uzupełniono większą liczbą agresywnych przeciwników.
Po kilku godzinach wyraźnie widać, że twórcy przeanalizowali każdy fragment gry pod kątem zwiększenia wysokiego poziomu trudności. Nigdzie nie można czuć się bezpiecznie, a lekceważenie tego faktu szybko kończy się znanym napisem: „Zginąłeś”.
Nowa generacja konsol pozwala na zwiększenie nie tylko jakości tekstur, ale też dystansu widzenia przeciwników i detali. Efekty świetlne i zaklęcia wyglądają bardzo ładnie. Mrok jest jeszcze ciemniejszy, a blask pochodni przypomina ten z filmów przedpremierowych.
Gra wygląda znacznie ładniej na nowych maszynach, choć nie tak dobrze jak Bloodborne. Wyższa jakość tekstur i parę efektów to za mało, by dorównać imponującej wizualnie grze wydanej w marcu. Paleta barw w Dark Souls 2 jest też przesadnie różnorodna, w kilku momentach przypomina wręcz groteskę. Nowe wydanie oferuje jednak rozgrywkę przy 60 klatkach na sekundę - z małymi wahaniami. Tego nie można powiedzieć o Bloodborne.
Silniejsze maszyny pozwoliły też na zwiększenie liczby graczy dostępnych w jednej sesji - z czterech do sześciu. Trzech może sobie pomagać, a pozostali mogą próbować im w tym przeszkodzić. Przyłączanie się do czyichś sesji wydaje się szybsze, ale wciąż nie jest idealne.
Reedycja dostępna jest dla użytkowników komputerów osobistych jako płatne rozszerzenie. Cena takiego ulepszenia różni się jednak w zależności od tego, czy posiadamy tylko podstawową wersję, czy też może kupiliśmy wymienione wcześniej DLC. Posiadacze Playstation 4 i Xbox One muszą kupić grę w pełnej cenie.
Dark Souls 2: Scholar of the First Sin to ciekawa i bogata reedycja podnosząca poprzeczkę trudności o kilka stopni. Osoby uruchamiające ponownie tę część będą pozytywnie zaskoczone zmianami. Wszyscy, którzy przez ostatni rok nie mieli możliwości przetestowania Dark Souls 2, mają teraz dostęp do najlepszej możliwej formy gry.
Miałem obawy, że premiera Bloodborne nieco przyćmi tę reedycję. Tymczasem obie gry studia From Software korzystają z tej samej formuły, ale oferują odmienne doznania. W jednej szybkość i odwaga gwarantuje zwycięstwo, w drugiej karana jest śmiercią. Przetrwanie w Dark Souls 2 gwarantuje tarcza i rozważne stawianie kolejnych kroków.