Skip to main content

James Cameron potwierdza sequele „Alita: Battle Angel”

Po latach oczekiwań.

Po latach spekulacji, kultowy w niektórych kręgach film „Alita: Battle Angel” doczeka się kontynuacji. Co więcej, powstaje rzekomo nie jeden, lecz większa liczba sequeli - najpewniej dwa, jak niegdyś planowano.

Obraz w reżyserii Roberta Rodrigueza stanowił adaptację mangi „Gunnm” autorstwa Yukito Kishiro. Tytuł został ciepło przyjęty w recenzjach, lecz wypracował „jedynie” 405 milionów dolarów przychodów przy budżecie szacowanym nad 150-200 mln dol. To sprawiło, że planowane już wtedy dwie kolejne części stanęły pod znakiem zapytania.

Teraz producent James Cameron ujawnił, że obawy fanów były przedwczesne, ponieważ słynny filmowiec zajmuje się obecnie kontynuacjami.

- Nad [następnym] Avatarem pracuję w Wellington i Los Angeles. A nad nowymi filmami Alita: Battle Angel będę pracować w Austin, więc nie miało to już dla nas sensu - przyznał, zapytany przez magazyn Forbes o motywacje stojące za wystawieniem na sprzedaż posiadłości w Kalifornii.

Jak widać, nawet wieści z rynku nieruchomości mogą zainteresować fanów science-fiction. Poza tym nie znamy jednak żadnych innych detali. Aktorka wcielająca się w tytułową bohaterkę - Rosa Salazar - nie od dzisiaj zapewnia, że chętnie wróciłaby do historii opowiedzianej przez Camerona i Rodrigueza.

- Cała nasza trójka darzy ją ogromną miłością. Zawsze pozostaje w naszych myślach - mówiła już w ubiegłym roku. - Staramy się jak diabli, by do niej wrócić, ponieważ wiemy, jak wiele historia Ality znaczy dla kobiet, młodych dziewczyn, chłopców, dla wszystkich. Reprezentuje coś, co wykracza poza rasę, płeć i wszystko inne. Więc pracujemy nad tym!

Tytułowa bohaterka to cyborg, który budzi się bez pamięci w 2563 roku, na Ziemi zrujnowanej wojną. W obsadzie byli też Christoph Waltz, Jennifer Connelly czy Mahershala Ali, a całość łączyła grę prawdziwych aktorów z zaawansowanym motion capture. Choć pierwszą część zapowiedziano już w 2003 roku, po wielu latach opóźnień premiera odbyła się dopiero 16 lat później.

Zobacz także