James Gunn twierdzi, że wie, jak uratować kino superbohaterskie
I punktuje twórców za „leniwe” podejście.
Szef DC Studios, James Gunn, dokonał krótkiej analizy aktualnej kondycji kina superbohaterskiego. Filmowiec, który za dwa lata wypuści do kin widowisko „Superman: Legacy”, skrytykował kolegów po fachu za ich podejście do własnych projektów i wskazał ścieżkę, jaką powinni w przyszłości podążać.
- Twórcy zrobili się bardzo leniwi w temacie superbohaterskich opowieści - stwierdził Gunn w podcaście Inside of You. - Doszli do miejsca, w którym mówią: „och, jest taki superbohater, zróbmy o nim film”. A potem: „och, nakręćmy drugą część, bo pierwsza całkiem nieźle sobie poradziła”.
- Nie myślą, nie zadają sobie pytań. Co wyróżnia tę historię? Co sprawia, że jest inna niż pozostałe? Co tkwi u jej sedna? Dlaczego ta postać jest ważna? Co sprawia, że ta opowieść przyciąga ludzi do kin? Z tego lenistwa wynika, że w filmie jest dużo bijatyk, a potem oglądam trzeci akt i mam poczucie, że to, co się dzieje, nie ma sensu i nie zależy mi na postaciach. Filmy superbohaterskie stały się zbyt sztampowe - kontynuuje autor trylogii o „Strażnikach Galaktyki”.
Według Gunna, twórcy potrzebują zmienić podejście. - Superbohaterowie nie muszą być gatunkiem samym w sobie, a raczej sposobem do zgłębienia innych. Nieważne czy akcji, komedii, czy horroru. Reżyserzy nie powinni wpadać w koleiny bezpiecznego uśrednionego tonu, jaki reprezentuje tak wiele filmów superbohaterskich - zauważył.
- Lubię bardzo poważnych superbohaterów i tych mocno komediowych. Lubię też produkcje z zagadkową zbrodnią w tle z udziałem superbohaterów. Chciałbym zobaczyć różnorodne historie, a nie oglądać w kółko tę samą - powiedział producent.
Przypomnijmy, że Gunn na początku lutego ogłosił nową erę uniwersum DC, która rozpocznie się w przyszłym roku. W ramach projektu o nazwie „Rozdział 1: Bogowie i potwory” powstanie wiele nowych filmów i seriali.