Jestem spokojny o The Callisto Protocol. Czy coś może pójść nie tak?
Najbardziej przerażająca gra wszech czasów?
W grudniu 2020 roku studio Striking Distance, zapowiedziało swój pierwszy projekt The Callisto Protocol. Na czele zespołu stanął producent wykonawczy Dead Space, prawdziwy weteran branży - Glen Schofield. To mogło oznaczać tylko jedno - poprzeczka w wirtualnym straszeniu na ekranie; zostanie podniesiona na możliwie najwyższy poziom.
Mistrz grozy i mrocznej atmosfery, choć brał udział w wielu projektach (ostatnio pracował przy kilku grach z serii Call of Duty), to jednak z tyłu głowy, wciąż miał wilczy apetyt na kolejny brutalny horror. Wreszcie nadszedł ten czas i, kto wie, być może szykowany jest nie tylko godny następca Dead Space, ale też najbardziej przerażająca gra wszechczasów.
The Callisto Protocol - science fiction survival horror; początkowo miał rozgrywać się w uniwersum PlayerUnknown’s Battlegrounds ale 300 lat później. Jednak w czasie postępów prac, podczas kreowania historii i świata gry, zdecydowano się na samodzielne uniwersum. Twórcy ponownie postawili na oryginalne miejsce akcji - martwy księżyc Jowisza, Kallisto. Jest rok 2320. Główny bohater, Jacob Lee, próbuje uciec z więzienia o zaostrzonym rygorze i odkryć jego przerażające tajemnice.
Na papierze całość brzmi nie tylko intrygująco, ale zapowiada też walkę o przetrwanie, połączoną ze stopniowym odkrywaniem sekretów, tajemnic i wydarzeń, jakie miały miejsce na księżycowej kolonii karnej. Glen Schofield wyjątkowo skrupulatnie dobrał sobie ekipę.
Nad nową grą pracują nazwiska, stojące za sukcesem krwawych przygód inżyniera Isaaka z pierwszego Dead Space'a. W studiu jest więc Steve Papoutsis (producent wykonawczy Dead Space 2 i 3) czy wierni przyjaciele z czasów kreowania wydarzeń na Ishimurze, jak Demetrius Leal (dyrektor artystyczny) i Atsushi Seo (szef oświetlenia).
Najnowszy zwiastun, prezentujący zakątki więzienia, potwierdza wcześniejsze zapowiedzi utalentowanych i doświadczonych twórców. W tej grze nie będzie miejsca na słabe punkty czy jakiekolwiek kompromisy. W swojej drodze przez piekło, Jacob natrafi na zmutowanych wrogów zwanych Biofagami.
Choć tempo, przerażenie i przetrwanie ma być ważniejsze niż akcja, to jednak 10-11 różnych typów oponentów robi wrażenie. „Gore System” pozwoli masakrować i rozrywać ich na wiele sposobów, a umiejętność GRP, czyli przyciąganie przedmiotów (coś na kształt podobnej opcji w Dead Space), ma urozmaicić starcia.
Oczywiście nawet tak wykwalifikowanym specjalistom od straszenia, może powinąć się noga. Twórcy wielokrotnie "ostrzegali", że The Callisto Protocol to trudna gra. Czy dla niektórych nie będzie to jednak zbyt wielką przeszkodą? W grze znajdzie się nawet osiągnięcie/trofeum za obejrzenie wszystkich zgonów bohatera, łącznie z tymi wyjątkowo brutalnymi. To ma być znak rozpoznawczy gry oraz wyjątkowo krwawa nauka na błędach.
Twórcy nawet nie próbują ukryć podobieństw do Dead Space, które są widoczne na każdym kroku. Od przerażającego klimatu, poruszania się bohatera, interfejsu i sposobu strzelania, przez mutujących wrogów, wszechobecny mrok, na odniesieniach kończąc. Jedno z nich, znane z pierwszego trailera, jest widoczne na brudnej ścianie więzienia. Wyryty napis - „IC WAS HERE… JC WAS HERE TOO” - pozwala wierzyć, że na księżycu Kallisto, więźniami byli też Isaac Clarke i John Carver z Dead Space 3.
Patrząc na to wszystko, co przygotowują twórcy, to choć jestem odpornym na brutalność fanem horrorów, zaczynam odczuwać dreszczyk emocji. Mutujący na oczach Jacoba wrogowie, ciemność i jeżące włosy na głowie odgłosy niewidocznych niebezpieczeństw - to może być zbyt wiele nawet dla największych fanów straszenia.
Poza tym, po brutalnych potyczkach i korytarzach pełnych flaków, liczę też na chwile oddechu, z niezapomnianymi kosmicznymi widokami. Do teraz mam przed oczami obraz, jaki ukazywał się z pokładu Ishimury na planetę Aegis VII w Dead Space. Kilka ujęć na bazę i Jowisza już zostało pokazane, ale to tylko namiastka i spodziewam się przebicia widoków, znanych z pechowego planetołamacza.
Szef studia nazwał The Callisto Protocol kulminacją dekad doświadczeń w tworzeniu gier wysokobudżetowych. Gra ma być swoistą wypadkową wysokiego budżetu, pasji do horrorów i talentu doświadczonych twórców. Ostatni zwiastun zdaje się to potwierdzać. Wielu z nas od dawna marzyło o tej grze.
Niewiele jest symptomów, które mogą świadczyć, że coś pójdzie nie tak. Czy jest w ogóle możliwe, że tytuł nie sprosta oczekiwaniom? Cóż, zdarzało się to już w historii gier wideo wielokrotnie, lecz tym razem mam przeczucie, że możemy być o końcowy wynik spokojni.