Jeszcze jedna gra przechodzi do historii. Knockout City kończy bieg
Po dziewięciu sezonach.
Początek obecnego roku obfituje w ogłoszenia na temat kończenia wsparcia dla sieciowych tytułów. Dzisiaj opisywaliśmy już przypadek CrossfireX, a do listy dodać można także Knockout City.
Jak napisano w ogłoszeniu, dziewiąty sezon będzie ostatnim w przypadku tej szalonej wersji gry w zbijaka. Serwery zostaną wyłączone 6 czerwca, nieco ponad dwa lata po premierze na PC i konsolach obu generacji, z uwzględnieniem Nintendo Switch.
„To była dla nas decyzja ekstremalnie trudna, ale także niezbędna i ważna dla naszego studia” - wyjaśniają twórcy z Velan Studios. Deweloperzy obiecują ostatnią porcję treści oraz możliwość założenia prywatnych serwerów na komputerach osobistych, „by Knockout City mogło żyć wiecznie”.
Dalej wyjaśniono, że produkcja potrzebowałaby fundamentalnych zmian, by przyciągnąć wystarczająco dużo osób. Tymczasem zespół z Nowego Jorku jest mały i woli wyciągnąć wnioski z wyłączanego tytułu i zająć się nowymi pomysłami, co brzmi raczej rozsądnie.
Gra zadebiutowała w maju 2021 roku w ramach programu EA Originals, wspierającego twórców niezależnych. Początkowo dostępna była częściowo za darmo, dzięki czemu szybko pochwalono się osiągnięciem 2 mln graczy. Wkrótce później obowiązki wydawnicze przejęło samo Velan, w czerwcu ubiegłego roku na dobre zmieniając model dystrybucji na Free to Play, wspierany transakcjami cyfrowymi.
Popularny „zbijak” przybiera w grze szaloną formę. Na boiskach znajduje się wiele piłek, którymi każdy może rzucać. Mecze są błyskawiczne i toczą się na różnych mapach. Celem jest oczywiście trafianie w przeciwników i unikanie strzałów rywali. Piłki zyskują na mocy dzięki podaniom do kompanów, a dodatkowo postacie mogą się zwijać w kłębek, by można było nimi rzucać.
W tym roku zamykanie serwerów ogłaszali już twórcy wspomnianego CrossfireX, a także Rumbleverse (po zaledwie pół roku). Wydaje się, że podobnych historii będzie w przyszłości tylko więcej, podczas gdy wydawcy coraz bardziej niechętnie patrzą na gry, które nie są sieciowymi „usługami”.