Prawdziwy hit! Recenzja filmu „John Wick 4”
Keanu Reeves w świetnym kinie akcji.
Jak to bywa w filmach o Johnie Wicku, mamy do czynienia z prostą historią, ale nie chodzi tu przecież o to, aby w porządnym kinie akcji snuć rozbudowaną i wielopoziomową narrację. W „czwórce” John Wick (Keanu Reeves) nadal jest ekskomunikowany, co oznacza, że wszyscy zabójcy mogą go zabić i zgarnąć wielomilionową nagrodę. Tym razem nasz główny bohater, stale walczący z przeciwnikami, próbuje zaznać spokoju. W poprzedniej części Winston (Ian McShane) sprzeciwił się Wickowi, ale w „czwórce” właściciel nowojorskiego hotelu Continental powraca w roli sojusznika i doradcy Baby Jagi.
Na scenie pojawiają się też dawni przyjaciele Wicka, czyli Caine (Donnie Yen) i Koji (Hiroyuki Sanada). Pierwszy z nich chce zabić Wicka, aby uratować życie córki, której grozi Markiz de Gramont. Obie te postaci bardzo ciekawie uzupełniają tło całej fabuły, a poza tym doskonale odnajdują się w scenach ciągłej rozwałki.
Przede wszystkim widzę dużą różnicę w stosunku do gorszej trzeciej części. W poprzednim filmie z tej serii sceny walki, pościgów, strzelania pojawiały się cały czas, nie dając widzowi wytchnienia. Miałem problem, żeby skupić się na oglądaniu tego widowiska, bo można było odczuć pewną monotonię i znudzenie. A w „John Wick 4” sceny walki są odpowiednio dawkowane. Twórcy zdają sobie sprawę, że prawdziwą intensywność tego rodzaju scen w kinie akcji osiąga się nie nadmiarem, ale oszczędnością.
Pod względem wizualnym ten film zadziwia i jest nawet lepszy od dwóch poprzednich części. Jestem pod ogromnym wrażeniem, że twórcom udało się wykrzesać coś nowego, a jednocześnie pokazać sceny walki w bardzo oryginalnej formie. Na przykład momenty, w których John Wick walczy z przeciwnikami mamy kamerę umieszczoną z góry. Pomysłowość w nagrywaniu akcji, świetna choreografia, generowanie niepowtarzalnego klimatu – za to właśnie lubimy filmy o Johnie Wicku.
Jed Stahelski wie, jak powinien wyglądać porządny akcyjniak. Wszystkie sceny walki dają spektakularny efekt, co widać w szczególności na dużym ekranie w jakości IMAX. W tym filmie mamy ciągły ruch, dynamika została dopracowana do perfekcji, tak jak to wygląda w kinie akcji najwyższych lotów. Mamy przecież mnóstwo filmów z tego gatunku, które nawet pod tym względem są bardzo przeciętne.
John Wick jako osobowość jest nadal małomównym, ale charyzmatycznym bohaterem. Siłą rzeczy chcemy mu kibicować, wspieramy go w kolejnych potyczkach, chociaż wiemy, że ze wszystkich wychodzi zwycięsko. Dodajmy, że sam Keanu Reeves jest przykładem aktora, któremu dalekie jest gwiazdorzenie, czym zaskarbił sobie uznanie widzów. W filmie zaprezentował postać wyczerpaną fizycznie i psychicznie, przygaszoną, ale nadal śmiertelnie niebezpieczną.
W obsadzie pojawiło się wielu znakomitych aktorów. Dobrze prezentuje się Bill Skarsgård w roli Markiza de Gramont. Odwzorował postać dzierżącą ogromną władzę, a także osobę posługującą się innymi do wykonywnia brudnej roboty. Towarzyszy mu Clancy Brown jako agent Wysokiego Stołu, służący jako mediator w konflikcie z Johnem Wickiem. Jest to jedna z postaci drugoplanowych, która świetnie zgrała się z klimatem tego filmu. W kilku scenach pojawił się też zmarły przed kilkoma dniami Lance Reddick w roli Charona. Zdaje się, że jego obecność w tym filmie to godne pożegnanie osoby nieodzownej dla serii o „Johnie Wicku”.
W czwartej części wędrujemy od Nowego Jorku, przez Japonię, aż po Francję. Jest to spowodowane tym, że nowojorski Continental już w „trójce” stał na skraju przepaści. Finał całego filmu rozegrał się jednak w Europie, a dokładniej w Paryżu. Co jak co, ale twórcy nieźle poradzili sobie z przechodzeniem z miejsca na miejsce. Poza tym taki zabieg wprowadza sporą różnorodność w uniwersum.
Najnowszy „John Wick” jest bardzo długi, bo cały seans trwał 2 godziny i 50 minut. Warto też wspomnieć, że oryginalna wersja filmu miała aż 4 godziny! W każdym razie ten czas w kinie mija błyskawicznie, co chyba możemy zawdzięczać niezwykłej dynamice tej produkcji, wciągającej fabule i hipnotyzującej estetyce tego filmu.
Czy warto iść na Johna Wicka 4 do kina? Odpowiedź może być tylko jedna: tak! To wyśmienicie nagrane kino akcji, gwarancja świetnej rozrywki, a poza tym kapitalne podsumowanie serii. Oglądanie tego filmu sprawiło mi ogromną przyjemność i długi czas oczekiwania na niemalże kompletną produkcję jest niezwykle satysfakcjonujące. Seria o Johnie Wicku jest na najwyższym poziomie jeśli chodzi o efektowne kino akcji.
Ocena: 9/10
Premiera w Polsce: 24.03.2023 – Długość filmu: 2 godziny 50 minut – Gdzie obejrzeć: kino – Rodzaj: kino akcji – Reżyseria: Chad Stahelski – Scenariusz: Michael Finch, Shay Hatten – Występują: Keanu Reeves, George Georgiou, Laurence Fishburne, Lance Reddick, Ian McShane, Clancy Brown, Marko Zaror, Bill Skarsgård, Donnie Yen, Aimée Kwan, Hiroyuki Sanada, Shamier Anderson, Rina Sawayama, Yoshinori Tashiro, Daiki Suzuki, Hiroki Sumi, Julia Asuka Riedl, Milena Rendón.