John Wick nie lubi dużo mówić. Keanu Reeves wyciął połowę kwestii postaci
W najnowszym filmie.
Jak się okazuje, w najnowszym filmie „John Wick: Chapter 4”, tytułowy bohater wypowiada w całym filmie zaledwie 380 słów przez całe prawie trzy godziny seansu. Co ciekawe, postać miała być pierwotnie zdecydowanie bardziej rozmowna, ale wcielający się w rolę Keanu Reeves w porozumieniu z reżyserem usunęli ze skryptu około połowę kwestii.
Jak informuje serwis Variety, cytując wyliczenia dziennika Wall Street Journal. Prawie jedna trzecia kwestii Wicka w filmie składa się tylko z jednego słowa. Za przykład podano scenę rozmowy bohatera z markizem de Gramont. W pierwotnej wersji, obie postacie miały powiedzieć mniej-więcej tyle samo słów. Ostatecznie, po korekcie aktora, „Baba Jaga” ma tylko kilka szczątkowych wypowiedzi, takich jak „pistolet” oraz „bez ćwiartek”.
Za to najdłuższą linią dialogową, jaką wypowiada słynny zabójca w czasie całego filmu, jest zwięzłe „ty i ja porzuciliśmy dobre życie dawno temu, przyjacielu”. Do zmian naniesionych przez gwiazdora odniósł się współscenarzysta filmu Michael Finch w rozmowie z The Wall Street Journal. „To prawdziwy szok, kiedy z nim pracujesz, a on jest tak bardzo oddany temu, żeby po prostu milczeć” - mówi filmowiec.
Trzeba jednak zaznaczyć, że oszczędność postaci w słowach w żadnym wypadku nie oznacza, że Keanu Reeves się na planie „obijał”. Aktor wykonał większość scen kaskaderskich samemu, przechodząc wcześniej skomplikowany trening. Jak sam przyznał, był to najtrudniejszy, pod względem scen akcji, film w jego karierze. Jako najbardziej wymagającą wskazał scenę, gdy jego postać porusza prowadzi pościg autem pod paryskim Łukiem Triumfalnym, jednocześnie przeładowując broń i strzelając do przeciwników.
Przypomnijmy, że „John Wick: Chapter 4” jest obecnie wyświetlany w kinach. Film został bardzo ciepło przyjęty przez widzów i krytyków - w serwisie Rotten Tomatoes średnia ocen recenzentów i użytkowników wynosi aż 94 procent. W naszej recenzji także wystawiliśmy produkcji solidną notę 9/10 i gorąco zachęcamy do seansu w kinie.
Dlaczego warto sięgnąć po „Legendy gier wideo”?
Dzięki książce poznasz największych twórców gier wideo w historii, a przy okazji dowiesz się, jak wielki był ich wpływ na wszystkie kolejne gry, również dzisiejsze hity, w które grasz na co dzień.
Kto pierwszy poruszył postacią na ekranie, jak narodziły się komputerowe RPG-i, dlaczego grom tak blisko do filmów, kto wymyślił otwarte światy, jak narodziły się strzelanki czy wreszcie, który znany twórca poleciał w kosmos jako drugi cywil w historii.