Skip to main content

Kampania Call of Duty Modern Warfare 3 nie zachwyca

Krótka i nieciekawa.

OPINIA | Nie nazwałbym siebie wielkim fanem serii Call of Duty, ale zawsze, gdy była ku temu okazja, z chęcią sięgałem po kolejne odsłony aby przejść kampanię fabularną. Niestety najnowsza część cyklu jest jednocześnie pierwszą, która na tym polu mnie zdecydowanie rozczarowała i pozostawiła z uczuciem niedosytu.

Flagowa strzelanka Activision od dawna była dla mnie growym odpowiednikiem hollywoodzkiego kina akcji, oferując przede wszystkim efektowne „pościgi i wybuchy”, zamiast intrygującej, wielowątkowej fabuły lub ogromnego świata do eksploracji. Chociaż przy złożoności wielu współczesnych gier klasy AAA (a mówimy o produkcji aspirującej do miana „AAAA”) taka formuła wygląda nadzwyczaj skromnie, to deweloperom nie udało się zapewnić nawet tego.

Kapanie większości poprzednich odsłon cyklu oferują zwykle od siedmiu do dziesięciu godzin zabawy, co według mnie jest optymalnym czasem do przedstawienia skondensowanej intrygi i utrzymania gracza w napięciu, jednak w Modern Warfare 3 napisy końcowe zobaczyłem już po zaledwie pięciu godzinach. Co więcej niektórzy internauci donoszą, że tryb dla pojedynczego gracza udało im się ukończyć nawet szybciej - w nieco ponad trzy godziny.

Jest to tym większy problem, że historia po prostu nie jest interesująca i miejscami potrafi być dość chaotyczna, sprawiając wrażenie odcinka serialu wyrwanego ze środka sezonu. W grze śledzimy dalsze losy Ghosta, Soapa oraz reszty ekipy, którzy odkrywają, że szalony watażka Vladimir Makarov uciekł z więzienia i z miejsca rozpoczyna przygotowania do wielkiego zamachu terrorystycznego - oczywiście dzielni żołnierze natychmiast wyruszają, by go powstrzymać.

W jednej z misji dla odmiany zamiast strzelania będziemy śledzić podejrzaną osobę (i obowiązkowo pogłaszczemy pieska). Szkoda, że sekwencja ta trwa tylko kilkanaście sekund

Jedyny zwrot akcji pojawia się dopiero na samym końcu gry, a epilog daje jasno do zrozumienia, że możemy już oczekiwać na „MW4”. Przed premierą gry po internecie krążyły niepotwierdzone informacje, że tytuł początkowo rozwijany był jako fabularne DLC do zeszłorocznego MW2, zanim zdecydowano o przekształceniu go w pełnoprawną odsłonę, a finalny efekt w dużej mierze potwierdza te plotki.

Zabrakło tu standardowej formuły wstępu, rozwinięcia i zakończenia, pozwalającej wprowadzić do fabuły w pewnym stopniu nawet odbiorcę niezaznajomionego z MW 2019 i MW2. Zamiast tego, jeśli ktoś zacznie przygodę od MW3, to najpewniej będzie bardzo zagubiony, nie otrzymując ani słowa wyjaśnienia kim są widoczne na ekranie postacie i wokół czego obraca się cała intryga.

Kim jesteśmy? Co tu robimy? Co się dzieje? Gra zakłada, że gracz jest dobrze zaznajomiony z poprzednimi odsłonami serii

Ciekawą nowością są natomiast tzw. „otwarte misje”, które bardzo przypadły mi do gustu. Poziomy te kontrastują z typowymi dla serii liniowymi i mocno oskryptowanymi sekwencjami, jednak takie w MW3 oczywiście też znajdziemy. Zamiast tego trafiamy do otwartej, chociaż niezbyt dużej, lokacji i otrzymujemy do wykonania kilka celów. Natomiast to, jakiej taktyki użyjemy do ich realizacji, zależy tylko od nas.

Podobnie jak w Metal Gear Solid 5, serii Sniper Elite czy pierwszym Crysisie, przed przeprowadzeniem ataku możemy znaleźć wysoki punkt obserwacyjny, za pomocą lornetki zrobić rekonesans i obmyślić plan działania, albo od razu ruszyć do walki. Skradać się i metodycznie eliminować po cichu kolejnych wrogów, a może podnieść ciężki karabin maszynowy i przeprowadzić frontalny szturm - wszystko zależy tylko od inwencji gracza.

Otwarte Misje to zdecydowanie mój ulubiony element kampani MW3

Otwarte misje są ciekawą piaskownicą, pozwalającą graczowi bawić się i eksperymentować z różnymi rodzajami uzbrojenia oraz gadżetami taktycznymi dostępnymi w grze. Do pełni szczęścia brakuje mi jedynie trybu, w którym na wybranej mapie gra losowo generowałaby cele oraz punkty rozmieszczenia wrogów. Te są zawsze takie same dla każdej misji otwartej i przestają stanowić wyzwanie po pierwszym podejściu, gdy już dość dobrze znamy dany etap.

Jest to niestety jedyny jakkolwiek pozytywny aspekt trybu dla pojedynczego gracza w MW3 i mam nadzieję, że zostanie rozwinięty w przyszłości. Niestety tegoroczna odsłona nie jest żadną rewolucją, ani nawet delikatną ewolucją, w serii. Po roku czekania otrzymaliśmy - jak porównałem to wcześniej - po prostu kolejny odcinek serialu „Modern Warfare”. Od jutra w grze dostępny będzie też moduł multiplayer i mam nadzieję, że chociaż rywalizacja z innymi graczami okaże się na tyle ciekawa, by zatrzeć złe wrażenia po kampanii.

Zobacz także