Kiedyś słodki chłopak ze „Zmierzchu”, teraz mroczny „Batman”. Przemiana Roberta Pattinsona
Nazywali go „bożyszczem nastolatek”.
Większość moich koleżanek z podstawówki podkochiwała się w nim. Uwielbiały go za rolę Edwarda Cullena w „Zmierzchu”, gdzie z aparycją amanta dobrze zbudowanego, ale nieprzesadnie umięśnionego, wyróżniał się na tle innych. Krytycy filmowy mieli o nim inne zdanie. Przez cztery lata z rzędu nominowali go do niechlubnej nagrody dla najgorszych, czyli do Złotych Malin. Teraz zmienił się diametralnie. Idol nastolatek przeszedł metamorfozę w intrygującego „Batmana” i ciężko go ponownie zaszufladkować.
Moje pierwsze spotkanie z Robertem Pattinsonem nie wzbudziło we mnie większych emocji. Stało się to za sprawą filmu „Harry Potter i Czara Ognia” (2005, reż. Mike Newell), w którym wcielił się w postać Cedrica Diggorego. Uważam, że po prostu pasował do swojej roli i autentycznie ją zagrał.
Wtedy imponował przede wszystkim swoimi warunkami fizycznymi. Zobaczyłem przystojnego, wysokiego mężczyznę z delikatną urodą. Co warto zaznaczyć, aktor przypadł do gustu zwłaszcza kobiecej części widowni, oczarowanej jego niewinnym spojrzeniem.
Pattinson jako Mroczny Rycerz w „Batmanie” z 2022 roku
Kilka lat później Robert Pattinson otworzył nowy rozdział pt. „Saga Zmierzch” (2008-2012, reż. Catherine Hardwicke, Chris Weitz, David Slade, Bill Condon). Tym razem wszedł w buty wampira Edwarda, posiadającego zdolność czytania w myślach. Wspólnie z Bellą (w tej roli Kristen Stewart) stworzyli parę zapamiętaną przez większość młodych osób wychowanych w XXI wieku. Nieco starszy Pattinson znów czarował urodą, co sprawiło że przypięto mu łątkę ładnego chłopca i „bożyszcza nastolatek”.
W tamtym okresie miałem wrażenie, że budował swoje role na enigmatycznym, zagadkowym spojrzeniu, które budziło się tylko momentami. Jego gra aktorska była nieco sztywna. Wydawało się, że nie miał jeszcze tej naturalności przed okiem kamery. Po części dlatego w latach 2010-2013 był nominowany do Złotych Malin. Jednak trzeba podkreślić, że Pattinson nigdy nie miał problemów ze scenami akcji. Zawsze energiczny, zawsze wysportowany, potrafiący radzić sobie z obciążeniami. Sam przyznawał wielokroć w wywiadach, że od dziecka jest związany ze sportem.
Nie można jednak zatrzymać się w śledzeniu rozwoju Pattinsona na sadze „Zmierzch”. Jego następne projekty coraz bardziej wytrącały go z roli hollywoodzkiego uwodziciela dla młodszej widowni. Na jego koncie zaczęły się pojawiać poważniejsze thrillery i dramaty takie, jak „Cosmopolis” (2012, reż. David Cronenberg) czy „Rover” (2014, reż. David Michod). Dotychczasowe buty przestały do niego pasować. Jego filmowy wizerunek zaczął nabierać trochę „brudu” - w dobrym tego słowa znaczeniu. Stawał się aktorem wielowymiarowym, dojrzałym, potrafiącym totalnie zaskoczyć, jak chociażby w „Lighthouse” (2019, reż. Robert Eggers), gdzie z Willem Dafoe dał popis swoich aktorskich umiejętności.
Aktualnie Roberta Pattinsona możemy oglądać w najnowszym „Batmanie” (2022, reż. Matt Reeves). Gdy ogłoszono, że zostanie Mrocznym Rycerzem część publiki miała wątpliwości. Pojawiały się porównania do Christiana Bale’a, który zdaniem wielu świetnie pasował do tej roli. Pytano, czy Pattinson na pewno będzie dostatecznie mroczny i silny.
Na całe szczęście aktor nie chciał być odtwórczy. Stworzył postać Człowieka-Nietoperza na nowo. Jako Batman wygląda trochę jak wyalienowany dziwak z nihilistycznym podejściem podbitym smutnym, zadumanym wzrokiem. Nie do końca budzi szacunek siłą mięśni, tylko nieprzewidywalnością.
Co ciekawe, Brytyjczyk musiał przejść niemałą metamorfozę dla tego projektu: - Trzy miesiące przed wejściem na plan zacząłem regularnie ćwiczyć. Trenowałem zarówno przed pracą, jak i po. Do tego doszła ciągła redukcja wagi, momentami liczyłem, ile łyków wody wziąłem - powiedział w rozmowie z magazynem People.
Moim zdaniem, takie poświęcenie wyszło mu na plus. W „Batmanie” kolejny raz zupełnie zapomniałem o jego wizerunku słodkiego „bożyszcza nastolatek”. Trzeba przyznać, że z każdym projektem możemy dostrzec ogrom zmian, jakie w nim zachodzą i zaszły na przestrzeni ostatnich lat. Teraz Robert Pattinson pracuje na planie „Mickey7”, nowego filmu Bong Joon Ho, zdobywcy trzech Oscarów za produkcję „Parasite”. Ciekawe, w jaki sposób zaskoczy fanów tym razem.