Kingdom Hearts HD 1.5 Remix - Recenzja
Trudna sztuka odświeżania.
Kingdom Hearts 1.5 HD Remix w końcu przywędrowało do Europy, pół roku po premierze w Japonii. To dobra okazja, by przypomnieć sobie losy bohaterów tej niezwykłej serii, lub poznać je po raz pierwszy - upiększenie i lekkie unowocześnienie trzech tytułów całkiem się twórcom udało.
Głównym daniem odświeżonego zestawu jest Kingdom Hearts Final Mix, czyli pierwsza część wzniesiona na wyżyny HD. Na szczęście, poprawa rozdzielczości i lepsze tekstury to nie wszystko. System sterowania został przerobiony tak, by lepiej pasował do współczesnych standardów, dodano trochę scenek przerywnikowych, zmieniono wygląd niektórych przeciwników i wprowadzono kilku nowych. Główny bohater zyskał także garść nowych umiejętności.
Te drobne nowości dostrzegą jednak wyłącznie miłośnicy oryginału. Pozostali natomiast otrzymają tę samą przygodę, w której udział wzięło wielu posiadaczy PlayStation 2 w 2002 roku. To historia chłopca imieniem Sora, przemierzającego kolejne światy znane z bajek Disneya, by odnaleźć swoich przyjaciół. Bohater jest wybrańcem, który może dzierżyć magiczny klucz, będący potężną bronią. W wyprawie towarzyszą mu Goofy i Kaczor Donald, doradcy i współpracownicy króla Mikiego, który - jak znajomi Sory - również zaginął.
To tylko ogólny zarys fabuły. Historia opowiedziana w Kingdom Hearts jest niezwykle zagmatwana i pełna zwrotów akcji. Najważniejsze, że okazuje się wciągająca, interesująca, a tylko miejscami lekko naciągana.
Fabuła stanowi w dużej mierze o uroku serii, natomiast o jej charakterze - rozgrywka. W pierwszej odsłonie przejmujemy kontrolę wyłącznie nad głównym bohaterem. Akcję obserwujemy zza jego pleców, a walka odbywa się w czasie rzeczywistym. W rogu ekranu obecne jest okno, w którym podczas potyczek wybieramy ataki magiczne lub leczące mikstury. Donald i Goofy pomagają w trakcie starć, możemy rozwijać ich umiejętności, jednak nigdy nie sterujemy nimi bezpośrednio.
Sytuacja zmienia się nieco w drugiej grze z zestawu, czyli Kingdom Hearts: Re:Chain of Memories. System walki jest tu podobny, choć zamiast tradycyjnego wykonywania ataków, aktywujemy karty odpowiadające za konkretne czynności. Muszę przyznać, że rozwiązanie to sprawdza się naprawdę nieźle, a całość robi wrażenie w porównaniu z oryginalną wersją z GameBoy Advance. Wyglądem nie odbiega od opisywanego wyżej Final Mix.
Chain of Memories kontynuuje wątek z pierwszej odsłony, wprowadza też nowe postacie. Bohaterowie trafiają do Zamku Zapomnienia, a wizyta bardzo komplikuje ich plan działania. Powraca oczywiście aspekt odwiedzania różnych, disneyowskich światów.
Trzeci i ostatni tytuł rozczarowuje pod względem formy. Odświeżone Kingdom Hearts: 358/2 Days z konsoli Nintendo DS trafia bowiem w nasze ręce wyłącznie jako zbiór podrasowanych scenek przerywnikowych. To tak naprawdę prawie 3-godzinny seans filmowy. Dla pełniejszego zrozumienia opowieści, warto jednak poświęcić czas, tym bardziej że całość jest zrealizowana na wysokim poziomie.
Remix ulepszył i poprawił doświadczenia przygotowane kilkanaście lat temu, ale nie oznacza to, że jest zestawem idealnym. Zarówno w Kingdom Hearts Final Mix jak i Re:Chain of Memories trudno przyzwyczaić się do przestarzałego systemu sterowania i pozostawiającej wiele do życzenia pracy kamery. Deweloperzy poprawili te elementy w stosunku do oryginałów - niestety, do zyskania pełnej płynności i zupełnie wygodnej rozgrywki, wszystko należałoby zbudować od podstaw. Tego doczekamy się dopiero w Kingdom Hearts III.
Kindgom Hearts 1.5 HD Remix przypomina, że odświeżanie starszych tytułów to przedsięwzięcie trudne. Choć nowa wersja opowieści od Square Enix nie jest ideałem, warto się nią zainteresować, szczególnie że deweloperzy mocno sugerują wydanie kolejnych odsłon w podobnej formie, a na horyzoncie premiera zupełnie nowej części na PlayStation 4.